Home / MotoGP / Miller wyprzedził Lorenzo z pękniętym obojczykiem

Miller wyprzedził Lorenzo z pękniętym obojczykiem

Nie tylko Dani Pedrosa przejechał GP Ameryk z niezaleczoną kontuzją. Jack Miller ujawnił, że podczas wypadku na rowerze górskim przed weekendem doszło u niego do pęknięcia jednej z kości obojczyka. Mimo to, Australijczyk walcząc z bólem dał radę dotrzeć na metę na dziewiątej pozycji.

Dziewiąte miejsce Millera nia wydawało się imponującym wynikiem, zważywszy że w Argentynie stał na pole position i zajął czwarte miejsce. Kontuzja zmienia jednak postać rzeczy. „Oczekiwałem od tego weekendu nieco więcej, ale od początku mieliśmy problemy z usatwieniem motocykla. Miałem też problem z ramieniem.” – napisał zawodnik Pramac Ducati na swojej kolumnie w portalu Red Bulla.

„Milczeliśmy przez cały weekend, ale teraz gdy już koniec, mogę ujawnić, że nie było zbyt dobrze. Trenowałem w Kalifornii przed rundą w Argentynie i upadłem, jadąc na rowerze górskim. Kontuzja mogłaby zniknąć sama po właściwym odpoczynku, jednak uszkodziłem też trochę mięśnie, miałem trochę ran i rozcięcie na stożku rotatora na obojczyku. No i pęknięcie samej kości. Czasem wolny czas między wyścigami może być bardziej niebezpieczny niż same wyścigi…” – dodał.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Miller zaliczył w ten weekend upadek – przed kwalifikacjami. Odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że nie pogorszył swojego stanu. „Nie ma małych upadków na torze COTA, ponieważ taka jest natura tego obiektu. Odkryłem to kilka lat temu, gdy musiałem opuścić wyścig.”

„Dziewiąta pozycja to naprawdę pozytywny koniec tego weekendu.” – dodał. Przypomnijmy, że w końcówce wyścigu Miller stoczył zacięty pojedynek z Jorge Lorenzo, który ostatecznie musiał uznać wyższość australijskiego rywala.

Źródło: motorsport.com
Fot. Pramac Ducati

Kliknij, aby pominąć reklamy

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarzy 6

  1. Heh, nie ma końca jeżdżenia po „biednym” Lorenzo :)… Już odpuśccie mu trochę, ma chłop kłopoty ale bez przesady – dajcie mu jeszcze kilka wyścigów na ocenianie. Jak na razie wygląda na to że idea „mistrz będzie rozwijał motocykl swoimi wskazówkami” jest wielką i bardzo kosztowną pomyłką, ale też konstrukcja motocykla zmieniła się w niebezpiecznym kierunku (podobnie jak rok temu w fabrycznym movistarze) i wyraźnie te zmiany nie pasują Lorenzo. Porównanie Ianonne i Lorenzo pod względem walki o miejsce wśród innych wypadło teraz komicznie. Dla fabrycznego zespołu Ducati wstydem będzie jeżeli ich zawodnik będzie zajmował jakieś ogórkowe miejsca w tabeli więc myślę że w końcu trochę mu pomogą.
    A te peany o nadludzkim zdrowiu zawodników, którzy to heroicznie walczą z połamanymi rękoma i dłońmi zaczynają być nużące – bo imho po prostu te kontuzje nie są tak groźne jak je opisują. Ale show must go on…

  2. Pomińmy kłopoty Jorge na Ducati, nie każdy musi się z każdym motocyklem dogadać, co wygrał na Yamasze to jego i ja tego nie neguję. Mnie razi raczej jego zachowanie na torze, Jack go wyprzedził (no nie zrobił tego delikatnie, ale to nie formuła 1 i wyprzedzanie na prostych, które jest nudne i przewidywalne), a Jorge zaczął z przyganą kręcić głową i za chwilę dał się bez walki wyprzedzić starszemu Szparagowi. Do kontaktu nie doszło, a że Jorge musiał odprostować motocykl to chyba nie tragedia. Marquez traktuje innych gorzej, czego i Jorge miał okazję doświadczyć;) ale co najlepsze, Miller po wyścigu poszedł do Jorge przeprosić, a ten go nawet nie chciał wysłuchać. Mam wrażenie, że już to gdzieś grali:p moda na sukces odc….

    • Niezła akcja – czytasz w myślach Lorenzo. Ja jak miałem zniżkę formy i wyprzedzali mnie ludzie, którzy zwykle nie byli wyzwaniem też kręcił głową z niedowierzaniem i dezaprobatą – dla swojej formy. A gdy jeden kolega tak się rozwinął, że z amatora doszedł do poziomu PP to kręciłem głową nawet mocniej.

      Skoro już wiesz co Lorenzo ma w głowie, to może napisz czy rzeczywiście rozmawiał z Hondą i Suzuki. To ciekawsze.

  3. Następny co mu wszystko nie pasuje (Jorge)
    46 i 99 powinni dalej jeździć w jednym zespole
    Yamaha marudy
    Obaj z tej samej gliny tylko VR jeszcze cos pokazuje i daje radę a JL ciągnie sie gdzieś.

    • Aż się ciśnie na usta gdzie byłeś i co widziałeś. Gdzie tu wyczytałeś że coś mu nie pasuje?

      Lorenzo to jeden z najwybitniejszych zawodników ostatnich lat, do tego zwolennik czystej i sportowej jazdy (chociaż nie od początku swojej kariery). W szczycie formy (swojej i Yamahy) nie ustępował niczym MM, zresztą do dziś wiele torów ma rekordy z jego inicjałami. Pokazał też, że nawet z najszybszego konia warto zejść, aby spróbować czegoś nowego, pomimo ryzyka. Za to Ty pokazujesz, że patrzysz tam gdzie wszyscy (za linią kształtowaną przez media), jesteś tylko kolejnym w stadzie.

      • JL jest kilkukrotnym mistrzem swiata, ale na pewno nie jest wybitnym zawodnikiem.
        Rossi jest wybitnym zawodnikiem za caloksztalt jego kariery. MM jest wybitnym zawodnikiem. Obaj potrafili wygrywac w niesprzyjajacych okolicznosciach. Szczegolnie MM. Nawet jak Honda w poprzednich latach odstawala od Yamahy to i tak wygrywal wyscigi i MotoGP. JL wygrywal tylko wtedy, kiedy mial sprzyjajace warunki. A juz nie daj Panie Boze jak padal deszcz, bo biedaczyna kompletnie nie mogl sie odnalezc. No i nie bez powodu uwazany jest za najwiekszego marude i konfidenta w MotoGP. Skoro wiekszosc ludzi tak uwaza, to chyba jednak cos w tym jest.
        To mistrz, nikt mu tego nie zabierze. Ale na pewno nie jest wybitnym zawodnikiem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
157 zapytań w 1,410 sek