Pomimo tego, że w niedzielnym wyścigu o Gran Premio d’Italia TIM obecny lider klasyfikacji generalnej zajął drugie miejsce, był on nieco zawiedziony tym rezultatem. To jednak czwarty finisz z rzędu na podium dla Jorge Lorenzo.
W miniony weekend Yamaha miała szansę wyrównania rekordu pięćdziesięciu pięciu zwycięstw w klasie królewskiej, jaki należał do Hondy. Po pierwszym treningu wolnym wydawać się mogło, że japoński producent ma na to spore szanse, bowiem zarówno Valentino Rossi, jak i „Por Fuera” byli niezwykle szybcy. Przez sobotnią wywrotkę Włocha na placu boju pozostał jednak tylko #99.
W FP2, tej samej sesji, w której kontuzji nogi nabawił się „The Doctor”, LorenzoJorge jechał niezwykle szybko, nie był w stanie wywalczyć Pole Position i zdobył ostatecznie drugie miejsce. Wielu jednak upatrywało w nim głównego faworyta do wywalczenia w niedzielę dwudziestu pięciu punktów. Przyznał to nawet triumfator kwalifikacji Dani Pedosa twierdząc, że „Lorenzo będzie facetem do pokonania”.
Start, co niezbyt często się zdarza, wyszedł 23’latkowi z Majorki całkiem nieźle i na samym początku wydawać się mogło, że to on będzie liderem w pierwszym zakręcie. Szybko okazało się jednak, że w „San Donato” pierwszy będzie Dani Pedrosa, jednak pomimo tego #99 trzymał się blisko swojego rodaka. Z czasem jednak zaczął tracić do #26 coraz więcej, jadąc w pewnym momencie aż osiem sekund za zawodnikiem teamu Repsol Honda.
„Niestety moje tempo nie było tak dobre, jak podczas kwalifikacji i mogłem finiszować tylko jako drugi. Coś się stało i nie byłem w stanie jechać w ten sam sposób, ale w tych okolicznościach jestem zadowolony z wyniku,” przyznał obecny lider klasyfikacji generalnej, który na sto możliwych do zdobycia punktów zgromadził na swym koncie dziewięćdziesiąt „oczek”. „W każdym razie Dani zaliczył fantastyczny wyścig, miał świetne tempo i nie wiem, czy byłbym w stanie go pokonać nawet, gdybym jechał tak szybko jak wczoraj [sobota].”
Najlepszy czas okrążenia uzyskany przez Lorenzo wyniósł dokładnie 1’50.418 i okazał się rezultatem o 0.887sek gorszym od pierwszego w tabeli najszybszych okrążeń Daniego Pedrosy. Przed #99 „uplasował się” również Andrea Dovizioso, który pojechał na jednej cyrkulacji o 0.125sek szybciej. Pomimo tego to jednak „Por Fuera” zobaczył flagę z czarno-białą szachownicą jako drugi, a „Dovi” dwie sekundy po nim – jako trzeci.
„Zdobyć dziewięćdziesiąt ze stu możliwych punktów jest czymś niesamowitym, a dodatkowo prowadzę w mistrzostwach, więc nie mogłem prosić o więcej,” przyznał 23’latek z Majorki, który jednak musi poprawić się w kilku obszarach. „Muszę ulepszyć mój styl jazdy, a Yamaha powinna zwiększyć moc maksymalną motocykli. Chociaż przed nami sporo pracy, jestem pozytywnie nastawiony przed nadchodzącymi wyścigami.” W pierwszej rundzie sezonu – GP Kataru Hiszpan wywalczył drugie miejsce, jednak w dwóch kolejnych wyścigach, mających miejsce na torach Jerez de la Frontera i Le Mans nie dał on szans rywalom.
Na podium po wyścigu we Włoszech #99 wszedł w koszulce Valentino Rossiego. Przed startem pokazał natomiast przed kamerą tabliczkę z napisem: „Vale, każdy może odczuwać ból, ale nie każdy może być Legendą!” Widać więc jakim szacunkiem darzy on swojego team-partnera z ekipy Fiat Yamaha. Ciekawe jest też, jak zdobył on żółty t-shirt z napisem VR|46 oraz księżycem i słońcem na rękawach, bowiem jak donosiły niektóre serwisy, wszystkie gadżety Rossiego zostały na torze Mugello wyprzedane!
„Było bardzo dziwnie, wyścig bez Valentino, co przecież nie zdarzyło się od wielu, wielu lat. Jestem jednak dumny z kibiców, że tak dobrze go uhonorowali. Chciałem wygrać i zadedykować mu to zwycięstwo, ale nie dałem rady. Jedyne, co mogę teraz zrobić to życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia,” dodał na koniec Lorenzo, który przez to, że Włoch opuści nieco wyścigów, ma być może największą szansę w życiu na wywalczenie korony mistrzowskiej.
„Obecnie mamy przewagę dwudziestu pięciu punktów w klasyfikacji generalnej, ale wszyscy wiemy, dlaczego tak jest – wszystko przez to, że Valentino nie jechał. To smutna sytuacja, ale życzymy mu jak najszybszego powrotu do formy,” przyznał z kolei team-menadżer „Por Fuery” – Wilco Zeelenberg.