Przesunięcie sobotnich kwalifikacji na niedzielę było szeroko komentowane przez zawodników MotoGP na padoku GP Australii. Kilku z nich zdecydowanie opowiadało się za tym, by odbyły się one normalnie, mimo porywistego wiatru, który spowodował upadek Miguela Oliveiry. Byli w tym gronie m.in. Marc Marquez, Jack Miller czy Pol Espargago.
„Na pewno były to trudne warunki.” – mówił Pol Espargaro. „Wiał mocny wiatr, ale nie większy niż w FP3. Przejechałem 15 okrążeń i nikt w boksie nie mówił „to niebezpieczne! Trzeba zatrzymać sesję!” (…) Nie sądzę, byśmy musieli przerywać jazdę, można ją było dokończyć, tak jak to zrobili zawodnicy Moto2 w kwalifikacjach. To prawda, mamy mocniejsze silniki, cięższe motocykle, więc jest nieco bardziej niebezpiecznie.”
„Ale jak Marc mówił w Komisji Wyścigowej, na tym torze byliśmy już w gorszej sytuacji. W FP3 wiatr był mocniejszy, mamy narzędzia, by to zmierzyć.” – dodał Hiszpan z zespołu KTM.
Miller słynie z tego, że warunki panujące na torze go nie przerażają. Tak samo było w sobotę. Ostatecznie jednak nie krytykował decyzji sędziów. „Wierzę, że powinno się jechać w każdych warunkach. Po prostu znać swoje limity. Jeśli chcesz naciskać nieco mocniej, to wiesz jakie jest ryzyko, wiemy co mamy robić. Ale decyzja została podjęta. Myślę, że może być ona dobrą decyzją, ponieważ było już naprawdę źle.”
„My jesteśmy zawodnikami, może czasem ktoś powinien nas powstrzymać i powiedzieć: „to głupota teraz wyjechać”.” – dodał Australijczyk.
Źródło: motorsport.com
Głupotą było nieodwoływanie FP3. Zawsze czekają, aż ktoś odniesie poważny wypadek zanim przerwą. W zeszłym roku na Silverstone też tak było.