Po raz kolejny walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy zawodnikami zespołu Fiat Yamaha. Tym razem kierowcy tejże ekipy nie dali rywalom szans w Alice Motorrad Grand Prix Deutchlad.
Znów przewagę o kilka „oczek” w klasyPo raz kolejny walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy zawodnikami zespołu Fiat Yamaha. Tym razem kierowcy tejże ekipy nie dali rywalom szans w Alice Motorrad Grand Prix Deutchlad.
Znów przewagę o kilka „oczek” w klasyfikacji generalnej powiększył Valentino Rossi, który wczoraj wygrał po raz czwarty w tym sezonie. Przewaga Włocha na mecie nie była jednak duża, bowiem wyniosła zaledwie 0.099sek! Najmniejsza różnica, jaka dzieliła zwycięzcę i zdobywcę drugiego miejsca w jednym z tegorocznych wyścigów, miała miejsce nieco ponad miesiąc temu podczas Grand Prix Katalonii. Wówczas #46 na metę przyjechał o 0.095sek szybciej niż Lorenzo.
„The Doctor” w sobotę wywalczył Pole Position, które okazało się jego pierwszym na Sachsenringu w klasie królewskiej. Rossi, co niezbyt często się zdarza, bardzo dobrze wystartował do wyścigu i to właśnie on przewodził stawce w pierwszym zakręcie. „Sądzę, że to był świetny wyścig, ponieważ cała czołowa czwórka tabeli generalnej walczyła ze sobą, a wszyscy byli w naprawdę niezłej formie,” mówił 30’latek z Urbino, który do siódmego okrążenia prowadził zmagania. Później wyprzedził go Casey Stoner, jednak Australijczykowi nie udało się odjechać, a Włoch młodszego z zawodników zespołu Ducati Marlboro skutecznie zaatakował dziesięć kółek później. „Czołówka wybrała różne mieszanki opon, więc ich motocykle różnie się zachowywały, a oni sami obierali różne linie przejazdu. Teraz, kiedy mamy jednego dostawcę gum, bardziej liczy się walka na torze.” Włoch wybrał na tył bardziej miękką mieszankę opon, podczas gdy pozostali w czołówce — twardszą.
„Od razu wiedzieliśmy, że ciężko będzie ich pokonać, więc jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa. Jechałem bardzo dobrze, a team przez cały weekend ciężko pracował, by znaleźć właściwe ustawienia. Miałem dobry start, a później walczyłem ze Stonerem. W połowie dystansu byłem jednak nieco szybszy, więc mogłem jechać na maksimum, a dostarczało mi to sporo zabawy,” komentował wczorajszy triumf 8’krotny Mistrz Świata. Po wróceniu na czoło wyścigu, po pewnym czasie Valentino musiał walczyć o triumf z Jorge. Hiszpan atakował kilkukrotnie, jednak to #46 na dwa okrążenia do końca, w pierwszym zakręcie, kontratakował i prowadzenia nie oddał już do mety. „Później musiałem walczyć z Lorenzo i naprawdę jechałem najlepiej jak mogłem, bowiem on zaatakował mnie w miejscu, gdzie się tego nie spodziewałem. Na szczęście udało mi się go wyprzedzić, a potem przejechać ostatnie okrążenie bezbłędnie.”
Co ciekawe, Valentino swój najlepszy czas okrążenia wywalczył na ostatnim kółku, na mocno zużytych już oponach. Wynik 1’22.231 okazał się trzecim najlepszym w stawce i gorszym od najszybszego na jednej cyrkulacji Dani’ego Pedrosy (trzeci na mecie) o 0.105sek. „To mój czwarty tegoroczny triumf i naprawdę sądzę, że tegoroczny motocykl Yamahy jest świetnie przygotowany. Myślę, że wyścigi takie jak tPen w Niemczech, są dobre dla tego sportu. Mamy małą przewagę w generalce, a teraz jedziemy na tor Donington Park, który jest jednym z moich ulubionych obiektów. Liczę, że uda mi się tam wygrać, po kilku latach bez triumfu,” dodał „The Doctor”, który w tabeli generalnej ma przewagę czternastu punktów nad Lorenzo, dwudziestu ośmiu nad Stonerem i sześćdziesięciu ośmiu nad Pedrosą.
Wczorajsze zwycięstwo 30’latka z Urbino było jego 101-szym triumfem w Motocyklowych Mistrzostwach Świata, a zarazem 159-tą wizytą na podium w karierze. Oznacza to, iż pod względem ilości wywalczonych „pudeł” wyrównał on rekord Giacomo Agostini’ego. Teraz #46 pozostaje właściwie jeden rekord do pobicia — wygrać jeszcze 22 wyścigi, by pobić wyczyn legendarnego „Ago”.
Podobnie jak na torze Montmelo, tak i tym razem Jorge Lorenzo musiał pogodzić się z przegraną ze swoim team-partnerem o niecałą jedną dziesiątą sekundy. Hiszpan jest jednak dumny, że znów był w stanie zagrozić swojemu rywalowi.
Po raz szósty z rzędu „Por Fuera” uplasował się na podium. Wynik ten zasługuje na tym większe uznanie, bowiem zaledwie dwa tygodnie temu podczas kwalifikacji na torze Laguna Seca zaliczył potężnego high-side’a. Wypadek ten zakończył się pękniętą kością w prawej stopie i kontuzją prawego obojczyka. Pomimo tego w sobotę wywalczył on drugie pole startowe, a dzień później finiszował na tym samym miejscu, tracąc zaledwie 0.099sek do Rossi’ego.
„To był bardzo ciężki wyścig, bowiem ten tor jest niezwykle wolny i kręty, a żeby jechać na maksimum, musisz włożyć w to całą siłę. Utrzymanie tempa Valentino było dla mnie ogromnym wyzwaniem, zważywszy na fakt, iż po Lagunie nie jestem w pełni sił. Jestem więc szczęśliwy, że udało mi się do końca na niego napierać,” komentował wczorajsze zmagania #99. Po starcie v-ce lider tabeli generalnej spadł na czwarte okrążenie, jednak wciąż odrabiał straty, a na pięć kółek do końca wyszedł na prowadzenie. „Wyprzedzenie Valentino nie było łatwe, bowiem za każdym razem hamował on mocno i późno. Szczerze mówiąc popełniłem mały błąd, ponieważ zaatakowałem go w momencie, gdy do końca zostało jeszcze kilka okrążeń.”
Hiszpan wyprzedził Włocha na pięć kółek do końca w pierwszym zakręcie, jednak już trzy cyrkulacje później, w tym samym miejscu, musiał uznać wyższość zespołowego kolegi. Na ostatnim okrążeniu Jorge próbował jeszcze zaatakować Rossi’ego w pierwszym nawrocie, jednak #46 obrał bardzo defensywną linię, przez co 22’latek z Majorki nie był w stanie go wyprzedzić. „Starałem się go wyprzedzić, a później oderwać się od niego, ale nie wyszło. Oczywiście jestem rozczarowany, że znów przegrałem tak ciasny wyścig. Zawsze jest to nieco smutne, ale zważywszy na jego doświadczenie, jestem dumny, że byłem w stanie mu zagrozić. Niemniej jednak drugie miejsce jest bardzo ważne, a do końca mistrzostw długa droga,” zakończył dwukrotny Mistrz Świata klasy 250cc, który wygrał dwa tegoroczne wyścigi.
Szansę na odegranie się na „The Doktorze” Lorenzo będzie miał już w ten weekend na torze Donington Park. Póki co traci on do Włocha w tabeli generalnej zaledwie czternaście punktów. Od czasu rundy w Katalonii Hiszpanowi nie udało się minąć linii mety przed zespołowym kolegą.
Dublet ekipy Fiat Yamaha na niemieckim obiekcie był w sumie siódmą, podwójną wizytą na podium dla tegoż teamu. Dzięki temu ekipa ta w klasyfikacji zespołów zgromadziła na swym koncie już 338 punktów i aż o 144 „oczka” wyprzedza Ducati Marlboro. W „generalce” konstruktorów również przewodzi Yamaha, która na 225 możliwych do zdobycia punktów, wywalczyła zaledwie o piętnaście mniej!