Home / MotoGP / Monster Yamaha Tech 3 – podsumowanie sezonu 2011

Monster Yamaha Tech 3 – podsumowanie sezonu 2011

W sezonie 2011 francuski zespół Monster Yamaha Tech 3 postawił na świeżość i doświadczenie, barwy tego teamu reprezentowali bowiem nowicjusz w klasie MotoGP – Brytyjczyk Cal Crutchlow, oraz nieprzerwanie od 2008 roku, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w stawce królewskiej kategorii – Amerykanin Colin Edwards.

 

Zespół ciężko pracował w czasie zimowych, przedsezonowych testów. Tuż przed Grand Prix Kataru, które otwierało kampanię 2011, po ostatnich próbach przed nowym sezonem, Colin Edwards był bardzo zadowolony z tego, jak przebiegły przygotowania: To były pozytywne testy i nie mogę się doczekać, aż zaczną się wyścigi! Motocykl sprawuje się świetnie i nie potrzebuje przed wyścigiem żadnych większych zmian, co jest bardzo pozytywne. Jestem przekonany, że wchodzimy w nowy sezon z całkiem niezłym pakietem”. Trochę mniej szczęścia miał natomiast Cal Crutchlow, który przed swoim debiutem na arenie MotoGP przewrócił się i boleśnie uszkodził palec u lewej dłoni. Obyło się bez operacji, jednak taki uraz dawał mu się we znaki w czasie trwania całego weekendu.

 

Mimo kontuzji, Cal znakomicie rozpoczął weekend na torze Losail i w kwalifikacjach wywalczył dobry, ósmy czas. Brytyjczyk żałował, że w MotoGP zawodnicy ustawiani są w trójkach w każdym rzędzie, bowiem w innym wypadku zająłby miejsce w drugim rzędzie. Ten rezultat nastroił go bardzo optymistycznie przed wyścigiem. Colin Edwards był wolniejszy od swojego partnera z zespołu i w sesji kwalifikacyjnej uplasował się na 10 miejscu. W wyścigu Colin zakończył rywalizację na ósmej pozycji. Miał szansę na jeszcze lepszy rezultat, jednak błąd popełniony na jednym z zakrętów kosztował go stratę kilku lokat, które musiał następnie odrabiać: „To ósme miejsce to najlepsze, co mogłem zrobić w takich warunkach, szczególnie patrząc na prędkości uzyskiwane przez moich rywali. Miałem dobry start i szansę na walkę o bycie w szóstce, jednak w wyścigu przytrafiło się kilka niebezpiecznych momentów. Nigdy nie byłem zadowolony z bycia ósmym na mecie, ale zawsze to przyzwoite punkty”. Cal nie był w stanie w wyścigu powtórzyć dobrego rezultatu z kwalifikacji i do mety dojechał na 11 miejscu. Mimo to pokazał się z dobrej strony i nawiązał walkę z innymi zawodnikami: „Nie mogłem skupić się całkowicie na utrzymywaniu kontaktu z Haydenem i Aoyamą, bowiem musiałem ostro walczyć z Barberą. On miał bardzo szybki motocykl i trudno było utrzymać się przed nim. Moim celem było dziś w ogóle ukończenie wyścigu i udało mi się to! Przede mną kilka trudnych rund, ponieważ odbędą się one na nieznanych mi torach, ale dam z siebie wszystko!”.

Mimo obaw, Crutchlow w czasie Grand Prix Hiszpanii pokazał się z bardzo dobrej strony. Cal w klasyfikacjach znowu uplasował się w pierwszej dziesiątce, tym razem był 9. Colin Edwards podczas tej sesji wywalczył 8 czas. Wyścig na torze Jerez był prawdziwym thrillerem! Niezwykle trudne do ścigania warunki pogodowe nie raz zmieniły losy wyścigu. W tej niesprzyjającej aurze zawodnicy Monster Yamaha Tech 3 mieli szansę na walkę nawet o miejsca na podium! Cal i Colin spisywali się znakomicie, niestety Crutchlow przewrócił się na dwudziestym okrążeniu. Powrócił jednak do walki i linię mety przejechał na ósmym miejscu: Nigdy nie myślałem że w wyścigu MotoGP, pomimo upadku, dojadę do mety w czołowej dziesiątce! To był niesamowity wyścig, jeden z najlepszych w mojej karierze! Mimo upadku, jestem szczęśliwy, ponieważ nigdy nie jeździłem jeszcze na motocyklu MotoGP w deszczu”. Natomiast Colin Edwards nie ukończył wyścigu. Amerykanin, dla którego wizja zdobycia podium była bardzo bliska, przewrócił się na ostatnim okrążeniu i był rozczarowany takim zakończeniem:To trudna sytuacja do pogodzenia, ponieważ podium w klasie MotoGP nie jest czymś, co spotyka cię co tydzień. Wyścig był niesamowitą próbą naszych umiejętności. Chciałem walczyć o to podium do końca, jednak zakończyło się to upadkiem. Nie mogę zmienić tego co się stało”.

 

Przed kolejnym w kalendarzu Grand Prix Portugalii zawodnicy mieli cały miesiąc przerwy. Pauzę tę Cal Crutchlow wykorzystał na zadbanie o swoje zdrowie – we Włoszech przeszedł operację prawego ramienia, które dokuczało mu od początku sezonu – w czasie wyścigów często odczuwał drętwienie ręki. Kilkanaście dni odpoczynku wystarczyło i Brytyjczyk bez problemu wystartował na torze Estoril. To była kolejna dobra runda dla zespołu Tech 3. Cal znów odnotował przyzwoite kwalifikacje i uzyskał kolejny raz ósmy czas. Colin w tej sesji był oczko wyżej od Brytyjczyka. Wyścig również zakończył się dla obu zawodników pomyślnie. Edwards na mecie był szósty. Początkowo walczył o 4 miejsce z Rossim i Dovizioso, ale ostatecznie musiał uznać wyższość włoskich rywali: „Próbowałem się trzymać za Valentino i Andreą, jednak czułem, że nie mam dobrej przyczepności i nie mogłem utrzymywać ich tempa. Mimo to szóste miejsce jest dla mnie, zawodnika satelickiego, niezwykle dobrym rezultatem. Cal pokazał kolejny raz, jak bardzo jest szybki. Stoczył pasjonujący pojedynek z Aoyamą, Spiesem i Haydenem, a na metę dojechał jako ósmy zawodnik: Nie sądziłem, że będę ósmy na torze, którego nigdy wcześniej nie widziałem. W dodatku jestem po operacji, a mimo to osiągnąłem taki rezultat! Zespół mi – debiutantowi – niezwykle pomaga. Chcę dalej podążać tą drogą, na której jestem!”.

 

Wydawało się, że równie dobrze potoczy się dla zespołu kolejne Grand Prix Francji. To była wyjątkowa, domowa runda dla tego teamu. Weekend na torze Le Mans zawodnicy Tech 3 rozpoczęli kolejny raz bardzo dobrze – w kwalifikacjach Crutchlow zajął świetne, szóste miejsce, a Colin był 7. Tak dobra postawa znowu dawała nadzieję na dobry wynik w wyścigu, niestety tym razem stało się inaczej. Obaj kierowcy w wyścigu przewrócili się. Cal w czasie walki o szóstą pozycję, wyleciał z toru na 22 okrążenia do mety. Zdeterminowany Brytyjczyk chciał powrócić do walki, jednak uszkodzenie motocykla było zbyt poważne i Crutchlow nie mógł kontynuować jazdy. Colin natomiast po swoim wypadku szybko zjechał do boksów, gdzie mechanicy doprowadzili jego motocykl do stanu, w którym mógł powrócić na tor. Na mecie wyścigu Amerykanin miał dwa okrążenia straty do lidera, ale mimo to wywalczył 3 punkty, jako trzynasty zawodnik na mecie.

 

czytaj dalej >>>

 

 

Po tej rozczarowującej rundzie, zawodnicy stanęli do walki w Grand Prix Katalonii. Ta rudna dla zespołu zakończyła się mieszanymi nastrojami. Zaczęło się źle – w czasie drugiego treningu wolnego poważny wypadek przytrafił się Colinowi Edwardsowi. U Amerykanina zdiagnozowano złamany prawy obojczyk, co wykluczyło go z dalszego udziału w tej rundzie. Już na drugi dzień w Barcelonie Colin przeszedł operację wszczepienia metalowej płytki i siedmiu śrub stabilizujących złamanie. Stratę Edwardsa osłodziła jednak świetna dyspozycja Cala Crutlchowa. Brytyjczyk w kwalifikacjach znów wywalczył świetne szóste miejsce. W wyścigu linię mety przejechał samotnie na siódmej pozycji, co było do tej pory jego najlepszym rezultatem w klasie MotoGP: Oczywiście że bardzo się cieszę z najlepszego rezultatu w MotoGP, ale szkoda, że nie wywalczyłem go po jakiejś pasjonującej walce. Teraz czekam na wyścig na torze Silverstone, jestem pewien, że otrzymam tam ogromne wsparcie”.

 

Niestety, domowa runda Crutchlowa, na którą Brytyjczyk tak bardzo czekał, okazała się być dla niego bardzo pechowa. Na początku wszystko szło świetnie – Cal błyszczał w treningach wolnych, w których plasował się na czołowych pozycjach. W kwalifikacjach jednak wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wypadek, którego doznał na początku sesji, zakończył się złamaniem lewego obojczyka i wstrząśnieniem mózgu. Dla Brytyjczyka oznaczało to koniec marzeń o występie przed własną publicznością. Stratę Cala wynagrodził za to zdecydowanie Colin Edwards. To był kolejny trudny wyścig, który odbył się w deszczu przy niskich temperaturach powietrza. W tych niesprzyjających ściganiu warunkach, zaledwie dziewięć dni po złamaniu obojczyka, Amerykanin zajął w wyścigu 3 miejsce!: „To był niesamowity wyścig, a na podium czułem się wspaniale. Byłem szczęśliwy po kwalifikacjach, gdzie zająłem ósme miejsce, ale nigdy mi się nie śniło, że nieco ponad tydzień po złamaniu obojczyka, będę na podium! Ból ręki i żeber dawał mi się we znaki w wyścigu, ale zacisnąłem zęby i starałem się nie popełnić żadnego błędu”.

 

Podobnie jak w przypadku Colina Edwardsa, Cal Crutchlow przeszedł operację złamanego obojczyka. Jemu również wstawiono tytanową płytkę i kilka śrub. Także Brytyjczyk nie potrzebował wiele czasu na rekonwalescencję i po kilku dniach był w stanie wystąpić w Dutch TT.

 

W Holandii wszystko zaczęło się dla zawodników Tech 3 bardzo dobrze. Crutchlow w kwalifikacjach wywalczył szósty czas, Colin był natomiast ósmy. W wyścigu niestety Cala nie opuszczał pech. Brytyjczyk walczył ze wszystkich sił, niestety problemy z przyczepnością przodu był zbyt dokuczliwe, przez co Crutchlow musiał zjechać do boksu i wymienić opony. Po tej zmianie #35 znów prezentował świetną jazdę, jednak wiadomo, że straty z powodu zjazdu na padok nie udało się odrobić: „Patrząc na pozytywy – miałem znakomity start i jechałem blisko czołówki. Niestety, szybko moja opona zaczęła tracić przyczepność. Nie miałem wyboru, musiałem zjechać, ponieważ widmo kolejnego upadku było zbyt prawdopodobne, a ja kilka dni po operacji nie mogę sobie na to pozwolić. Również Colin nie czuł się w pełni komfortowo w wyścigu. Także Amerykanin narzekał na stan ogumienia, w dodatku ból ramienia również nie ułatwiał mu walki. Mimo to Edwards wywalczył przyzwoite, ósme miejsce: „To nie był łatwy wyścig i szczerze mówiąc – cieszę się, że dojechałem do mety. Straciłem przyczepność przodu, po czy okazało się, że to nie jest mój jedyny problem – bardzo bolało mnie ramię. Nie poddałem się, ale nie było łatwo”.

W czasie kwalifikacji do Grand Prix Włoch zawodnicy zespołu Monster Yamaha Tech 3 skopiowali scenariusz z kilku wcześniejszych rund. Colin zajął szóste miejsce, natomiast Cal był 7. Ta dobra dyspozycja w kwalifikacjach nie przyniosła odzwierciedlenia w wyścigu. Rywalizacja klasy MotoGP odbyła się w upalnych warunkach, a wysoka temperatura asfaltu nie była korzystna dla miękkich opon założonych przez Edwardsa. Ostatecznie Amerykanin dojechał do mety na 9 pozycji: To trudny wyścig, dokonaliśmy złego wyboru tylnej opony, ale w tych warunkach trudno było się zdecydować. Nie miałem przyczepności od początku do końca wyścigu i nie mogłem jechać na pełnej wydajności. Bycie w pierwszej 10 w takich okolicznościach to przyzwoity wynik”. Również Cal miał ogromne problemy z przyczepnością. Dyskomfort jazdy był tak duży, że Crutchlow postanowił nie ryzykować i po kilku okrążeniach zrezygnował z dalszej jazdy: „Już po pierwszym okrążeniu nie miałem żadnej przyczepności. W myślach wciąż obawiałem się upadku i powrotu kontuzji i uznałem, że najrozsądniej będzie zjechać do boksu”.

 

Crutchlow liczył na to, że lepiej zaprezentuje się w czasie Grand Prix Niemiec. Jednakże runda na torze Sachsenring zakończyła się dla Brytyjczyka bez rewelacji. Cal w klasyfikacjach był 12, jednak wpływ na ten słabszy rezultat miał wypadek, który przytrafił mu się w czasie trwania tej sesji. W wyścigu dawał z siebie wszystko i stoczył zacięty bój o 11 miejsce z Randy de Punietem, Hectorem Barberą i Karelem Abrahamem. Nie udało mu się jednak na mecie być przed rywalami i ostatecznie zajął 14 pozycję. Edward, po siódmym miejscu w kwalifikacjach, w wyścigu również zacięcie walczył o jak najlepszą pozycję z Alvaro Bautistą, Valentino Rossim i Nicky Haydenem. Amerykanin, podobnie jak Brytyjczyk, również zajął ostatnie miejsce w swojej grupie i na mecie był 10.

 

Nadszedł czas na pierwszą domową rundę dla Colina Edwardsa. Zawodnicy klasy MotoGP udali się na tor Laguna Seca. Debiut Crutchlowa w USA zapowiadał się całkiem udanie – w klasyfikacjach był 10 i poradził sobie lepiej, niż 11 Edwards. Cal jednak zepsuł wyścig – bardzo chciał od początku walczyć o jak najlepsze miejsce, jednak już na pierwszym okrążeniu zaliczył uślizg przodu i przewrócił się: „Przegrałem z przednią oponą już na drugim zakręcie, ten problem z przyczepnością doświadczamy od kilku wyścigów. Jestem rozczarowany moją postawą. Teraz przede mną wyścigi na torach, które znam i tam chcę pokazać, co potrafię”. Colin Edwards, mimo zajęcia ósmego miejsca, również nie był zadowolony: „Jestem rozczarowany, to domowy wyścig, a w takim wypadku zawsze oczekuję od siebie więcej. Miałem problemy z ustawieniami motocykla, to nie ułatwiało jazdy”.

 

Zawodnicy po kilkunastu dniach odpoczynku rozpoczęli drugą część sezonu. Najpierw pojawili się w Brnie, gdzie obyło się Grand Prix Czech. Dla Crutchlowa była to runda naznaczona upadkami. Brytyjczyk przewrócił się w kwalifikacjach, również wyścig zakończył w żwirze: „Nikt nie jest bardziej rozczarowany niż ja! Wypadek jest ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem. Obecnie jest mi trudniej w wyścigach, ale nie mogę się poddać, muszę trzymać głowę w górze i ciężko pracować”. Dla Colina natomiast Grand Prix Czech naznaczone było liczbą osiem. Ósmy był w kwalifikacjach, to samo miejsce zajął również w wyścigu: „Gdyby przed rywalizacją ktoś zaproponował mi to samo miejsce, co w kwalifikacjach, byłbym bardzo szczęśliwy. To nie był łatwy wyścig, dałem z siebie absolutnie wszystko, ale ósma lokata to było najwięcej, co mogłem osiągnąć”.

 

czytaj dalej >>>

 

 

Stawka ruszyła na drugą rundę do Ameryki. Colin kolejny raz miał szansę zaprezentować się przed własną publicznością. Rozpoczął bardzo dobrze – w kwalifikacjach był szósty i startował do wyścigu z drugiego rzędu. Sama rywalizacja nie była dla Amerykanina łatwa – najpierw walczył z Bautistą, Spiesem i Rossim. W decydującej części wyścigu, rywalizował już tylko z Bautistą, wtedy jednak dokuczały mu uślizgi przodu motocykla. Edwards postanowił nie ryzykować i zmniejszył tempo, by bezpiecznie dowieźć do mety siódme miejsce: „Myślałem, że mój start jest fantastyczny, ale problemem było to, że motocyklowi brakowało trochę przyśpieszenia. Potrzebowałem Fred Flinstona, który pchnąłby mnie do przodu, musiałem więc puścić przed siebie kilku zawodników na pierwszym zakręcie. Bardzo chciałem pokonać Bautistę, ale jechał naprawdę świetnie, szczególnie w drugiej połowie wyścigu. W momentach, kiedy jechałem tuż za jego tylną oponą, szukałem wszelakich możliwości, aby go wyprzedzić, ale nagle przytrafił mi się uślizg przodu na prostej i to było dla mnie ostrzeżenie, że muszę wycofać się z tej walki i wziąć bezpieczne, siódme miejsce”. Cal Crutchlow ciężko pracował przez cały weekend, aby poprawić czucie przodu jego motocykla. Praca przyniosła efekty, to był najlepszy finisz Brytyjczyka od czasu Grand Prix Katalonii, które miało miejsce na początku czerwca: „ Po pierwsze, chcę podziękować wszystkim ludziom z mojego zespołu Monster Yamaha Tech 3. Nie poddawali się przez cały weekend, nawet kiedy trochę męczyliśmy się z motocyklem i może to zabrzmieć głupio, ale nie sądzę, aby kiedykolwiek 11 miejsce w wyścigu przyniosło taką radość w garażu. Po ostatnich wyścigach ważnym było przerwać tę złą passę upadków i dojechać do mety, udało mi się to zrobić. Wynik nie jest może spektakularny, ale moja prędkość pod koniec wyścigu była naprawdę dobra”.

 

Kierowcy powrócili do Europy na Grand Prix San Marino. W kwalifikacjach Colin zajął dobrą siódmą pozycję, jednak w wyścigu zmagał się kolejny raz w tym sezonie z bólem ramienia. Mimo znacznego dyskomfortu jazdy, Edwards walczył do końca i na mecie był 13: „Dziś nie mam żadnych wymówek, ten rezultat dotyczy tylko i wyłącznie mnie. Nie wiem dlaczego, ale jeżdżąc na tym torze, mocno napinam mięśnie, co odbiło się na moim ramieniu. Powtarzałem sobie, że muszę się rozluźnić, ale kiedy nad torem pojawiły się krople deszczu, jeszcze bardziej się spiąłem. Było źle, nie sądziłem, że ręka może aż tak boleć. Mimo to chciałem zdobyć chociaż kilka punktów”. W porównaniu do kilku wcześniejszych rund, ze zdecydowanie lepszej strony pokazał się Cal Crutchlow. Brytyjczyk świetnie walczył w wyścigu, a na metę dojechał na 10 miejscu: „To moje pierwsze od dłuższego czasu miejsce w czołowej dziesiątce, to na pewno doda mi pewności siebie. Mogło być jeszcze lepiej, ale nie byłem w stanie pokonać Barbery. Jego motocykl jest mocniejszy, niż mój i nie mogłem odpowiednio go podejść”.

 

Kolejna hiszpańska runda rozegrała się na torze Aragon. Był to pozytywny weekend dla Cala Crutchlowa. Brytyjczyk nie zaliczył udanych kwalifikacji – był dopiero 12 – ale w wyścigu zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Brał udział w niezwykle ekscytującej rywalizacji z Valentino Rossim i Hiroshi Aoyamą, którą ostatecznie wygrał i na mecie był dziewiąty, co było jednym z najlepszych zakończeń wyścigu przez tego zawodnika w sezonie 2011: „Jestem zadowolony z tego, jak potoczył się ten wyścig. Walczyłem z dwoma zawodnikami, którzy w świecie MotoGP mają znacznie więcej sukcesów niż ja. Szkoda, że trochę popsułem start, bo mogło być jeszcze lepiej. Dziś wiele się nauczyłem i mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości. Dla Colina Edwardsa była to wyjątkowa runda – jego 150 start w wyścigach MotoGP. Niestety, powodów do świętowania nie było. Problemy z motocyklem sprawiły, że na mecie Amerykanin był dopiero 13: „To zdecydowanie nie jest dobra celebracja mojego 150 startu. Przez cały weekend zmagaliśmy się z motocyklem – a to z prędkością, a to z przyczepnością… W wyścigu nie mogłem nic zrobić. Ostatnie dwie rundy były niezwykle trudne, musimy rozwiązać nasze problemy i wrócić do czołowej 10”.

 

Grand Prix Japonii było domową rundą dla zawodników dosiadających motocykle Yamahy. Jak najlepiej zaprezentować w niej chciał się Cal Crutchlow, jednak wszystko poszło nie po jego myśli. To był jeden z najdziwniejszych wyścigów klasy MotoGP, bowiem falstart popełniło aż trzech zawodników, w tym właśnie Cal! Nie było wyjścia i Brytyjczyk musiał odbyć karny przejazd przez pitlane, co spowodowało, że na metę dojechał na 11 lokacie: „Jak odnaleźć się w wyścigu po takim starcie? Przede mną stał Simoncelli i kiedy zobaczyłem, że rusza, również puściłem sprzęgło. Kiedy okazało się że muszę odbyć karę, chciałem wypracować jak największą przewagę nad innymi. Gdyby nie ten błąd na początku, mogłem walczyć o najlepszy rezultat w tym sezonie!”. Warto dodać, że oprócz falstartów, wyścig ten obfitował w liczne upadki zawodników z czołówki. W tej szalonej rywalizacji  Colin Edwards wywalczył ósme miejsce: Cóż to był za wyścig! Starałem się zapamiętać wszystko, co się działo, bowiem co chwilę ktoś inny był w żwirze! Było strasznie dużo chaosu, każdy chciał tylko utrzymać się na torze”.

W Australii kolejny raz w sezonie 2011 warunki do ścigania były niezwykle ciężkie. Było zimno, a w dodatku pod koniec wyścigu spadł również deszcz, w takich okolicznościach losy wyścigu są bardzo nieprzewidywalne. W takiej aurze zawodnicy zespołu Tech 3 odnotowali dwa odmienne zakończenia wyścigu. Z jednej strony wspaniałą, piątą lokatę wywalczył Colin Edwards: To była istna walka o przetrwanie. Tak naprawdę największym problemem był bardzo silny wiatr! Każdy podmuch był silniejszy od następnego. W dodatku pojawił się deszcz, a w takim przypadku trzeba szybko podjąć decyzję co dalej. Mimo to nie brałem pod uwagę zamiany motocykla”. Deszcz zgubił za to Cala Crutchlowa. Brytyjczyk toczył wspaniała walkę z Aoyamą o miejsce w pierwszej dziesiątce, kiedy do obaj zawodnicy przewrócili się na mokrym asfalcie na 4 okrążenia do mety: Jestem rozczarowany, miejsce w pierwszej 8 byłoby świetnym rezultatem po wspaniałej walce, jaką stoczyłem z Abrahamem, de Punietem i Aoyamą. Nawet nie zauważyłem kiedy spadł deszcz, a już leżałem w żwirze! Aoyama upadł dokładnie w tej samej chwili, co ja. Nie mam pojęcia, dlaczego się rozbiliśmy”.

 

W czasie przedsezonowych testów na torze Sepang obaj kierowcy zespołu Monster Yamaha Tech 3 radzili sobie bardzo dobrze i mieli nadzieję, że w czasie malezyjskiej rudy osiągną dobre rezultaty. Jak niestety pamiętamy, wyścig klasy MotoGP na tym obiekcie nie doszedł do skutku po dramatycznym wypadku, w którym życie stracił Marco Simoncelli. W zdarzeniu tym brał bezpośredni udział Colin Edwards. Amerykanin po tym wypadku doznał pęknięć kości ramiennej, oraz uszkodzenia chrząstki. Kontuzja ta wymagała operacji, co oznaczało, że dla Colina sezon 2011 został zakończony.

 

Pogrążona w żałobie stawka MotoGP powróciła do Europy, by zamknąć zmagania w sezonie 2011 tradycyjnie już w Walencji. Colina Edwardsa w tej rundzie zastąpił jego rodak Josh Hayes. Mimo przykrych okoliczności, w jakich rozegrał się ostatni wyścig tego sezonu, dla zespołu Monster Yamaha Tech 3 była to jedna z najbardziej udanych rund. Warunki pogodowe znów zmieniały się jak w kalejdoskopie, kolejny raz również spadł deszcz. Dla Cala Crutchlowa był to bardzo ważny wyścig, bowiem od niego zależało to, czy zdobędzie tytuł Rookie of the Year. Pomiędzy nim, a Abrahamem był tylko punkt różnicy. Cal w tym trudnym wyścigu spisał się rewelacyjnie i zajął znakomite czwarte miejsce: „To niezwykle dramatyczna końcówka sezonu, ale jestem zachwycony ze zdobycia tytułu Rookie of the Year. To była intensywna walka z Karelem i obaj daliśmy z siebie wszystko. Ta znakomita czwarta pozycja to świetne zakończenie sezonu. Ten rok był wspaniałym doświadczeniem, wiele się nauczyłem i jestem przekonany, że teraz mogę przejść o poziom wyżej w sezonie 2012”. Ale nie tylko  Cal zrobił zespołowi ogromną niespodziankę. Również Josh Hayes pozytywnie zaskoczył. W czasie sesji warm-up był najszybszym zawodnikiem na torze, a w wyścigu zajął 7 miejsce!: „To był ekscytujący wyścig i doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę. Warunki były bardzo trudne, ale jazda na takim motocyklu z takimi hamulcami i oponami Bridgestone dostarczyła mi dużo zabawy. To był udany wyścig, pokonałem wielu doświadczonych zawodników, co jest powodem do dumy!”.

 

Sezon 2011 Colin Edwards zakończył na 9 pozycji, zdobywając 109 punktów. Cal Crutchlow w końcowej klasyfikacji był 12 z dorobkiem 70 punktów. W roku 2012 zespół Monster Yamaha Tech 3 w dalszym ciągu reprezentować będzie Cal Crutchlow, któremu partnerował będzie Andrea Dovizioso. Po kilku latach spędzonych w tej ekipie, nowy rozdział w karierze rozpocznie Colin Edwards, który w zespole NGM Forward Racing zajmie się rozwijaniem motocykla w specyfikacji CRT.

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
126 zapytań w 1,135 sek