Jorge Lorenzo przyznał, że niewiele brakowało, a zakończyłaby się jego kariera w MotoGP. Hiszpan po decyzji Ducati o nieprzedłużeniu kontraktu nie miał żadnych konkretnych planów co do dalszych startów. Mówiło się o możliwości przejścia do Suzuki lub startach w barwach satelickiego zespołu Yamahy. Ostatecznie jednak Lorenzo trafił do Repsol Hondy i znów będzie bronić barw ekipy fabrycznej.
„To był szalony czas. Prawie wpadłem w małą depresję, ponieważ w mojej głowie pojawiła się możliwość odejścia na emeryturę. Kiedy zwykle wyobrażałem sobie moje odejście, czułem, że będę wtedy szczęśliwy i będę czuł ulgę, bo zniknęłaby wtedy presja, nie byłoby ryzyka kontuzji. Ale naprawdę nie oczekiwałem, że myśl o emeryturze może mnie zacząć wpędzać w depresję.” – powiedział Jorge Lorenzo.
„No ale tak właśnie było – bardzo blisko od zakończenia kariery. To prawda, że miałem jeszcze możliwość przejścia do satelickiego zespołu z Yamahą. To była dobra opcja, ale nie taka, jaką chciałem.” – skomentował Hiszpan, który ostatecznie sezon 2019 zakończył z trzema zwycięstwami na koncie.
Za moment przełomowy w startach Lorenzo dla Ducati uważa się za zainstalowanie bardziej ergonomicznej dla niego nakładki na zbiornik paliwa. #99 uważa jednak, że był to po prostu element, który dopełnił sukcesu, który musiał zostać wypracowany godzinami starań od czasu dołączenia do ekipy z końcem 2016 roku.
„Ludzie wiele mówią o zbiorniku paliwa jakby to był jakiś magiczny element. Ale to była ostatnia część. Mocno i długo pracowaliśmy z inżynierami od pierwszych moich miesięcy we włoskiej fabryce. Dostałem motocykl bardzo agresywny, reagujący ostro na każdy ruch manetką. Nie chciał skręcać. Krok po kroku tworzyliśmy nowe podwozie: podczas gdy wcześniej oni tworzyli jedno podwozie na rok, my zaczęliśmy robić trzy-cztery różne podwozia.” – skomentował były mistrz świata.
„Zaczęliśmy poprawianie reakcji na pierwszy ruch manetką, zachowanie motocykla, by stał się on płynniejszy w jeździe. Już w 2017 roku w ostatnich wyścigach szło mi coraz lepiej i lepiej. Prawie wygrałem w Misano na deszczu, gdzie przewróciłem się mając cztery sekundy przewagi. Ale w 2018 roku zmienili motocykl, zbiornik paliwa był niżej i nie pomagało mi to podczas hamowania. Bardzo się męczyłem.” – powiedział Jorge Lorenzo.
„Powiedziałem o tym inżynierom, ale nie rozumieli mnie, albo w to nie wierzyli. Dużo czasu zajęło wprowadzenie tego, a kiedy już się pojawiło, to nawet nie poprawiło szybkości, bo już ją miałem – jak można było zauważyć w początkowych wyścigach. Ale mogłem utrzymać moją wytrzymałość i siłę przez dłuższy czas. To dlatego potrafiłem utrzymywać prowadzenie w wyścigach do samego końca.” – dodał.
Źródło: motorsportweek.com
Fot. Ducati
Prawie wygrał w Misano 2017? Przecież On upadł chyba na 5 okrążeniu z 28. Już mógł powiedzieć o Sepang to by miało więcej sensu. W sumie jakby liczyć wyścigi do 5 okrążenia to wygrał ich przez ostatnie 2 lata całkiem sporo ;)