Zakończył się wyścig o Gran Premio d’Italia TIM. Podobnie jak w kategorii 125cc, tak i w klasie królewskiej na podium znowu usłyszeć można było hymn hiszpański. O ile w czołówce mało co się działo, o tyle w dalszej części stawki zawodnicy dostarczyli nam nieco emocji.
Tor przywitał dziś zawodników idealną pogodą do jazdy. To jednak, co przygotowali kibice dla nieobecnego na starcie Valentino Rossiego, przez wielu uznawane jest za coś pięknego. Wokół trasy co rusz zobaczyć można było banery z napisami życzącymi Włochowi jak najszybszego powrotu do zdrowia. Fani Ducati postanowili natomiast z białych i czerwonych kartek stworzyć na swojej trybunie ogromny napis „VALE”.
Mało tego! Organizatorzy przygotowali specjalne połączenie telefoniczne z #46, znajdującym się obecnie w szpitalu we Florencji. Gdy „The Doctor” tylko powiedział „ciao!” na trybunach od razu podniosły się oklaski, a niektórzy fani Rossiego zaczynali płakać. Przed tym połączeniem jednak Jorge Lorenzo pokazał przed kamerą specjalną tabliczkę, na której było napisane: „Vale! Każdy może odczuwać ból, ale nia każdy może być Legendą!”
Wróćmy jednak do samego wyścigu na torze Mugello. Ze startu bardzo dobrze wyszedł zarówno Lorenzo, jak i zdobywca Pole Position Dani Pedrosa. Dzięki swoim filigranowym rozmiarom to jednak #26 wszedł w pierwszy zakręt na pozycji lidera, wyprzedzając właśnie swojego rodaka oraz Casey’a Stonera. Świetnie spod świateł ruszył Ben Spies, który momentalnie zyskał kilka pozycji. Amerykanin jednak w pierwszym łuku popełnił spory błąd, przez co wyniosło go bardzo szeroko.
Bardzo słabo ruszył do wyścigu Nicky Hayden, który spadł z czwartego aż na ósme miejsce. Amerykanin zaczął się jednak szybko przebijać do przodu, awansując na pierwszym kółku ostatecznie na szóstą pozycję. Chwilę po tym jak #69 awansował właśnie na tą lokatę pokonując Aleixa Espargaro, po chwili w tył motocykla Hiszpana uderzył Marco Simoncelli. Włoch po starcie awansował o kilka pozycji, jednak przez ten incydent wyjechał poza tor, spadając automatycznie na sam koniec stawki.
Pedrosa tymczasem powiększał przewagę nad Lorenzo, za którym jak cień podążał Dovizioso. Włoch kilkukrotnie próbował wyprzedzić „Por Fuerę” na ponad kilometrowej prostej toru Mugello, jak i w innych miejscach, jednak za każdym razem na hamowaniu lepszy okazywał się Hiszpan. W końcu na prostej start-meta rozpoczynającej czwarte okrążenie Dovizioso zyskał na tyle dużą przewagę nad Lorenzo, że w zakręt „San Donato” bez większych problemów złożył się przed #99.
Na tej samej cyrkulacji błąd popełnił, jadący wówczas na czwartym miejscu, Ben Spies. Momentalnie wyprzedzili go Casey Stoner, Nicky Hayden oraz „rozkręcający się” Marco Melandri. Już na piątym okrążeniu Włoch wyprzedził „Kentucky Kida”, awansując tym samym na piątą lokatę. Już kółko później Hayden po raz pierwszy w tym sezonie wylądował na deskach, „gruzując” swoje Desmosedici w zakręcie trzynastym. Warto nadmienić, że na zewnętrznej łuku „Correntaio” znajduje się trybuna Ducati, przed którą to Amerykanin zaliczył uślizg przodu.
Na tym samym okrążeniu, na którym przewrócił się Nicky, opóźniając hamowanie przed zakrętem „San Donato”, przed Dovizioso wyszedł z powrotem Lorenzo. W tym momencie jednak strata Hiszpana do liderującego Pedrosy wynosiła już ponad trzy sekundy! Coraz lepiej radził sobie także Francuz Randy de Puniet, który po całkiem udanym starcie, na siódmym okrążeniu wyprzedził Spiesa, spychając go przy okazji na siódme miejsce.
Na ósmym kółku Stonera wyprzedził tymczasem Melandri, awansując na czwartą pozycję! Włoch, niesiony dopingiem swoich kibiców robił co mógł, by spisać się jak najlepiej. W międzyczasie na deskach wylądował natomiast, jadący wówczas na jednej z ostatnich lokat, Mika Kallio. Okrążenie po wywrotce Fina, #33 został pokonany jednak najpierw przez Casey’a, a chwilę później również przez de Punieta. Warto nadmienić, że w tym samym czasie różnica pomiędzy liderującym Pedrosą, a drugim Lorenzo, wynosiła już ponad sześć sekund!
Walka pomiędzy tymi zawodnikami toczyła się aż do samej mety, a ostatecznie zwycięsko z niej wyszedł Australijczyk. Stoner po raz drugi w tym roku ukończył wyścig, dzięki czemu na swym koncie ma już dwadzieścia cztery punkty. Tuż za #27 linię mety minął Melandri, a jadący bardzo dobrze przez cały wyścig de Puniet musiał zadowolić się szóstym miejscem. Francuz osiągnął w ten weekend swój cel, bowiem chciał finiszować w TOP6.
Na czele stawki w międzyczasie wszystko się ustabilizowało, dzięki czemu jako pierwszy linię mety minął Pedrosa, dla którego jest to pierwszy triumf w tym sezonie. Dani na koniec wyraźnie zwolnił, przez co jego przewaga nad Lorenzo wyniosła „zaledwie” cztery sekundy (wcześniej osiągając jednak aż osiem). Podium dopełnił tymczasem Andrea Dovizioso, na którego Włosi „przelali swą miłość” po tym, jak ich idol Valentino Rossi złamał wczoraj nogę. Jeśli już przy #46 jesteśmy… na podium „Por Fuera” wyszedł właśnie w koszulce „The Doctora”, co było naprawdę miłym gestem. Jak Jorge zdobył t-shirt z napisem VR|46 oraz słońcem i księżycem na rękawkach – nie wiadomo, bowiem jak głosiły plotki, wszystkie gadżety Rossiego wyprzedano na torze Mugello!
Trzy kolejne lokaty na mecie już podaliśmy, więc teraz przypomnimy, że na siódmym miejscu finiszował Ben Spies. Amerykanin kolejny raz w tym roku okazał się najlepszym z debiutantów i wiele wskazuje na to, że to właśnie on zajmie miejsce Valentino w fabrycznej ekipie Yamahy zanim Włoch nie wróci do zdrowia. Ponad dziesięć sekund do „BigBena” stracił natomiast kolejny pierwszoroczniak – Aleix Espargaro. Ósme miejsce to kolejny solidny finisz Hiszpana i warto dodać, że dla #41 jest to najlepsza lokata, jaką wywalczył w klasie MotoGP.
Czołową dziesiątkę dopełnili natomiast dwaj Włosi – Marco Simoncelli i Loris Capirossi. #58 po wyjeździe poza tor już na pierwszym okrążeniu, nie dał za wygraną i sukcesywnie przebijał się do przodu. Pod sam koniec zmagań wyprzedził właśnie „Capirexa”, który jednak nieco rozczarował. Warto nadmienić, że motocykle Suzuki najzwyczajniej w świecie nie radziły sobie przy tak wysokich temperaturach.
Tym razem jedenasty był Hiroshi Aoyama, który pod koniec wyścigu stoczył ogromną walkę z innym „Rookies” – Hectorem Barberą właśnie o pięć punktów. Ostatecznie to Japończyk triumfował, a na mecie wyprzedził Hiszpana o zaledwie trzy dziesiąte sekundy. Strasznie rozczarował tymczasem dopiero trzynasty Colin Edwards, który na początku zmagań radził sobie całkiem nieźle. Amerykanin, który przed startem zapowiadał walkę o finisz w czołowej szóstce, po kilku pierwszych kółkach nagle zaczął bardzo dużo tracić, przez co na metę wpadł ponad minutę za Pedrosą.
Stawkę uzupełnił tymczasem Alvaro Bautista, nadal ścigający się z kontuzją obojczyka. Hiszpan przez cały weekend był cieniem samego siebie, jednak przy pechu rywali udało mu się wywalczyć we Włoszech dwa punkty. Do mety nie dojechał natomiast Mika Kallio, który, tak jak już wspomnieliśmy, upadł na jednym z pierwszych okrążeń. Miejmy jednak nadzieję, że Fin nie pogorszył swojego urazu ramienia, jakiego nabawił się we Francji.
Kolejny wyścig już za dwa tygodnie na całkowicie nowym torze Silverstone. W Wielkiej Brytanii zabraknie Rossiego, a jako lider klasyfikacji generalnej na piątą rundę tego sezonu pojedzie Lorenzo. Jorge o dwadzieścia pięć punktów wyprzedza w tym momencie dzisiejszego triumfatora – Daniego Pedrosę.
Wyniki wyścigu: kliknij
Wyniki sesji warm-up: kliknij
Wyniki sesji kwalifikacyjnej: kliknij
Wyniki drugiej sesji treningowej: kliknij
Wyniki pierwszej sesji treningowej: kliknij