Koszmar „Bestii” w Sprincie. Wygrał tylko z testerem i debiutantem

Postawa Enei Bastianiniego to na razie największe rozczarowanie tego sezonu. Zawodnik, który w zeszłym roku wygrywał wyścigi i walczył o pozostanie w fabrycznym zespole Ducati, „spadł na cztery łapy” i trafił do Tech3 KTM, która to ekipa może cieszyć się dostępem do tych samych zasobów jak fabryczny zespół KTM. Mimo to Włoch jest kompletnie pogubiony. W Sprincie na torze Chang był blisko końca stawki.
W sobotę w Sprincie Bastianini zajął miejsce wręcz szokujące – był 18., a za jego plecami dojechali tylko debiutujący w barwach LCR Hondy Somkiat Chantra, oraz tester Aprilii, Lorenzo Savadori, którego celem stawianym przez zespół z Noale nie jest walka o pozycje. Na krótkim dystansie Sprintu „Bestia” stracił 24 sekundy do motocykla bardzo zbliżonego do tego, jakim sam jeździł rok temu!
„Starałem się uczyć od innych zawodników, co robią inaczej ode mnie – gdzie jestem mocniejszy, a gdzie słabszy, w których zakrętach,”– powiedział Bastianini po Sprincie. „Ale myślę, że musimy dalej ciężko pracować, bo w tej chwili nie czuję się komfortowo na motocyklu. Popełniłem wiele błędów – szczególnie w środkowej fazie wyścigu, gdzie straciłem sporo czasu.”
„Jutro będzie dla mnie kolejnym testem.” Dodał, że największe problemy sprawia mu wejście w zakręty z powodu odczucia wypychania motocykla przez tylne koło. „Przy wchodzeniu w zakręt trudno jest odpuścić hamulec, bo tył mocno naciska, a po takim uślizgu trudno jest skręcić,” – wyjaśnił.
„Nie wiem jednak, czy muszę bardziej zmienić ustawienia motocykla, bo przy hamowaniu na wprost KTM spisuje się bardzo dobrze. Można hamować naprawdę mocno, a wtedy łatwo wyprzedzać innych zawodników – tak jak widziałem to w zeszłym roku u Brada [Bindera] na każdej prostej. Ale w pozostałych aspektach, zwłaszcza przy drugiej fazie hamowania, skręcanie jest bardzo trudne. Muszę lepiej zrozumieć tę sytuację.” – dodał.
Źródło: crash.net
