Już w ten weekend ponownie na torze zobaczymy Jacka Millera. Australijczyk powróci po kontuzji nogi, jakiej doznał podczas jazdy motocyklem enduro. Dzięki temu w GP Australii pojedzie dwóch lokalnych zawodników, ponieważ w Tech 3 Yamasze wystartuje Broc Parkes.
Miller po złamaniu nogi musiał przejść operację wstawienia płytki i ośmiu śrub tuż poniżej prawego kolana. „Moje leczenie przebiegało naprawdę świetnie. Czuję się niesamowicie pozytywnie, że wracam w ten weekend na motocykl na tor Phillip Island. Trudną decyzją było odpuszczenie GP Japonii, jednak konieczną, by upewnić się, że jestem w najlepszej możliwej formie przed Phillip Island.”
Miller na trzy wyścigi przed końcem roku zajmuje 13. pozycję w klasyfikacji MotoGP. Jego najlepsze tegoroczne wyniki to dwa szóste miejsca w Assen i San Marino .
Brak komentarzy pod tym artykułem jest najlepszym komentarzem do tego jak bardzo przez kibiców oczekiwany jest powrót Millera do ścigania w MGP.
To też najlepszy komentarz ile idea by brać 'młodych, charakternych, walecznych, utalentowanych (bo coś tam wygrali, albo wykręcili szybkie kółko), dobrze zapowiadających się’ zawodników do MotoGP ma wspólnego z rzeczywistością. Bo przecież na pewno byliby lepsi od tych wszystkich Barber, Rabatów i Abrahamów. Zwłaszcza na sprzęcie z wyścigowego demobilu.
KRocket – nie każdy dobrze zapowiadający się młody zawodnik da radę w klasie królewskiej ale nadal podtrzymuję, że każdy wybitnie utalentowany młody zawodnik powinien dostać szansę wykazania się bo czego możemy spodziewać się po Barberach, Rabatach czy Abrahamach to już wiemy bo nam sami pokazali przez te sezony spędzone w klasie MGP.
Dostać jaką szansę? Nie każdy ma tyle szczęścia (i talentu) co Lorenzo i Marquez, którzy debiutowali w fabrycznych zespołach. Przykład Vinalesa i Lowesa, że debiut w fabryce też nie gwarantuje sukcesu. Pozostaje więc zespół satelicki, a tutaj też jest różnie. Tech3 to solidny zespół, Pramac też daje radę, a reszta? Albo wykonują robotę pod innych zawodników jak LCR albo jeżdżą na takim właśnie wyścigowym demobilu. Trzeba zdawać sobie sprawę, że są zespoły w MotoGP, które są tylko dla samej obecności i nie ma co spodziewać się, że nagle jakiś zawodnik Aspara czy MarcVDS zacznie seryjnie wygrywać. A takie wrzucanie każdego do MotoGP, kto ma jakieś przebłyski będzie miało taki sam efekt co jazda Barber i Rabatów, z tym, że częściej będą kończyć w żwirze, gruzując motocykl. Posłużę się ekstremalnym przykładem z ostatniego weekendu – Kohta Nozane. Wsadzili chłopaka na motocykl, jego występ nikomu nic nie dał, a sam zawodnik potłukł się jak jabłko. Po prostu chodzi mi o to, że jazda w MotoGP to coś więcej niż tylko talent. A czasem mam wrażenie, że niektórzy uważają, że jak ktoś jest wybitny to pojedzie szybko nawet na tapczanie.
Mówcie za siebie. Ja akurat czekam na jego powrót po tej kontuzji i mam nadzieję, że te śruby w girce nie będą przeszkadzać, by jak zawsze na torze dawał z siebie wszystko. Lubię Millera i jego styl jazy, no i charakterek też i od Moto3 już tak jest ;p Wciąż czekam, aż pokaże to co ma najlepszego w swoim ściganiu i mam nadzieję, że w Pramacu na Desmo tak będzie<3
k@sia90 – wiem wiem my kobiety na mężów szukamy stabilnych opcji ale niepokorne i niegrzeczne dranie nas bardzo pociągają. Mnie kręci Zarco ( w sercu Rossi) a ciebie Miller i rozumiem cię doskonale. Cóż – kobietę nie tak łatwo osadzić w jakichś ramkach :-)) Jeśli zaś chodzi o Millera w Australii to on tam zawsze chce jak najlepiej wypaść i właśnie dlatego obawiam się że przeszarżuje i zrobi sobie krzywdę :( Nie życzę mu tego ale ta jego „ułańska fantazja” + domowa runda może równać się z odnowieniem kontuzji. Trochę więc boję się o tę jego nie do końca wyleczoną nogę.