Startujący z trzeciego pola do GP Argentyny Jorge Lorenzo zdołał co prawda minąć rywali i w pierwszy łuk wejść jako lider, ale szybko okazało się, że tempo Hiszpana nie wystarczy do nawiązania walki o czołowe miejsca. #99 miał problem z rozgrzaniem opon i dopiero, gdy najlepsi odjechali, Lorenzo spróbował wziąć się do odrabiania strat.
Okazało się to niemożliwe: mistrz świata za szeroko wjechał w zakręt, na którym były jeszcze wilgotne miejsca, i od razu wypadł na pobocze. Był to dla niego koniec jazdy i pierwszy wyścig bez punktów od czasu GP San Marino w 2015 roku.
„To był weekend, o którym trzeba zapomnieć. Mieliśmy problemy podczas treningów i w końcu udało się zakwalifikować do pierwszego rzędu, a potem wykonać dobry start, ale w tych warunkach i z mokrymi miejscami na torze nie czułem się komfortowo. Myślę, że to był mój błąd. Jako zawodnik nie czułem się wystarczająco komfortowo, by pozostać w pierwszej grupie i widziałem, że inni ryzykują zbyt mocno.” – tłumaczył Lorenzo po wyścigu.
„Popełniłem błąd w pierwszym zakręcie, który był dość skomplikowany. To był zakręt z większą ilością mokrych miejsc i pojechałem w nim nieco zbyt szeroko na tym jednym okrążeniu. Po prostu odjechał mi przód motocykla i nie mogłem już kontynuować jazdy. Takie są wyścigi: raz wygrywasz, raz przegrywasz. Trzeba to zaakceptować i myśleć pozytywnie. Zapomnimy o wyścigu i pomyślimy o przyszłości.” – dodał Hiszpan.
Lorenzo mimo braku punktów w Argentynie, zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji sezonu MotoGP. Jest to i tak lepsza sytuacja niż w zeszłym sezonie. Wtedy Hiszpan po dwóch wyścigach był dopiero piąty. Po nieudanej pierwszej fazie, zapoczątkował czterowyścigową dominację.
kurde lubie goscia, ale ta jego jazda na mokrym jest niedoprzyjecia pęka jak banka mydlana jak tylko troche popada lub tor jest nie do konca suchy.
tzw „śliski szlifierz”
No nie może być:o Chorche z pokorą przyznał się do własnego błędu. A już czekałem na kolejną „wymówkę”…
nic mnie tak nie ucieszylo w tym wyscigu jak solidna gleba pana buca :)
komentarze są kwintesencją „życia” tego portalu, jednak tak często przepełnia je buractwo…
Burak nie burak, fakt faktem Lorenzo bucem jest. Burakiem zresztą też ;).
Koledze chyba bardziej chodziło o was buraki.
Tak. Od razu lepiej sie ogladalo wyścig jak lorenzo lezal. Chociaż jak go co chwile ktos wyprzedzał tez bylo świetne. Oby więcej takich obrazków.
Niektore wasze wpisy, np.o tym jaki ktos jest buc, albo ze fajnie jak wyglebil, swiadcza o tym ze czesc z was jeszcze wczoraj wozilo buraki żukiem albo pomylilo sie z powolaniem i zamiast ciuchow moto powinni wskoczyc w dres z 4 paskami i kupic 20-letnie bmw.
Ogólnie zgadzam się z Tobą. Ale gdybym miał wytypować zawodnika który najmniej wnosi do widowiska. To jest to właśnie Lorek. Więc jeśli już ktoś musi glebić, to najlepiej on.
Moim zdaniem wytypowales zawodnika do ktorego jestes uprzedzony. Lorek od kiedy sie pojawil w motogp zajebiście duzo wnosi do widowiska. Co roku przeciez wygrywa wyscigi, staje na podium, zdobywa mistrza lub vicemistrza. Swietnie jezdzi i super sie na to patrzy. Niestety dla siebie nie jest asem wywiadow, co pokazal wielokrotnie.
Staram się nie być uprzedzony do żadnego zawodnika. Po za pewnym młodym Hiszpanem który na takie uprzedzenia sobie zasłużył. Choć muszę mu oddać że jego styl jest równie efektowny co efektywny. I nawet jak jedzie solo, to można by wpadać w zachwyt, gdyby nie to że jego widok w najlepszym wypadku wypiera mnie z wszelkich emocji. Lorenzo jest na drugim końcu skali. I mimo tego że jeździ niesamowicie skutecznie. To gdy jedzie sam, nawet widok schnącej farby jest ciekawszy od niego. Ciekawe wyścigi z jego udziałem są tylko wtedy, kiedy ktoś naprawdę mocno na niego naciska. Niestety ale w 2008 #99 (wtedy jeszcze #48) jeden raz przyglebił trochę za mocno i od tego czasu jeździ bardzo zachowawczo.