Franco Morbidelli w pierwszym w karierze wyścigu MotoGP zajął 12. pozycję. To znakomity wynik Włocha, który nie ma jeszcze doświadczenia w królewskiej klasie. Dzięki takiej postawie Morbidelli został najlepszym debiutantem tej rundy. Zawodnik Marc VDS Racing był zaskoczony tym, że potrafi dotrzymywać kroku o wiele bardziej utytułowanym rywalom.
„Na koniec udało się uzyskać całkiem dobry wnik. Nieźle wystartowałem, zdecydowałem się początkowo na zachowanie spokoju, aby zobaczyć na pierwszych okrążeniach, jak pracuje motocykl MotoGP. Zacząłem łapać swój rytm i rozpocząłem naciskanie. Tempo było dużo lepsze niż oczekiwałem. Byłem więc pozytywnie zaskoczony.” – powiedział Włoch.
„Byłem w stanie sprawdzić trochę tych lepszych gości, ucząc się nieco od nich. Od Lorenzo czy Vinalesa. W przez pierwsze okrążenia musisz być bardziej agresywny niż w Moto2. Ja podszedłem do tego nieco spokojniej, ponieważ chciałem zrozumieć, jak działają opony. W następnych wyścigach będę chciał być bardziej agresywny na początku.” – dodał Franco Morbidelli.
Źródło: motorsport.com
I to jest naprawdę porządny wynik, bo dostał niezbyt dobry motocykl w niezbyt mocnym zespole w którym nie ma też specjalnie od kogo się uczyć. O wiele lepszy debiut od wychwalanego nie wiedzieć czemu Syahrina, oraz od bohatera mediów czyli pana Nakagami, obaj ze sprzętem o wiele lepszym od hondy w wersji „trzeci satelita”…
Zwykle możnaby się zachwycać takim startem debiutanta, ale ten Zarco zmienił kompletnie perspektywę :). Teraz już zdobycie kilku punktów nikogo nie zwali z nóg ;)
@mariusz A Marquez nie zmienił perspektywy? ;)
To czy Honda czy Yamaha jest bardziej przyjaznym motocyklem dla debiutanta to pewnie można dyskutować. Pewne jest, że zeszłoroczny pakiet Tech3 był jednym z najlepszych pakietów satelickich od lat. Poncharal też z niejednego pieca chleb jadł więc nie lekceważyłbym tego zespołu. A to w jaki sposób ktoś znalazł się w danym zespole to na czysto sportowe wyniki nie ma przełożenia.
Co wy k***a macie z tym Nakagamim? Zachwycił wielu obserwatorów bo był ÓSMY(!) podczas testów w Buriram, tych samych gdzie Rins i Crutchlow niespodziewanie byli w czołówce. Syahrin z kolei zaimponował tym że zaczął testy MotoGP znacznie później niż reszta, a w pokonanym polu podczas GP Kataru zostawił Luthiego i Simeona.
I o ile rozumiem że Zarco mocno zaimponował, to nie dociera do mnie ten hejt na resztę debiutantów, że nie osiągnęli w Moto2 tego co Francuz. Idąc tym tokiem myślenia to w MotoGP powinien być tylko Rabat, Zarco i Morbidelli bo są mistrzami Moto2. Rins z kolei wygrał w ciągu 2 sezonów w Moto2 – UWAGA – 4 wyścigi! Mniej niż Luthi, mniej niż Morbidelli, mniej niż Rabat. Mniej nawet niż Vinales (jeśli brać pod uwagę średnią ilość wygranych rocznie).
Także ten, fajnie że się zachwycacie Franco, ale dajcie spokój z najeżdżaniem na Japończyka który jednak wygrał 2 wyścigi w Moto2 (pokonując podczas każdego z nich mistrzów świata), a w sezonie 2014 jego motywację wyraźnie zablokowało ówczesne DSQ z Kataru. Zresztą, to zaledwie jeden wyścig. Nawet jeśli Morbidelli ma ROTY w kieszeni to co złego jest w dopingowaniu „słabszych” debiutantów? To że są 5 lat starsi i mają o jedno mistrzostwo mniej?
Tak przy okazji – Nico Terol, który walczył z Johannem Zarco o tytuł w najniższej kategorii w 2011r., już w drugim sezonie Moto2 wygrał 3 wyścigi. Zarco z kolei mistrzem został dopiero w CZWARTYM sezonie Moto2. Inną kwestią jest to że Zarco jedzie w MotoGP, a Terol był kilka wyścigów w WSBK i SSP600.
Fajnie jechał Rins szkoda że wyglebił.
Szkoda wielka! Ale mam przeczucie, że będzie jeszcze kilka szans w tym sezonie ;)