MOTOGP.PL motogp, motocykle, ścigacze, superbike, wsbk, wyścigi motocyklowe
Zdaniem Jorge Lorenzo, to zbyt pobłażliwych sędziów należy obwiniać za agresywną jazdę niektórych zawodników MotoGP. Hiszpan uważa, że gdyby kary były odpowiednio wysokie, zawodnikom nie opłacałoby się nadmierne ryzyko i można by zapobiec temu, co stało się w ostatnim GP Argentyny. #99 żałuje, że kluczowe decyzje podejmowane są „po fakcie”, gdy już dojdzie do incydentu.
„Jak zawsze, coś musi się wydarzyć, aby podjęte zostało działanie, mające na celu coś zmienić. W mojej opinii nie powinno to tak wyglądać. Ale życie nie jest takie, jakie chciałbyś aby było. Aby coś uległo zmianie, wcześniej coś musi się wydarzyć.” – powiedział zawodnik Ducati. Przypomnijmy, że największe zainteresowanie w Argentynie wzbudziły manewry wyprzedzania w wykonaniu Marca Marqueza. Hiszpan wypchnął Aleixa Espargaro, a potem Valentino Rossiego. Włoch przewrócił się.
„Wygląda na to, że coś musimy zrobić w związku z tym, co Marc robił z Aleixem i Valentino. To powinno stać się już wcześniej. Ten sport jest niebezpieczny, musimy chronić motocyklistów. Jedna sprawa to bycie szalonym, kiedy przejeżdżasz szybko jedno okrążenie i gdy jesteś sam, ale gdy narażasz innych, to już zupełnie inna historia. Sędziowie powinni mocno karać takie przewinienia.” – dodał.
Lorenzo uważa, że piłeczka jest po stronie sędziów. „To nie jest wina samego zawodnika. To wina komisji wyścigu. To ona powinna nakładać ostre kary. Następnym razem zawodnicy nie będą już tak robić. To zawsze wina komisji wyścigowej.”
Lorenzo uważa, że ocena sytuacji sprowadza się do „interpretacji sytuacji, jak w piłce nożnej. Jeśli wspierasz jakiegoś zawodnika albo zespół piłkarski, zawsze wydaje ci się, że kara jest za wysoka. Czasem, aby ochronić zawodników, musisz podjąć zdecydowane działania. Czasem ten, który nic złego nie zrobił, jako pierwszy jest zrzucany z motocykla.” – skomentował.
Źródło: motorsport.com
Fot. Ducati
