Z pewnością fabryczny zespół Ducati w klasie MotoGP liczył na lepsze wyniki w trakcie testów w Walencji. Mimo wszystko jednak obaj zawodnicy tejże ekipy byli w całkiem niezłych nastrojach po ich zakończeniu…
Zarówno drugiego jak i trzeciego dnia prób lepszym z duetu tegoż teamu był Nicky Hayden, dla którego nadchodzący cykl zmagań będzie już trzecim na Desmosedici. Z każdą kolejną sesją Amerykanin spisywał się coraz lepiej, wciąż jednak mocno zmagając się z ustawieniami swojego motocykla. Drugiego dnia był on jedenasty, a w czwartek zajął w tabeli czasów ósme miejsce. Co ciekawe, jego wynik we wtorek wyniósł 2’03.508, podczas gdy na zakończenie testów było to już 2’01.534, co oznacza, że #69 poprawił się aż o dwie sekundy!
„To wspaniałe uczucie być znowu z zespołem i mieć możliwość jazdy na motocyklu,” komentował ostatniego dnia prób 29’latek z Owensboro. „Podczas tych trzech dni mieliśmy wiele rzeczy do zrobienia. Oczywiście nie podoba mi się jeszcze to, że tak dużo tracimy do czołówki, ale z każdym dniem zmniejszaliśmy dystans. Dzisiaj [czwartek] wszystko wyglądało tak, jakby mogło zacząć padać w każdej chwili, toteż rano wykonaliśmy dużo okrążeń, znajdując przy okazji kilka dobrych rozwiązań,” mówił dalej „Kentucky Kid”, który ostatecznie do pierwszego Marco Simoncelliego stracił 0.777sek i zajął ósme miejsce.
Podczas całych prób, tak jak i rok temu na Sepang, Nicky miał spore problemy z wibracjami przodu, które starał się wyeliminować. „Mieliśmy z tym duże kłopoty i straciliśmy sporo czasu próbując dowiedzieć się, dlaczego tak się dzieje. W ubiegłym roku był to problem, który mieliśmy tylko na tym torze. Nie chcemy tej sytuacji w innym miejscu, ale prawdopodobne jest, iż nie jest to wcale wina Desmosedici, a po prostu ma to związek z tym obiektem.” Przy okazji #69 przyznał, iż woli mniejsze owiewki na swoim GP11 – bez słynnych „skrzydełek”, które będzie chciał on wykorzystać raczej na torach, gdzie unoszenie się przedniego kola jest większym problemem – jak Sachsenring czy Laguna Seca.
Tak czy inaczej jednak Hayden dokonał sporego postępu w innych dziedzinach, jak chociażby poprawa systemu anty-wheelie. Dużo czasu, zwłaszcza drugiego dnia, Amerykanin poświęcił na prace nad przednim zawieszeniem, swoją pozycją na motocyklu oraz geometrią maszyny. „Ostatniego dnia wypróbowaliśmy też opony Bridgestone, dając przy okazji inżynierom trochę informacji, które mogą pomóc im w przyszłości. Zdajemy sobie jednak sprawę, że przed nami nadal sporo do zrobienia, a wszystko zaczyna się od zawodnika. Kiedy tu wrócimy, postaramy się zmniejszyć stratę do liderów,” zakończył Mistrz Świata sezonu 2006.
Testy w Malezji były pierwszymi dla Valentino Rossiego od czasu listopadowej operacji barku. Chociaż nadal nie był on w pełni sił, z dnia na dzień radził sobie coraz to lepiej, ostatecznie w czwartek jadąc o ponad półtorej sekundy szybciej aniżeli we wtorek. Wraz z kolejnymi przejeżdżanymi przez Włocha okrążeniami z jego ramieniem było coraz lepiej, o czym świadczyć mogą statystyki – pierwszego dnia przejechał on czterdzieści jeden okrążeń, w środę były to już czterdzieści dwa „kółka”, a ostatniego dnia – pięćdziesiąt. „Na chwilę obecną z barkiem jest coraz lepiej, gdy jeżdżę na motocyklu, jestem w stanie wykonywać potrzebne ruchy, co bardzo nas cieszy,” komentował w środę #46.
„Jestem bardzo szczęśliwy, bowiem zanim tu przyjechaliśmy spodziewałem się robić po dwadzieścia, maksymalnie trzydzieści okrążeń na dzień. Jak się jednak okazało, podczas dwóch pierwszych dni przejechałem po około czterdzieści „kółek”, a dziś [czwartek] było ich już pięćdziesiąt. Oczywiście na sam koniec byłem bardzo zmęczony, po części dlatego, że reszta mojego ciała z powodu urazu musi pracować inaczej – lewa ręka wykonywać musiała dotykową pracę, więc jest bardziej zmęczona. Cieszy mnie też to, że stan barku poprawiał się z dnia na dzień pomimo tego, że jeździłem motocyklem MotoGP na samym limicie – nie miałem żadnych problemów, a teraz niewiadomą pozostaje siła,” opisywał swój stan zdrowia 31’latek z Tavullii.
Ostatecznie trzeciego dnia prób „The Doctor” uzyskał czas 2’01.842 i zdobył dziesiąte miejsce. W ogólnej tabeli zajął on natomiast jedenastą pozycję, gdyż znalazł się przed nim Alvaro Bautista, który nie jeździł ostatniego dnia. Do lidera, notabene swojego dobrego przyjaciela poza torem, Marco Simoncelliego #46 nieco ponad sekundę. „Mobilność barku znacznie się poprawiła, ale moje limity fizyczne kosztowały mnie nieco czasu: powiedzmy, że traciłem po pięć lub sześć dziesiątych sekundy szczególnie na hamowaniach i wejściach w zakręty. Tak czy inaczej jednak zgromadziliśmy wiele użytecznych danych i pozbyliśmy się problemu z wibracjami, którego wcześniej doświadczyliśmy. Oczywiście nadal przed nami wiele do zrobienia, ale w porównaniu z początkiem testów – jesteśmy znacznie bliżej ustawień bazowych.”
Czy więc stwierdzenie Rossiego o jego stracie czasowej z powodu kontuzji jest prawdziwe? Jeśli tak jest naprawdę, może się okazać, że do czołówki straciłby on mniej, a gdyby wszyscy jeździli na oponach wyścigowych, mogłoby to być naprawdę niewiele… „Nie ma potrzeby zmieniać charakter Desmosedici – musimy wykorzystać jego najlepsze aspekty, jak mocny silnik i stabilność, a poprawić się w innych obszarach, jakimi jest głównie zachowanie w zakrętach, tak by poprawić skręcanie,” tłumaczył dalej 9’krotny Mistrz Świata.
„Tak czy inaczej ogólne wyniki testów są naprawdę pozytywne. Do lidera straciliśmy sekundę, a kiedy po południu jeździliśmy na oponach wyścigowych, było to siedem lub osiem dziesiątych. Muszę jeszcze pokonać sporo kilometrów na Desmosedici GP11, by lepiej zrozumieć inne jego aspekty. I chociaż muszę jeszcze nieco zmienić mój styl jazdy, coraz bardziej czuję, że Ducati jest moim motocyklem,” zakończył Valentino.