Przed startem wyścigu o Red Bull U.S. Grand Prix wydawać się mogło, że walka o zwycięstwo toczyć się będzie do samej mety. Ostatecznie jednak tak się nie stało, ale kilku ciekawych manewrów wyprzedzania nie zabrakło…
Tak jak i w trakcie popołudniowego, piątkowego treningu lub sobotnich kwalifikacji, tak i w trakcie wyścigu nad torem Laguna Seca świeciło słońce. Temperatura powietrza wynosiła dwadzieścia trzy stopnie Celsjusza, a samej nawierzchni – czterdzieści cztery. Wiatr wiał z prędkością 5 km/h, a wilgotność wahała się na poziomie trzydziestu dziewięciu procent. Jednym słowem mówiąc – wręcz idealne warunki do jazdy.
Ze startu najlepiej wyszedł, co było nieco zaskakujące, wcale nie Dani Pedrosa, a pierwszy na polach startowych Jorge Lorenzo. Ruszający z Pole Position Hiszpan wyprzedzał w pierwszym zakręcie właśnie #26 i Casey’a Stonera. Czwarty tymczasem, ale tylko przez chwilę, jechał Marco Simoncelli, którego jednak w pierwszym prawym zakręcie po zewnętrznej wyprzedził jego rodak Andrea Dovizioso. Szósty jechał natomiast Valentino Rossi, przed Benem Spiesem, Nickym Haydenem i dwoma Hiszpanami: Hectorem Barberą i Alvaro Bautistą.
Podczas gdy na pierwszym kółku w ścisłej czołówce nic się nie zmieniło, o tyle #46 próbował wyprzedzić „SuperSica”. Nic z tego jednak nie wyszło, a gdyby tego było mało, na drugiej cyrkulacji „The Doctor” spadł za plecy Bena Spiesa, a więc na lokatę numer siedem. Co ciekawe, startujący z dziką kartą Ben Bostrom przez kilka pierwszych okrążeń jechał jako szesnasty – przed Tonim Eliasem.
Na czwartym okrążeniu natomiast na deskach, po uślizgu przodu w drugim zakręcie, wylądował Cal Crutchlow. Spisujący się więc naprawdę dobrze w treningach wolnych i kwalifikacjach Brytyjczyk, już po kilkunastu kilometrach zakończył swoją jazdę w wyścigu na torze Laguna Seca. Jak wiadomo, #35 jeździł na tym obiekcie po raz pierwszy, a w chwili wywrotki znajdował się na jedenastej lokacie. Chociaż początkowo Lorenzo i Pedrosa nieco odjechali stawce, o tyle wkrótce dojechał do nich Casey Stoner i sytuacja taka nie zmieniała się przez kilka kolejnych okrążeń. Czwarty tymczasem był dalej Dovizioso, który wyprzedzał Simoncelliego i Spiesa. Rossi natomiast jechał dalej jako siódmy, a przysłowiowo na „ogonie” siedzieli mu dwaj inni zawodnicy Ducati – Hayden i Barbera.
Na początku szóstego okrążenia błąd w drugim zakręcie popełnił Bostrom, który wyjechał głęboko w żwir. Nie przewracając się jednak Ben powrócił do walki na ostatnim miejscu ze stratą do poprzedzającego go Eliasa. Na końcu dziesiątej cyrkulacji jednak Amerykanin zjechał do boksu żegnając się z wyścigiem o Red Bull U.S. Grand Prix. Warto jednak wrócić do wydarzenia sprzed kilku chwil, zanim #23 wycofał się z rywalizacji. Na siódmym okrążeniu bowiem… wywrócił się Marco Simoncelli! Włoch w chwili wywrotki jechał po piąte miejsce, a tymczasem nie naciskany przed nikogo, zaliczył kolejny już w tym roku błąd. Na tym samym kółku, na którym upadł #58, na ósme miejsce, przed Hectora Barberę, awansował tymczasem jego rodak – Alvaro Bautista.
Co do #19 z ekipy Rizla Suzuki, to dziś drugi zakręt nie był szczęśliwy dla zawodników. Wszystko dlatego, że „SuperBauti” na czternastym okrążeniu właśnie w tym łuku zaliczył uślizg przodu i wylądował na deskach. Tym samym drugi rok z rzędu Bautista nie ukończył wyścigu na Laguna Seca. Na tym samym kółku na ósme miejsce, przed #8, awansował tymczasem jeden z miejscowych faworytów – Colin Edwards. W międzyczasie w czołówce nic się nie zmieniało. W połowie dystansu nadal liderem z niewielką przewagą był Lorenzo, za którym wciąż jechali Pedrosa i Stoner. Czwarty, ze sporą stratą, jechał Dovizioso, który o kilka sekund wyprzedzał Spiesa. Amerykanin tymczasem z każdym kolejnym sektorem zyskiwał kolejne metry nad duetem zespołu Ducati Marlboro.
Taki stan rzeczy w czołówce nie trwał jednak długo, bowiem już na osiemnastym okrążeniu, w „Korkociągu”, na drugie miejsce, przed Daniego, wskoczył Casey. Z czasem też Australijczyk zaczął gonić liderującego Jorge, który miał spore problemy. Po wywrotce w kwalifikacjach Lorenzo odczuwał spory ból kolana, przez co jego jazda w wyścigu była utrudniona. Obrońca tytułu mistrzowskiego i ubiegłoroczny zwycięzca rundy na Laguna Seca nie zwalniał jednak tempa i bronił swojej lokaty jak lew. Od prowadzącej dwójki zaczął odstawać jednak Dani Pedrosa, który po dwudziestu pięciu okrążeniach wyścigu tracił do poprzedzającego go Stonera już trzy sekundy. Co ciekawe też, gdyby nie fatalny start Bena Spiesa, prawdopodobnie walczyłby on o podium, bowiem jechał tempem porównywalnym z #26.
Czytaj dalej >>
W dalszej części stawki natomiast, poza rosnącymi różnicami pomiędzy zawodnikami, nic się nie zmieniało. Na czele tymczasem szykował nam się prawdziwy klasyk na ostatnich kółkach. Wracając na chwilę do „BigBena”, to warto jednak wspomnieć, że nie zamierzał on rezygnować z czwartej lokaty i na osiem okrążeń przed metą zaczął on wyraźnie zbliżać się do Dovizioso. Tym samym można się było spodziewać, że na końcu zobaczymy pomiędzy tą dwójką walkę o trzynaście punktów.
W pierwszym zakręcie dwudziestej siódmej cyrkulacji stało się to, czego można się było spodziewać – Casey Stoner wyszedł na prowadzenie. Australijczyk momentalnie zaczął odjeżdżać od Jorge Lorenzo, który przecież jechał w tym wyścigu nie w pełni sił. Na początku dwudziestego ósmego okrążenia #27 był już sekundę przed Hiszpanem, a samotnie na trzeciej lokacie jechał Dani Pedrosa. Tylko sześć dziesiątych sekundy do Andrei Dovizioso tracił tymczasem Ben Spies, który przed własnymi kibicami chciał spisać się jak najlepiej. A żeby oderwać Was na chwilę od walki w czołówce, to pragniemy zaznaczyć, że na cztery kółka przed metą 25’latek z Kurri-Kurri zdublował ostatniego, trzynastego Toniego Eliasa…
Ostatecznie na metę jako pierwszy wpadł Casey Stoner, wygrywając po raz piąty w tym sezonie, a drugi na torze Laguna Seca. Tym samym Australijczyk idealnie rozpoczął wakacyjną przerwę, rano pozbywając się kłopotów z przyczepnością, a po południu triumfując. Drugie miejsce przypadło Jorge Lorenzo, dla którego to drugie miejsce to i tak ogromny sukces. Biorąc pod uwagę upadek w kwalifikacjach i obawy o kontuzję, to jednak #1 wywalczył Pole Position i dwadzieścia punktów. Na mecie zawodnik ekipy Yamaha Factory Racing do lidera stracił ponad pięć i pół sekundy. Trzecie miejsce przypadło tymczasem Daniemu Pedrosie, w którym wielu upatrywało kandydata do wywalczenia zwycięstwa. Hiszpan jednak także odczuwa jeszcze skutki kontuzji, której nabawił się w maju po kolizji z Simoncellim.
Dzięki manewrowi z ostatniego zakrętu trzydziestej cyrkulacji, na czwartej pozycji metę przeciął Ben Spies. Kto wie jednak, czy gdyby nie lepszy start, być może Amerykanin stanąłby przed własnymi kibicami na najniższym stopniu podium. Ostatecznie tylko trzy dziesiąte do „BigBena” stracił Andrea Dovizioso, który drugi rok z rzędu na obiekcie Laguna Seca spadł o jedno „oczko” w dół dosłownie na kilka kółek przed metą. Strata tej dwójki do zwycięzcy, Mistrza Świata sezonu 2007, wyniosła jednak dwadzieścia sekund. Dziesięć sekund do #4, a trzydzieści do triumfatora, stracili obaj zawodnicy ekipy Ducati Marlboro. Ostatecznie jako szósty flagę z czarno-białą szachownicą zobaczył Valentino Rossi, wyprzedzając o kilka dziesiątych Nicky’ego Haydena.
Czternaście sekund do poprzedzającego go „Kentucky Kida” stracił jego rodak Colin Edwards. Chociaż Amerykanin wywalczył osiem punktów, o tyle przed własnymi kibicami liczył on na więcej. Jeszcze przed weekendem #5 zapowiadał, że chce walczyć w TOP6. Sześć sekund za „Texas Tornado” na metę wpadł tymczasem Hector Barbera, który chociaż w kwalifikacjach miał raczej najlepsze tempo spośród zawodników Ducati, o tyle w wyścigu musiał zadowolić się dziewiątą lokatą. W ostatnim zakręcie wyścigu, na dziesiąte miejsce awansował Hiroshi Aoyama, który wyprzedził na sam koniec Karela Abrahama. Dla Japończyka i Czecha był to pierwszy wyścig na Laguna Seca. Wszystko dlatego, że #7 pomimo debiutu w MotoGP rok temu, nie startował w Kalifornii z powodu kontuzji, a zawodnik ekipy Cardion AB Motoracing dopiero w tym roku przeszedł do klasy królewskiej.
Dwie ostatnie lokaty przypadły zawodnikom, po których można się było tego spodziewać. Lepszym z nich okazał się być, ostatecznie dwunasty Loris Capirossi. Włoch jednak tak naprawdę dopiero w ten weekend powracał do walki po złamaniu dwóch żeber i wybiciu barku na holenderskim Assen. Dwadzieścia pięć sekund (!) po zawodniku ekipy Pramac Racing na metę, jako ostatni, trzynasty, wpadł (jeśli można to tak nazwać) Toni Elias. Wydaje się więc, że runda o Red Bull U.S. Grand Prix mogła być ostatnią dla Hiszpana w ekipie Honda LCR.
Czytaj dalej >>
W wyścigu nie wystartował natomiast Randy de Puniet, który po upadku w kwalifikacjach nabawił się kontuzji. U Francuza zdiagnozowano złamania dwóch kręgów lędźwiowych, a także podejrzewa się złamania miednicy i biodra. Co ciekawe jednak, po wywrotce #14 wstał o własnych siłach! Wracając do kalifornijskich zmagań… Na mecie próżno było wypatrywać między innymi Alvaro Bautisty i Marco Simoncelliego. Dla Hiszpana i Włocha tegoroczny wyścig w Stanach Zjednoczonych był drugim w karierze, i obaj drugi raz z rzędu nie dojechali w nim do mety. Na deskach wylądował także i Cal Crutchlow, dla którego było to pierwsze spotkanie z obiektem Laguna Seca. Po wycieczce poza tor wyścigu nie ukończył, startujący z dziką kartą, 37’letni Ben Bostrom.
Warto też na koniec wspomnieć, że liderem klasyfikacji generalnej nadal jest Stoner, którego przewaga nad Lorenzo wzrosła do dwudziestu punktów. Na trzecim miejscu nadal znajduje się Dovizioso, a na czwarte, przed Rossiego, awansował Pedrosa. Teraz już samodzielnie na lokacie numer sześć plasuje się Spies, do którego kilka punktów traci jego rodak Hayden.
Teraz zawodników kategorii MotoGP czeka przymusowa przerwa aż do połowy sierpnia. Wtedy to bowiem wezmą oni udział w zmaganiach na torze Automotodrom Brno o Grand Prix Czech. Dwa tygodnie po rundzie u naszych południowych sąsiadów tymczasem kierowcy klasy królewskiej powrócą do Stanów Zjednoczonych, by walczyć na obiekcie Indianapolis Motor Speedway.
Wyniki wyścigu w USA:
1. Casey Stoner (AUS) Repsol Honda Team – 43’52.145sek
2. Jorge Lorenzo (SPA) Yamaha Factory Racing – 43’57.779sek
3. Dani Pedrosa (SPA) Repsol Honda Team – 44’1.612sek
4. Ben Spies (USA) Yamaha Factory Racing – 44’12.707sek
5. Andrea Dovizioso (ITA) Repsol Honda Team – 44’13.030sek
6. Valentino Rossi (ITA) Ducati Marlboro Team – 44’22.496sek
7. Nicky Hayden (USA) Ducati Marlboro Team – 44’23.176sek
8. Colin Edwards (USA) Monster Yamaha Tech3 – 44’37.647sek
9. Hector Barbera (SPA) Mapfre Aspar Team MotoGP – 44’43.694sek
10. Hiroshi Aoyama (JPN) San Carlo Honda Gresini – 45’0.995sek
11. Karel Abraham (CZE) Cardion AB Motoracing – 45’1.277sek
12. Loris Capirossi (ITA) Pramac Racing Team – 45’5.129sek
13. Toni Elias (SPA) LCR Honda MotoGP – 44’29.962sek
DNF:
Alvaro Bautista (SPA) Rizla Suzuki MotoGP – 18’06.782sek
Ben Bostrom (USA) LCR Honda MotoGP – 12’09.042sek
Marco Simoncelli (ITA) San Carlo Honda Gresini – 8’21.101sek
Cal Crutchlow (GBR) Monster Yamaha Tech3 – 4’18.554sek
DNS:
Randy de Puniet (FRA) Pramac Racing Team