Marc Marquez i Valentino Rossi spontanicznie uścisnęli sobie dłonie tuż po GP Argentyny. Włoch pogratulował swojemu rywalowi zdecydowanego zwycięstwa. Dziennikarze na konferencji prasowej przed rozpoczęciem weekendu na Circuit of the Americas wrócili do tamtych wydarzeń, pytając obu zawodników o to, co się wtedy stało.
„Wiecie, to była chwila.” – powiedział Marquez, zapytany o uścisk dłoni, do którego doszło przed ceremonią podium na Termas de Rio Hondo. „To tak samo, jak wtedy gdy całujesz dziewczynę, to chwila.” – zażartował Hiszpan. „To był ten moment, byliśmy sami. I uścisnęliśmy sobie ręce przed podium.”
„To był fajny wyścig. Nigdy nie miałem z tym problemu, więc nie jest też dla mnie problemem to, aby mieć relację opartą na wzajemnym szacunku.” – dodał Marc Marquez na konferencji prasowej.
Rossi natomiast powiedział: „Tak, to była odpowiednia chwila. Pogratulowałem mu, ponieważ miał bardzo szybki weekend, pojechał w wyścigu bardzo szybko. Uważam więc, że to normalne.”
Źródło: motogp.com
i tak to powinno wyglądać :):):) nie musi być miłości, wystarczy wzajemny szacunek :)
Na podium też stuknęli się szampanem, aż miło było na to patrzeć :) .Oby tak zawsze
Marc jeździ niezwykle twardo, wręcz na granicy, ale to nie szachy, tylko walki gladiatorów, a takie zachowanie po wyścigu to coś wspaniałego, na torze lejemy się ile można, a po czynimy honory zwycięzcom….
Myślę jednak że Rossi i tak go nie lubi za jego zachowanie w 2015 roku,jak dla mnie zachowanie Marqueza teraz jest zbyt cukierkowe.Co o tym sądzicie?
Myślę, że jednego i drugiego zachowanie było normalne, nareszcie. MM nie musi szukać akceptacji Rossiego i nie sądzę, żeby sobie zarzątał głowę tym, czy VR poda mu rękę, czy nie. VR z kolei jest marką samą w sobie i nie musi oglądać się na rrlacje z MM. Tym bardziej miło, że w końcu obaj zachowują się po prostu normalnie.
Rossi ma jeszcze inny powód, żeby nie lubić MM – on jest po prostu lepszy od Rossiego i go zdetronizował. VR nie raz pokazał, że ciężko mu to zaakceptować, zresztą nie ma co się dziwić. Mistrzowie to są bardzo ambitni ludzie. Przez lata VR był poza zasięgiem wszystkich, potem przygoda z Ducati, pojawienie się Stonera, Jorge, ale z nimi Rossi mógł walczyć o tytuł, a bynajmniej mógł tak myśleć. Wtedy prawie znikąd pojawia się debiutant, który zgarnia tytuł. Ron 2015 na pewno dolał oliwy do ognia. Potem na dodatek okazuje się, że ten młokos (dla Rossiego) jest lepszy o klasę od wszystkich innych z VR włącznie i zdobywa 5 tytułów w ciągu 6 lat. W tym czasie Rossi wciąż marzy o swojej 10 victorii. No cóż, nie spodziewałbym się w takich okolicznościach przyjaźni pomiędzy VR i MM.
bynajmniej…
wielu to myli z przynajmniej :)
Tak, włączając autokorektę i brak możliwości edycji :)
zgoda, ale w 2015 roku pokonał Marqueza…
’Tomek’ masz racje Marquez nie liczył sie w walce o tytuł a Lorenzo miał eskortę do mety To była jego zemsta za to że VR go strącił z toru Właściwie to on zdecydował kto został mistrzem Lorenzo czy Rossi Według powinien wtedy wyprzedzić Lorenzo albo pozwolić żeby go Dani wyprzedził i byłoby wszystko w porządku Minęło już kilka lat ale pamięć o tym zostanie na zawsze mimo że podają sobie ręke Historia lubi sie powtarzać więc może VR znowu zawalczy o tytuł i będzie miał w tym udział MM (Ale to mało realny scenariusz)