Dni mijają, a dziś nadszedł czas na zaprezentowanie kolejnego podsumowania dotychczasowych wyników jednego z zawodników MotoGP po połowie sezonu 2010. Tym razem przybliżymy poczynania Andrei Dovizioso w trakcie dziewięciu pierwszych weekendów tegorocznego cyklu zmagań…
Dla Włocha ten rok jest już drugim w barwach teamu Repsol Honda, a tym razem miał on już nawiązać ze swoim kolegą zespołowym Danim Pedrosą. Przedsezonowe próby pokazały, że ma na to spore szanse, szczególnie, że w przeciwieństwie do Hiszpana nie miał on problemów z niestabilnością swojej RC 212V. Ogólnie testy szły #4 naprawdę dobrze, nie skarżył się on właściwie na nic, toteż stawiany był w roli tego, który powinien regularnie walczyć o podia, a czasami nawet może i o zwycięstwo.
Weekend w Katarze rozpoczął się dla 24’latka z Forli naprawdę nieźle, gdyż dwukrotnie podczas treningów był czwarty. W sesji kwalifikacyjnej natomiast uzyskał zaledwie szósty rezultat, po części dlatego, że miał on problemy w trzecim sektorze. Liczył jednak, że powalczy o podium i tak też się stało. Po przyzwoitym starcie, długo jechał on na czwartym miejscu, jednak kiedy przewrócił się Casey Stoner, automatycznie awansował on do czołowej trójki. Pod sam koniec wyprzedził go jednak Jorge Lorenzo, a sam „Dovi” musiał walczyć z Nickym Haydenem o najniższy stopień pudła. Chociaż to Amerykanin wyszedł z ostatniego zakrętu jako trzeci, to zawodnik Hondy wykorzystał znajdujący się za nim tunel aerodynamiczny i wyprzedził #69 na mecie o zaledwie 0.011sek.
Runda o Grand Prix Hiszpanii nie okazała się w pełni szczęśliwą dla Andrei, który po lekkim zaskoczeniu kibiców w Losail, przed zmaganiami w Jerez stawiany był w roli jednego z kandydatów do „pudła”. Od samego startu weekendu Włochowi jednak nie szło idealnie, miał pewne problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień swojego motocykla. To sprawiło, że w niedzielę do zmagań miał ruszyć zaledwie z dziewiątego pola, a jak sam powtarzał – startowanie z pierwszego lub drugiego rzędu jest niezwykle istotne. W samym wyścigu spisał się on jednak całkiem nieźle, gdyż po przyzwoitym starcie i dzięki temu, że już w trakcie treningów miał dobre tempo, zdobył on ostatecznie szóstą lokatę.
Dwa kolejne weekendy Grand Prix, odbywające się we Francji i Włoszech, okazały się szczęśliwymi dla Dovizioso. Na obiekcie Le Mans praktycznie przez cały wyścig jechał na czwartym miejscu, jednak na ostatnim okrążeniu, w pierwszej szykanie, wyszedł on na pozycję numer trzy przed swojego team-partnera – Daniego Pedrosę. Co ciekawe, rok wcześniej też na ostatnim kółku to Hiszpan odebrał Włochowi upragnione podium. Na Mugello natomiast, pod nieobecność kontuzjowanego Valentino Rossiego, #4 musiał bronić honoru zawodników z Półwyspu Apenińskiego. Wyszło mu to naprawdę nieźle, bo chociaż tempo lidera i drugiego kierowcy było dla niego za mocne, to bez większych problemów zawodnik Repsol Hondy wywalczył najniższy stopień podium. Sam przyznał, że zdobycie „pudła” przed swoimi domowymi kibicami było czymś niesamowitym.
Na podium stanął on również w trakcie Grand Prix Wielkiej Brytanii, gdzie po starcie z czwartego pola i ostrej walce z innymi zawodnikami, ostatecznie finiszował on jako drugi. Był to więc jego najlepszy wynik w tym roku, jednak warto nadmienić, że do lidera stracił on aż blisko siedem sekund! Dzięki temu przesunął się on w klasyfikacji generalnej z czwartej na drugą pozycję, wyprzedzając kontuzjowanego Rossiego oraz swojego team-partnera Daniego Pedrosę, który na Silverstone był zaledwie ósmy. W tym momencie jednak strata #4 do lidera klasyfikacji generalnej Jorge Lorenzo wynosiła już trzydzieści siedem punktów.
Kolejne rundy nie były zbyt szczęśliwymi dla Andrei. Po rewelacyjnej formie prezentowanej w trakcie pierwszych pięciu weekendów Grand Prix, w trakcie zmagań w Holandii nieco on zawiódł. W kwalifikacjach znowu zadowolić się musiał drugim rzędem, a dokładniej szóstą pozycją. W trakcie wyścigu nie był on natomiast w stanie nawiązać walki z czołówką, co zaowocowało ostatecznie piątym miejscem na mecie. Nie był to dla niego szczyt marzeń, tym bardziej, że do samej mety walczyć musiał on z Randym de Punietem o jedenaście punktów, a Francuza wyprzedził on w ostatniej szykanie przed metą.
Przy okazji Grand Prix Katalonii „Dovi” znów nie błyszczał w trakcie treningów czy kwalifikacji (znów szósty), jednak w wyścigu zadziwił wielu. Jechał jak natchniony na drugiej lokacie, a w pewnym momencie zaatakował on Jorge Lorenzo i wyszedł na pozycję lidera. W niedługim czasie Hiszpan kontratakował, jednak Włoch wcale nie zamierzał odpuszczać. Na piętnastym okrążeniu, w zakręcie po tylnej prostej, zaliczył on uślizg przodu i wylądował na deskach. Zawodnik Repsol Hondy był jednak w stanie znowu wskoczyć na swoją RC 212V i ukończyć zmagania, ale zaledwie na czternastej lokacie!
Uznano, że taki a nie inny wynik wywalczony w rundzie w Katalonii był tylko swego rodzaju wypadkiem przy pracy, a w Niemczech znów wszystko miało wrócić do normy. Od początku weekendu spisywał się on naprawdę nieźle, regularnie kończąc sesje treningowe w czołowej piątce. Dzięki temu w sesji kwalifikacyjnej wywalczył on czwarty czas, dzięki czemu w niedzielę miał otworzyć drugi rząd. W wyścigu jednak nie zachwycił i pomimo aspiracji do podium, nie był w stanie utrzymać tempa czołowej trójki. W niedługim czasie, już po restarcie, wyprzedził go także i Valentino Rossi. Do samego końca musiał on jeszcze się bronić przed Marco Simoncellim i Nickym Haydenem, a ostatecznie z walki o piątą lokatę #4 wyszedł zwycięsko.
W GP USA pierwszy raz w karierze zawodnika klasy MotoGP wywalczył w sesji kwalifikacyjnej taki czas, który pozwolił mu w niedzielę ruszać z pierwszego rzędu. Dodatkowo dobre tempo wyścigowe sprawiało, że stawiany był on w roli jednego z faworytów do walki o podium. Tak się jednak nie stało, po starcie utknął on nieco za Benem Spiesem, przez co czołowa trójka zdążyła mu odjechać. Kiedy z rywalizacji wyleciał liderujący Dani Pedrosa, automatycznie awansował on z czwartej na trzecią lokatę. Wtedy jednak wiatr w żagle złapał, wówczas czwarty, Valentino Rossi, który wyprzedził swojego rodaka kilka okrążeń przed metą. I chociaż Andrea próbował kontratakować, na nic się to zdało, przez co ostatecznie wywalczył trzynaście punktów.
Drugą część sezonu 2010 24’latek z Forli rozpocznie na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej, tracąc dziewięćdziesiąt pięć punktów do liderującego Jorge Lorenzo i dwadzieścia trzy „oczka” do poprzedzającego go Daniego Pedrosy. Ma on nadzieję, że chociaż kilkukrotnie uplasuje się na podium, a być może nawet wywalczy jakieś zwycięstwo, niczym rok temu w Grand prix Wielkiej Brytanii jeszcze na Donington Park.
Najlepszy moment: Odebranie Nicky’emu Haydenowi trzeciej pozycji w trakcie GP Kataru na ostatniej prostej
Najgorszy moment: Upadek w wyścigu o GP Katalonii, w którym to miał on spore szanse na walkę o zwycięstwo
Pozycja w klasyfikacji generalnej: 3 (95pkt straty do lidera)
Pozycje na starcie: 6-9-7-8-4-6-6-4-3
Średnia pozycja na starcie: 6
Pozycje na mecie: 3-6-3-3-2-5-14-5-4
Średnia pozycja na mecie: 5
Nieukończone wyścigi: brak