Testy na torze położonym nieopodal Kuala Lumpur okazały się bardzo dobrymi w wykonaniu zawodników zespołu Yamaha Factory Racing. Niemniej jednak żadnemu z nich ani razu nie udało się zakończyć dnia na szczycie tabeli czasów…
Podobnie jak pierwszego dnia, tak i dziś lepszym z kierowców fabrycznej ekipy Yamahy był Jorge Lorenzo. Hiszpan ostatniego dnia prób wykonywał wiele krótkich wyjazdów, aby sprawdzić jak najwięcej części w swojej M1-ce, ale pomimo tego notował bardzo dobre tempo. Na jednym z czterdziestu sześciu pokonanych okrążeń uzyskał czas 2’00.811, który dał mu trzecią pozycję. Przy okazji #1 przegrał z pierwszym Marco Simoncellim o zaledwie 0.088sek!
„Jestem bardzo zadowolony, bo to jedne z moich lepszych zimowych testów – zwykle, bym dobrze czuł się na motocyklu, musieliśmy poprawić więcej rzeczy. Maszyna spisuje się naprawdę dobrze, ale musimy jeszcze poprawić kilka elementów. Myślę, że w trakcie kolejnych prób wykonamy następny krok naprzód,” komentował Mistrz Świata sezonu 2010, który to po raz pierwszy, przy okazji prób w Malezji, ścigał się w kombinezonie marki Alpinestars. Po wielu latach współpracy z Dainese, zdecydował się on zmienić dostawcę swoich motocyklowych „ciuchów”.
Pierwszego dnia testów 23’latek z Majorki pracował nad kontrolą trakcji i systemem „anti-wheelie”, dzięki czemu mógł szybciej otwierać przepustnicę przy wyjściach z zakrętów. W środę próbował on wyeliminować wibracje swojej M1-ki, wypróbowując przy okazji różne ustawienia silnika i zawieszenia. Dziś z kolei starał się dopasować wszystko do siebie w jak najlepszym stopniu, przy okazji pracując jeszcze nad poprawą swojego stylu jazdy.
„Tego popołudnia, kiedy to na torze było naprawdę gorąco, kolejny raz udało mi się wykonać kilka bardzo szybkich okrążeń. To utwierdziło nas w przekonaniu, że podążamy we właściwym kierunku. Ben także wykonał kawał dobrej roboty. Wczoraj długo rozmawialiśmy o motocyklu i muszę przyznać, że naprawdę fajnie mieć takiego kolegę w ekipie,” zakończył „Por Fuera”.
Testy na torze Sepang okazały się też pozytywnymi w wykonaniu Bena Spiesa, który we wtorek i dziś zajął piąte miejsce, podczas gdy wczoraj był trzeci. Dla debiutującego w barwach fabrycznego zespołu Yamaha Amerykanina była to pierwsza okazja, by współpracować z całą ekipą. Dziś sporo czasu spędził on na wypróbowywaniu różnych ustawień elektroniki swojej M1-ki, co zaowocowało czasem 2’01.002 i stratą nieco ponad dwóch dziesiątych sekundy do lidera.
„Drugiego i trzeciego dnia notowaliśmy bardzo dobre, wyrównane czas okrążeń, co bardzo nas cieszy, bo pokazuje swego rodzaju spójność motocykla. Jest jeszcze kilka rzeczy, nad którymi musimy popracować. Testowaliśmy dwie różne konfiguracje silnika w M1-ce i wiemy już, w którym kierunku iść i muszę przyznać, że jest on świetny. Pracowaliśmy też nad elektroniką jeśli chodzi o zużycie paliwa, tak by w miarę jego ubytku czasy wciąż były dobre i także w tym aspekcie znaleźliśmy dobre rozwiązanie,” chwalił 26’latek z Memphis.
Pierwszego dnia testów „BigBen” skupił się na dopasowaniu do motocykla i znalezieniu swojego rytmu po dwóch miesiącach zimowej przerwy. Z tego powodu nie wykonał wielu okrążeń, bowiem nie chciał być zbytnio zmęczony przed kolejnymi dniami. Już w środę jeździł znacznie więcej, testując różne warianty ustawień elektroniki i set-upu silnika. Dziś z kolei, tak jak już wspomnieliśmy, nadal rozwijał on elektronikę, aby móc jeździć jak najszybciej – przejeżdżając przy okazji sześćdziesiąt kółek.
„Za dwa tygodnie wrócimy tu z innymi celami, jakimi będzie uzyskiwanie jeszcze lepszych czasów i przetestowanie różnych opon Bridgestone. W trakcie tych trzech dni wykonaliśmy jednak cały plan testów, który wcześniej sobie obraliśmy. Fajnie było pracować wraz z Jorge nad jak najlepszym rozwinięciem motocykla i dostarczeniu zespołowi danych, dzięki którym inżynierowi będą mogli poprawić maszynę przed kolejnymi próbami,” zakończył Spies.
Teraz obaj zawodnicy ekipy Yamaha Factory Racing udają się do stolicy Tajlandii – Bangkoku, aby spotkać się z fanami i być może znaleźć sponsora tytularnego dla zespołu.