Po zakończonym Grand Prix Australii znani są już wszyscy Mistrzowie Świata poszczególnych kategorii.
KLASA 125cc
Tydzień temu, podczas GP Malezji tytuł mistrzowski w klasie 125cc zapewnił sobie 18-letni włoski zawodnik Kopron Team Scot HonPo zakończonym Grand Prix Australii znani są już wszyscy Mistrzowie Świata poszczególnych kategorii.
KLASA 125cc
Tydzień temu, podczas GP Malezji tytuł mistrzowski w klasie 125cc zapewnił sobie 18-letni włoski zawodnik Kopron Team Scot Honda, Andrea Dovizioso. Dziś Dovi potwierdził, że Mistrzostwo należało się w tym sezonie właśnie jemu i zwyciężył po pasjonującym wyścigu. Za nim na metę równocześnie wpadli Jorge Lorenzo i Casey Stoner ze stratą 0.123 sek. O kolejności na podium po raz drugi w tym sezonie decydował fotofinisz. Ostatecznie drugie miejsce przyznano 17-letniemu Hiszpanowi, zaś trzecie Australijczykowi.
KLASA 250cc
Przed dzisiejszym wyścigiem w klasie 250cc Dani’emu Pedrosie brakowało zaledwie 2 punktów by zapewnić sobie tytuł Mistrza Świata. Niby niewiele, ale… Sporo osób wątpiło, czy podopieczny Albero Puig’a zdobędzie te 2 punkty właśnie w Australii. Rok temu Hiszpan, na torze Phillip Island, uległ najgroźniejszemu wypadkowi w swojej karierze, w wyniku czego połamał sobie obie kostki, a w tegorocznych kwalifikacjach także zaliczył wypadek przy dużej prędkości. Ponadto główny rywal Pedrosy w walce o prymat w tej klasie, Argentyńczyk Sebastian Porto, spisywał się przez cały weekend rewelacyjnie, bijąc w kwalifikacjach rekord toru i drugiego Alex’a deAngelis’a o niemal sekundę. Porto potwierdził swoją dominację na wyspie Phillip’a, zwyciężając w wyścigu z przewagą 5.941 sek. nad debiutantem z San Marino i 13.289 sek. nad zeszłorocznym Mistrzem Świata klasy 250cc, Manuel’em Poggiali’m. Dani pojechał jednak bardzo rozważnie i dowiózł do mety 4. miejsce, które dało mu oczywiście upragnione zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. 19-letni Hiszpan stał się jednocześnie najmłodszym w historii Mistrzem Świata w tej kategorii.
KLASA MotoGP
Ostatnią niewiadomą Indywidualnych Mistrzostw Świata był triumfator królewskiej klasy. Walka miała się toczyć pomiędzy aktualnym Mistrzem Świata i liderem klasyfikacji tegorocznej, Valentino Rossi’m i Hiszpanem Sete Gibernau. Różnica pomiędzy nimi przed startem w Grand Prix Australii wynosiła 30 punktów, co przy większej liczbie zwycięstw Doktora w całym sezonie oznaczało, że Sete potrzebuje zdobyć przynajmniej 6 punktów więcej od włoskiego mistrza.
W kwalifikacjach pole position wywalczył zawodnik Telefonica MoviStar Honda Team, lecz na drugim polu startowym miał stanąć Valentinik. Pierwszy rząd uzupełniał jeździec fabrycznego zespołu Ducati, Loris Capirossi, który, wraz ze swym partnerem z teamu, Australijczykiem Troy’em Bayliss’em, najlepiej wystartował do wyścigu. Jednak bardzo szybko obaj kierowcy Marlboro Ducati zostali połknięci przez Gibernau, który zaczął odjeżdżać całej stawce. Rossi chcąc dogonić Hiszpana, omal nie zakończył swojego udziału w wyścigu na Phillip Island już na pierwszym okrążeniu. Próbując wyprzedzić balistycznego Troya, Valentino wyleciał poza tor na wyjściu z jednego z zakrętów i przejechał po trawie (skąd my to znamy?). Sytuacja wyglądała niebezpiecznie, lecz Włoch powrócił do stawki na czwartym miejscu i już po kilku sekundach, niesamowitym manewrem na hamowaniu przed prawym nawrotem wyprzedził obu kierowców Ducati, po czym zaczął gonić Hiszpana.
Na trzecim miejscu utrzymywał się, z niewielką stratą do prowadzących, Loris Capirossi, do którego dojechał kierowca Repsola Alex Barros. W połowie wyścigu prowadząca dwójka zaczęła wyraźniej odjeżdżać i walka o zwycięstwo miała się rozstrzygnąć pomiędzy głównymi kandydatami do tytułu Mistrza Świata. Za ich plecami jechał z kilku sekundową stratą Barros, który uporał się z Capirex’em i nieznacznie go wyprzedzał.
Wydawało się, że Rossi nie będzie zmuszony do walki na 100%, gdyż sytuacja na torze nawet w przypadku dojechania przez niego do mety na drugim miejscu zapewniała Doktorowi tytuł Mistrza Świata po raz szósty w karierze. Jednak Vale nie byłby sobą, gdyby nie chciał wygrać i tego wyścigu więc na 5 okrążeń przed metą wyszedł na prowadzenie. Zawodnik Hondy odwdzięczył się tym samym i na ostatnie okrążenie wjechał z ułamkiem sekundy przewagi nad Rossi’m. Już wtedy pewnie wszyscy w zespole Yamahy modlili się by ich kierowca odpuścił i spokojnie dowiózł drugą lokatę. Valentino postąpił wręcz przeciwnie i na początku ostatniego okrążenie wcisnął się po wewnętrznej w lewy zakręt przed Sete, by zaledwie dwa zakręty dalej oddać Hiszpanowi pierwsze miejsce po ewidentnym błędzie na hamowaniu przed prawym nawrotem. Mimo wszystko Rossi dopiął swego; na szybkim lewym zakręcie wyprzedził Gibernau i prowadzenia już nie oddał, zwyciężając o 0.097 sek. Trzeci linię mety minął Loris, dla którego było to dopiero pierwsze podium w tym sezonie, a za nim dojechał Colin Edwards, który pokonał słabnącego w końcówce wyścigu Alex’a Barros’a.
Brazylijczyk zajął piąte miejsce przed swoim kolegą z zespołu Nicky’m Hayden’em i parą Camela, Biaggi’m i Tamadą. Na 9. miejscu przyjechał Troy Bayliss, który jednak nie wykorzystał swojego doskonałego startu.
Po wyścigu Valentino zaczął głaskać swoją Yamahę M1, a feta w zespole Gauloises Fortuna Yamaha rozpoczęła się na dobre. Rossi po raz kolejny udowodnił, że jest najlepszym obecnie jeżdżącym kierowcą motocyklowym na Świecie, a inni nawet protestując nie są w stanie z nim wygrać.
„To niesamowite!! Ten dzień jest zwieńczeniem całego, wspaniałego dla mnie, dla zespołu i dla Yamahy M1 sezonu,” komentował po wyścigu Mistrz Świata kategorii MotoGP.
Gibernau był bardzo zawiedziony po wyścigu. „Mogę jedynie pogratulować Valentino zdobycia tytułu; my spróbujemy w przyszłym sezonie,” to wszystko co na konferencji prasowej powiedział wyraźnie zły Sete. Wyścig w Walencji, kończący tegoroczny sezon, będzie walką tylko „o prestiż”, dla pierwszej trójki w generalce (3. miejsce ma zapewnione Max Biaggi).
Natomiast o dalsze miejsca będzie się toczyła rywalizacja pomiędzy Colin’em Edwards’em, Barros’em i Tamadą — o 4. miejsce w Mistrzostwach Świata oraz pomiędzy Hayden’em, Capirossi’m i Checą — o miejsce 7.