Po zmaganiach o Red Bull Indianapolis Grand Prix w garażu fabrycznego zespołu Ducati nie panowała radosna atmosfera. Podczas gdy obaj zawodnicy tejże ekipy mieli walczyć o podium, do mety dojechał tylko jeden i to ze znaczną stratą do „pudła”.
Nicky Hayden już od samego startu weekendu na „Cegielni” zaskakiwał formą, pomimo tego, że ścigać się musiał ze złamaną jedną z kości w lewym nadgarstku. Kontuzji tej na szczęście nie pogłębił w chwili wywrotki podczas pierwszego treningu wolnego, który to notabene zakończył na trzecim miejscu. W sesji kwalifikacyjnej, po raz pierwszy od czasu przejścia do Ducati, Amerykanin wywalczył pozycję startową w pierwszej linii! Spod świateł wyszedł on naprawdę dobrze, gdyż w pierwszy zakręt wszedł na lokacie numer trzy. Na trzecim kółku miał jednak sporego pecha, bowiem z jego lewego kolana odpadł slider! Chociaż #69 próbował go jeszcze przykleić, nic z tego nie wyszło, przez co musiał jechać ostrożniej.
„Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało – jestem bardzo rozczarowany! Na pierwszych kółkach byłem ostrożny, bowiem z powodu gorąca nawierzchnia była naprawdę śliska. Wówczas na trzecim kółku lekko uciekł mi przód, zahaczyłem kolanem o jedną z kratek służących do odprowadzania wody z toru dokładnie miejscem, w którym rzep od slidera łączy się z kombinezonem!” komentował 29’latek z Owensboro, który po wjeździe na prostą startową próbował jeszcze przyczepić ślizgacz, jednak na nic się to zdało. Warto zaznaczyć, że podczas jednego z treningów wolnych podobny problem miał team-partner Amerykanina – Casey Stoner.
Prawdopodobnie gdyby „Kentucky Kidowi” odpadł prawy slider, nie byłoby większego problemy, ponieważ na obiekcie Indianapolis Motor Speedway jest dziesięć lewych i sześć prawych zakrętów. Wiele wskazywało też na to, że gdyby nie ten nieszczęśliwy zbieg okoliczności, #69 walczyłby o podium – pierwsze w tym roku, a zarazem trzecie z rzędu na tym torze. „Tu jest naprawdę wiele lewych łuków… od tego momentu musiałem jechać spokojniej, nie mogłem napierać tak, jak bym tego chciał. Do mety dojechałem z wielką dziurą w kombinezonie na moim kolanie [zdjęcie poniżej]. Jestem bardzo zawiedziony, ponieważ mieliśmy potencjał na mocny finisz,” zakończył Mistrz Świata z sezonu 2006, ostatecznie szósty na mecie.
Niezadowolony, nawet bardzo, z Indianapolis wyjechał zespołowy kolega Haydena – Casey Stoner. Po wygraniu dwóch treningów wolnych, w sesji kwalifikacyjnej Australijczyk uplasował się zaledwie na szóstej lokacie, jednak liczył na podium. Po starcie z końca drugiej linii spadł aż na dziewiąte miejsce, przez co od początku musiał ostro przebijać się do przodu. Kiedy już awansował na szóstą lokatę i szukał miejsca do wyprzedzenia piątego Valentino Rossiego, właśnie wtedy, na ósmym okrążeniu wypadł on z dalszej rywalizacji po tym, jak przewrócił się po uślizgu przodu.
„Jestem bardzo zawiedziony – to była tylko wywrotka, która jednak wykluczyła mnie z dalszej walki w wyścigu. Wiem, że w ten weekend wielu zawodników przewracało się po uślizgach przodu, jednak my tutaj, na Indianapolis wróciliśmy do sytuacji z początku sezonu. Mieliśmy ogromne problemy z wyczuciem przodu w trakcie jazdy w zakrętach. To prawdziwy wstyd, bowiem mieliśmy dobry rytm i sądzę, że bylibyśmy na podium,” stwierdził Mistrz Świata z sezonu 2007, który w trakcie trzech pierwszych wyścigów tegorocznego cyklu zmagań dwukrotnie nie dojechał do mety z powodu uślizgów przodu. Kiedy jednak wrócił na przednie zawieszenia marki Ohlins w zeszłorocznej specyfikacji, problemy zniknęły. Na Indy jednak tym razem używał on przednich widelców wyprodukowanych już na sezon 2011 – jak widać, nie zdały one egzaminu.
Zaskoczony postawą swoich podopiecznych był z kolei menadżer fabrycznego teamu Ducati. „To co się stało Nicky’emu to coś nieprawdopodobnego, jednak wielkie gratulacje dla niego, ponieważ dojechał do mety i to jeszcze jako szósty. Szkoda mi go jednak, bowiem była szansa na podium,” komentował Vittoriano Guareschi. „Casey przewrócił się w momencie, kiedy opony zaczynały dobrze pracować, przebijał się on do przodu, jednak wtedy przód zaliczył uślizg. Szkoda, ponieważ mógł on tu przedłużyć serię pięciu finiszów na podium z rzędu,” dodał na koniec były zawodnik testowy producenta z Bolonii.