Mir zadowolony z dużego postępu… ale nie w każdym aspekcie

Okres przedsezonowy MotoGP dobiegł końca po dwóch dniach akcji na torze Chang, w Tajlandii. Jednym z większych zaskoczeń pięciu dni testów w 2025 roku jest Honda, która patrząc na tabelę z wynikami, zrobiła tej zimy ogromny postęp. Na końcu każdego dnia fabryczny zespół miał co najmniej jednego przedstawiciela w czołowej dziesiątce, często nawet czołowej szóstce/siódemce, a nie raz świetny czas wykręcił też Johann Zarco. Najbardziej regularny wydawał się być mistrz świata klasy królewskiej z 2020 roku, Joan Mir.
Hiszpan przyznał nawet, że bardziej niż z czasu okrążenia czy z pozycji w tabeli, jest zadowolony z tempa, jakim był w stanie jechać podczas symulacji Sprintu. Tutaj też bardziej niż sam czas, zadowalało go to, jak czuł się na motocyklu. Mir dodał także, że nie pamięta kiedy ostatnio tyle przyjemności sprawiała mu jazda motocyklem MotoGP, a przypomnijmy, iż #36 wchodzi już w swój trzeci sezon w barwach fabrycznego zespołu Hondy, po tym jak wycofanie się Suzuki zmusiło go do znalezienia nowego pracodawcy.
27-latek zakończył drugi dzień testów w Tajlandii z 6. czasem, pomimo tylko jednego ataku na czas, z powodu założenia tylko jednej opony na koniec dnia. Wielu zawodników zrobiło dwie próby wykręcenia jak najlepszego czasu okrążenia. „Czas okrążenia nie był fantastyczny. Nie mogłem dopasować wszystkiego do siebie, ponieważ na końcu założyliśmy tylko jedną [nową] oponę, nie wykonaliśmy dwóch ataków na czas, jak zrobiło wielu zawodników. To mnie cieszy, bo oznacza to, że uzyskaliśmy [dobry] czas okrążenia, ale możemy go jeszcze poprawić.
„Dla mnie dzisiaj najważniejszą rzeczą jest to, jak się czuję na motocyklu. Tempo, jakie udało nam się osiągnąć podczas [symulacji] Sprintu, jest czymś, w czym jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek odkąd jestem z Hondą, więc naprawdę nie mogę oczekiwać więcej. To inna historia – czucie, które mam teraz i czucie, które miałem w zeszłym roku. Mam nadzieję, że będziemy mogli to kontynuować, mam nadzieję, że nie zgubimy się w środku ewolucji, tak jak miało to miejsce w zeszłym roku, w środku sezonu.
„Mam więc nadzieję, że wyciągniemy wnioski ze swoich błędów; chcę też pogratulować mojemu zespołowi, ponieważ dokonanie takiego kroku w tak krótkim czasie nie jest łatwe. Bardzo się z tego cieszę. Te testy nic nie znaczą, ale jednocześnie wiele znaczą dla ludzi, którzy tam pracują. To imponujące, że znaleźliśmy się blisko pierwszej piątki z taką różnicą, jakiej jeszcze kilka miesięcy temu nie udało nam się osiągać, nawet nad kilkoma zawodnikami testowymi.”
Joan Mir zaznaczył jednak, że pomimo ogromnego optymizmu i znaczącej poprawy, jest kilka punktów, które wciąż prześladują RC213V. Głównym problemem ma być prędkość na prostej, co bardzo utrudni walkę o pozycje podczas wyścigów. „Mamy kilka słabych punktów, problem polega na tym, że te słabe punkty są dość duże, dość słabe. Więc, martwię się o silnik. Martwię się, bo motocykl działa dobrze – teraz mogę jeździć nim w sposób, który mi się podoba i sprawia mi przyjemność, nie będę kłamać, ale rzecz w tym, że na prostych jesteśmy najwolniejsi.
„Dziś udało nam się uzyskać czas okrążenia, co pozwoliło nam zająć dość wysoką pozycję, a to wszystko na motocyklu, z którym na prostej prawdopodobnie nie będę w stanie konkurować. Jeśli więc chodzi o wyścigi, to tu już przegraliśmy tę bitwę, co mnie trochę martwi.”
Źródło: crash.net