Wysoko postawiona w Istambule poprzeczka charakteryzująca atrakcyjność niedzielnego „show” w klasie MotoGP, tym razem została zaledwie strącona. Szybko rozciągnięta stawka pozwalała widzom przed telewizorami na całym świecie na podziwianie zaledwie „migawek”Wysoko postawiona w Istambule poprzeczka charakteryzująca atrakcyjność niedzielnego „show” w klasie MotoGP, tym razem została zaledwie strącona. Szybko rozciągnięta stawka pozwalała widzom przed telewizorami na całym świecie na podziwianie zaledwie „migawek” na prawdę królewskich wyścigów.
Wymienić więc warto : odważne wyjście i świetne pierwszych kilka zakrętów Hopkinsa (później też było doskonale!), walkę jaką zgotował Mistrzowi Świata zwycięzca sprzed tygodnia – Marco Melandri, atak kierowców Repsola, którzy po prostu objechali stawkę i w końcu walkę o pozycje 5-9 pomiędzy Casey Stonerem, Makoto Tamadą, Capirossim i Gibernau.
Na szczególną uwagę zasługuje tu Stoner, który po wyjeździe poza nić toru walczył z wielkim sercem o odzyskanie straconych pozycji oraz Japończyk Tamada, który z kolei przypomniał nam o tym w jaki sposób jeździł gdy walczył na czele stawki w poprzednich latach. Miejmy nadzieję, że zbliżająca się eliminacja w Le Mans uraczy nas nieco większą ilością bezpośredniej walki w zwartej grupie zawodników, czymś, co na torze we Francji zdarza się dość często. Jak ocenić niedzielne starania jeźdźców „apokalipsy” (bo jak inaczej nazwać ludzi pędzących na dwóch kołach 340 km/h…) ?
Pedrosa (10/10) – jak inaczej można ocenić człowieka, który : wygrywa wyścig w czwartej eliminacji swego debiutanckiego sezonu w klasie, ważąc 51kg. rozpędza motocykl do 340km/h, dominuje w kwalifikacjach zaś w wyścigu – ustanawia rekord okrążenia zaledwie 0.3 sekundy gorszy od czasu kwalifikacyjnego? Doskonale wytrzymał presję ze strony Haydena. Przybył, zobaczył, zwyciężył.
Hayden (8+/10) – „Young” Nicky, jak zwykł mawiać Randy Mamola, radził sobie nieźle w kwalifikacjach. Dobry start w wyścigu, a przede wszystkim rozwaga sprawiła, że bardzo dobrze wykorzystał swego partnera i podążając za nim utorował sobie drogę do 20 punktów. Mało agresywna końcówka, kiedy zorientował się że Pedrosa nie da się po prostu „objechać”, nieco zaniża notę. Do „grzechu” przyznał się z resztą w jednej z wypowiedzi, tłumacząc, iż myśląc o mistrzostwie nie chciał za bardzo ryzykować… Jest takie przysłowie : „Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli”.
Edwards (9/10) – na prawdę wielki entuzjazm wzbudził Texas Tornado wśród fanów, którzy pamiętają go z nieustępliwych pojedynków w klasie Superbike. W MotoGP – brak szczęścia, a w ostatnim sezonie także jaj sprawił, iż jedyne z czym zaczynałem go kojażyć to wychwalanie partnera z zespołu. Pięknie „objechał” problemy, ekstra punkt za nastawienie „do or die” w wyścigu, a przede wszystkim walkę. Brawo!
Hopkins (9/10) – Wielkie słowa należą się nie tylko Hopper’owi za jego walkę, ambicje i zaangażowanie, lecz również całemu Suzuki. Po początkach tego sezonu wypadało przypuszczać, iż wiele z ich strony nie zobaczymy. Tymczasem but w żebro, którym John obdarzył maszynę w Katarze, zaowocował mobilizacją i zupełną odmianą.
Stoner (7+/10) – Casey pokazał przede wszystkim waleczność. Wielkie serce, nieustępliwość i odwaga w połączeniu z udanymi manewrami dały mu ostatecznie 5 pozycję. Zabrakło natomiast skupienia i opanowania co zaowocowało wycieczką na boczną nić asfaltu.
Tamada (7/10) – nie wiem co zrobili w końcu z tą Hondą, ale zdaje się, że znowu jeździ! Agresywnie jeżdżącego Tamady, prowadzącego ostrą walkę z Capirossim i Gibernau, a także innymi kierowcami nie widzieliśmy już od dawna!
Melandri (6+/10) – .. a być może, na zasadzie eksperymentu zespoły Minolty i Fortuny wymieniły się na mechaników i to właśnie Włochowi przypadli w udziale „spece” pracujący dla Tamady? Pewnie nie. Niemniej jednak Marco po raz kolejny udowodnił, iż to nie jest do końca tak, że gdy „Rossi cię wyprzedzi, Rossi cię ma” i już nic nie da się zrobić. Piękna, agresywna jazda przez kilka pierwszych okrążeń i duel z Rossim sprawia, iż Włoch powinien być przykładem dla wielu kierowców w MotoGP.
Rossi (7/10) – Po raz kolejny punkty właściwie za „mistrzowską iskrę”. Yamaha którą prowadził, co charakterystyczne w tym sezonie, znacznie lepiej działała w II części wyścigu. Nie ma więc większego sensu rozpisywać się o udanej „walce” i powrocie do czołówki. Panie i Panowie, to w końcu JEST Mistrz i niczego innego wymagać od niego się nie powinno. Na pewno Valentino nie powinien natomiast „błyszczeć” wypowiedziami typu „walka z Marco była bardzo ostra, gdybyśmy byli walczyli o zwycięstwo – rozumiałbym, ale nie na tym etapie wyścigu i nie o ósmą pozycję”. Rossi za bardzo przywykł do standardów oferowanych mu przez pozostałych zawodników. Cieszę się, że znalazł się ktoś, kto udowadnia, że jest inaczej.
Info: www.wojnarowski.info