Zacznijmy może jednak od początku. Wszystko zaczęło się od treningu na motocyklu crossowym i upadku, jaki zaliczył #46 niedługo po pierwszej rundzie obecnego sezonu – Grand Prix Kataru. Warto przypomnieć, że na Losail to właśnie „The Doctor” jako pierwszy minął linię mety. Początkowo sądzono, że nabawił się on tylko kilku siniaków i nie złamał żadnej z kości.
Niedługo przed kolejnym wyścigiem – o Grand Prix Hiszpanii okazało się jednak, że Rossi o mały włos nie wybił wówczas prawego barku. I chociaż na torze Jerez de la Frontera jeździł bez środków bólowych, a dodatkowo miał problemy z przyczepnością tyłu motocykla, finiszował jako trzeci. Wkrótce ujawniono też, że ma on naderwane niektóre ścięgna, a dodatkowo jedna z kości ma małe pęknięcie.
Przewidywano, że w Grand Prix Francji Valenitino będzie już w pełni sił, a sam zainteresowany twierdził, że jest już praktycznie w stu procentach sprawny. I chociaż na Le Mans był on drugi i przegrał ze swoim team-partnerem Jorge Lorenzo, nie twierdził on, że przegrał z powodu kontuzji.
„Sytuacja jest poważniejsza, niż ktokolwiek myśli. Po pierwsze, bark został prawie wybity podczas upadku i doprowadziło to do ograniczenia ruchów. Dodatkowo ma on zapalenie górnej części prawego bicepsa, a dodatkowo ma uszkodzoną chrząstkę w obszarze łopatki. To główny powód tego całego problemu z ruszaniem ręką,” przyznał słynny doktor Costa dla magazynu Motosprint.
Po wizycie na torze Le Mans wiele się nie zmieniło, przez co zdecydowano dokonać dalszej analizy kontuzji. Wykonano więc rezonans magnetyczny, który pozwolił obrać dalszy plan działania. „Valentino nie jest typem osoby, która szuka wymówek, ale on naprawdę cierpi. Po wyścigu na Le Mans serdecznie mu pogratulowałem, bowiem oglądanie jego jazdy z tym ogromnym duchem walki oraz tego, że nie uskarża się na zdrowie, jest naprawdę miłą rzeczą,” dodał doktor Claudio Costa.
Pod wrażeniem jazdy 31’latka z Urbino był również szef jego mechaników – Jeremy Burgess. Australijczyk potwierdził, że główną przyczyną przegranych #46 z Jorge Lorenzo nie był wcale motocykl, a kontuzja. Telemetria wykazywała jasno, że Valentino nie mógł jechać na maksimum. „Musi przyjąć mniej efektywną pozycję jazdy, czasami musi kierować tylko jedną ręką, żeby ta druga, kontuzjowana, mogła odpocząć.”
„Valentino cierpi, to ramię sprawia mu spory problem,” kontynuował Burgess, który wypowiedział się też na temat plotek, które mówią, że „The Doctor” się już „wypalił”. „Po wyścigu słyszałem głupie teksty o kryzysie Valentino i o tym, jacy to jego rywale są mocni. Jedyne co go spowalnia, to tylko kontuzja,” dodał Jeremy.
Na temat swojego urazu wypowiedział się też sam zainteresowany, który w nadchodzący weekend walczyć będzie o drugie w tym sezonie, a dziesiąte na torze Mugello, zwycięstwo. Wczoraj podczas konferencji prasowej właśnie kontuzji barku, jakiej nabawił się w kwietniu, poświęcono dość sporo uwagi.
Jak sam przyznał 9’krotny Mistrz Świata, ten uraz jest jednym z najgorszych, jakich nabawił się w całej swojej karierze. Taką kontuzję leczy się średnio trzy – cztery miesiące, podczas gdy Valentino na motocyklu crossowym przewrócił się półtora miesiąca temu. „Muszę pracować nad zwiększeniem masy mięśniowej, aby móc stabilnie pracować ramieniem. Dzięki temu będę odczuwał mniej bólu i będę miał więcej siły, by jeździć motocyklem. Jeśli się to nie uda, po sezonie będę musiał poddać się operacji.”
Chociaż do czasu rundy w Jerez de la Frontera rehabilitacja przebiegała dość pomyślnie, to od tego momentu stan zdrowia Włocha nie poprawia się tak szybko. „Kiedy budzę się rano, odczuwam ogromny ból, przez około półtorej lub dwie godziny. Później mogę normalnie funkcjonować – prowadzić samochód czy normalnie się ubrać, jednak nadal ciężko jest jeździć motocyklem.” Przez to też Rossi ma spore problemy ze snem…
Warto też przytoczyć to, co na sam koniec powiedział wczoraj Valentino: „Czuję, że jestem w 65-70% sprawny, ale jazda przed tymi wspaniałymi kibicami na pewno da mi dodatkowych sił. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by jeździło mi się jak najlepiej, a wszystko inne pochodzić będzie z serca.”
Warto nadmienić, że w ciągu najbliższych ośmiu weekendów, zawodnicy Motocyklowych Mistrzostw Świata zaliczą aż sześć wyścigów. Jeśli więc 31’latek z Tavullii straci teraz z powodu kontuzji zbyt wiele punktów, późnie może być mu ciężko odrobić straty w klasyfikacji generalnej.