Już w ten weekend rozpocznie się drugie w historii Red Bull Indianapolis Grand Prix. Wizyta ta będzie dla zawodników tym bardziej wyjątkowa, że obiekt na którym będą się ścigali, obchodzi w tym roku swoje setne urodziny!
Rok temu, kiedy kierJuż w ten weekend rozpocznie się drugie w historii Red Bull Indianapolis Grand Prix. Wizyta ta będzie dla zawodników tym bardziej wyjątkowa, że obiekt na którym będą się ścigali, obchodzi w tym roku swoje setne urodziny!
Rok temu, kiedy kierowcy po raz pierwszy ścigali się na słynnej „Cegielni”, wszystko co można było zgarnął Valentino Rossi. To właśnie #46 zdobył Pole Position, najszybsze okrążenie w wyścigu a także ostateczne zwycięstwo. Zmagania jednak zostały przerwane na osiem kółek do końca z powodu uszkodzeń, jakie spowodował huragan Ike. Poodrywane dmuchane bandy przy prostej startowej i zniszczone stanowiska zespołów sprawiły, że ściganie się było po prostu zbyt niebezpieczne. Po ostatnim triumfie w Brnie Włoch liczy, że w ten weekend uda mu się jeszcze bardziej wyśrubować przewagę pięćdziesięciu punktów w tabeli generalnej. Zważywszy na jego ostatnią formę, kiedy to podczas sześciu ostatnich rund wygrał czterokrotnie, raz był drugi a raz piąty (po upadku!), można się spodziewać, że i tym razem powalczy on o komplet punktów. Pierwszy krok do tego z pewnością uczyni podczas sobotnich kwalifikacji, podczas których będzie się starał wyprzedzić Lorenzo i wyjść na samodzielne prowadzenie w walce o BMW M Award. Co ciekawe, podczas sześciu ostatnich sesji QP, „The Doctor” aż czterokrotnie wywalczył on Pole Position, a dwa razy drugie pole.
Na zmniejszenie straty do swojego zespołowego kolegi w tabeli generalnej ma nadzieję Jorge Lorenzo. Po dwóch nieudanych wyścigach, które zakończył przedwcześnie po upadkach, Hiszpan liczy, że w końcu nadrobi straty z nawiązką. Podczas ostatnich w tym sezonie testów, odbywających się dzień po Grand Prix Czech, #99 wywalczył najlepszy czas, wyprzedzając właśnie drugiego kierowcę zespołu Fiat Yamaha. „Por Fuera” ma nadzieję, że dane zgromadzone podczas tych prób pozwolą mu pokazać się na Indy z bardzo dobrej strony. Na dobry finisz przed własną publicznością ma nadzieję także Colin Edwards. Ten jeden z najstarszych zawodników w MotoGP w klasyfikacji generalnej zajmuje piąte miejsce, co jest najlepszą lokatą spośród kierowców zespołów satelickich. Choć rok temu „Texas Tornado” rundę w Indianapolis zakończył dopiero jako piętnasty, w tym roku liczy na znaczne polepszenie tegoż rezultatu, co być może pozwoli mu na umocnienie się na swej pozycji w „generalce”. Kto wie, czy przed własną publicznością #5 nie stanie po raz drugi w tym roku na podium? Przedostatni, osiemnasty, rok temu podczas GP Indy był z kolei James Toseland. Drugi kierowca ekipy Monster Yamaha Tech3 także nie poradził sobie w ubiegłym sezonie w Stanach Zjednoczonych najlepiej, a w tym roku spisuje się nieco gorzej, niż się tego spodziewano. Dopiero trzynasta pozycja w tabeli generalnej to nie jest to, czego oczekiwali fani Brytyjczyka.
Pod nieobecność Casey’a Stonera, o jak najlepszy wynik dla fabrycznego zespołu Ducati walczyć będzie między innymi Nicky Hayden. Amerykanin rok temu wywalczył na „Cegielni” drugie miejsce, co było jego pierwszą wizytą na podium w sezonie 2008. W ten weekend #69 korzystać będzie ze specjalnie pomalowanego kasku, który po dwunastej rundzie tegorocznych zmagań zostanie zlicytowany na cele charytatywne. Po raz pierwszy na tymże torze o punkty walczyć będzie z kolei, zastępujący #27 – Mika Kallio. W ubiegłym sezonie, jeżdżąc w klasie 250cc, w kwalifikacjach Fin wywalczył trzecie pole startowe, ale nie dane mu było zamienić tego rezultatu przynajmniej na finisz w czołowej trójce. Przez huragan Ike zmagania „ćwierćlitrówek” zostały wówczas odwołane. Choć w ubiegłym sezonie testował na Indy dla Bridgestone, po raz pierwszy zaliczy na tym obiekcie cały weekend. Niccolo Canepa w pewien sposób zadebiutuje więc na tej amerykańskiej trasie, a sądząc po jego tegorocznych wynikach, próżno spodziewać się świetnego rezultatu w wykonaniu Włocha. Oczy wielu skierowane jednak będą na Aleixa Espargaro, który podczas tego weekendu zajmie w ekipie Pramac Racing miejsce Kallio (ten jeździ za Stonera w fabrycznym teamie). Dla Hiszpana będzie to nie tylko debiut w klasie MotoGP, ale po raz pierwszy rywalizować będzie na Indianapolis w niedzielę. Podobnie jak #36, tak i starszy z braci Espargaro nie mógł się ścigać, bowiem wyścig klasy 250cc został odwołany. Wówczas w kwalifikacjach Aleix wywalczył dwunasty czas.
O dobry wynik dla Suzuki walczyć będzie Loris Capirossi, który niedawno potwierdził dla włoskiej prasy, że już wkrótce przedłuży kontrakt na przyszły sezon ze swoim pracodawcą. W ubiegłym sezonie Włoch na Indianapolis nie wywalczył nawet jednego punktu, więc liczy, że tym razem znacznie się poprawi. Miejsca w stawce MotoGP bądź WSBK szukać musi z kolei drugi kierowca „błękitnych” – Chris Vermeulen. O tym, że w następnym sezonie nie będzie on już reprezentował barw producenta z Hamamatsu, potwierdził kilka dni temu menadżer #7. Wiadomo już na pewno, że miejsce „Krzysia” zajmie Alvaro Bautista, który już w listopadzie zadebiutuje na maszynie klasy MotoGP.
Na drugi sukces w USA liczy Dani Pedrosa. Hiszpan wygrał w lipcu podczas GP na torze Laguna Seca, więc z pewnością po cichu ma nadzieję, że w ten weekend uda mu się podbić Amerykę. Choć wie, że będzie ciężko — nie podda się. Jak sam #3 stwierdził, tempo jakie notował podczas ostatniej rundy u naszych południowych sąsiadów nie odzwierciedla w pełni jego formy. Rok temu w wyścigu w Indianapolis Dani zdobył osiem punktów, jednak warto przypomnieć, że był to jego pierwszy wyścig na oponach marki Bridgestone. Na wskoczenie na podium ma z kolei nadzieję drugi kierowca Repsol Hondy. Zwycięzca GP Wielkiej Brytanii w Czechach nieznacznie przegrał podium, więc tym razem tanio skóry nie sprzeda. Szyki Andrei Dovizioso z całą pewnością pokrzyżować będzie chciało kilku zawodników, jak chociażby Toni Elias. To właśnie Hiszpan wygrał z #4 walkę o trzecie miejsce w Brnie, więc „Dovi” tym bardziej będzie się chciał odegrać. Dziesiąty rok temu w Indianapolis Alex de Angelis powalczy w ten weekend z pewnością o jak najwięcej punktów, gdyż wciąż nie wiadomo, czy w ogóle zobaczymy go w MotoGP w następnym sezonie. Wiadomo, że zarówno #24 jak i reprezentant Republiki San Marino nie będą reprezentowali w przyszłym roku barw San Carlo Honda Gresini, więc muszą walczyć „o przetrwanie”. Pewny miejsca w tejże ekipie jest Marco Melandri, który w ten weekend będzie już jeździł spokojny o swoją przyszłość w klasie królewskiej. Prognozy na piątek i sobotę przewidują deszcze, więc wówczas Włoch na satelickiej maszynie Kawasaki może namieszać.
Pierwszy trening wolny kategorii MotoGP rozpocznie się już w piątek o godzinie 18:55 czasu polskiego. Na swej antenie pokaże go stacja SportKlub (jak i wszystkie pozostałe sesje i wyścigi wszystkich trzech klas), a na relację serdecznie zapraszamy na strony naszego serwisu. Szczegółowy harmonogram nadchodzącego weekendu znaleźć będzie można na www.motogp.pl jeszcze dziś.