Nicky Hayden w przeciwieństwie do swojego team-partnera Casey’a Stonera nie zdradza dokładnie swoich celów przed nadchodzącą rundą Grand Prix. Pewne jest jednak to, że chciałby on znowu powalczyć w czołówce i przynajmniej powtórzyć swój zeszłoroczny wynik.
Na samym początku sezonu Amerykanin spisywał się naprawdę rewelacyjnie, w trakcie pięciu pierwszych wyścigów cztery razy był czwarty, w tym dwukrotnie podium uciekło mu dosłownie sprzed nosa. Później zaczął jednak miewać drobne problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień swojego Desmosedici GP10, kilkukrotnie lądował w trakcie treningów na deskach, nie obyło się nawet bez awarii silnika w Holandii.
Rok temu od czasu Grand Prix Katalonii „Kentucky Kid” radził sobie znacznie lepiej, a postępy poczynione właśnie na Montmeló pozwoliły mu walczyć w Czechach o szóste miejsce, a rywalizację tę ostatecznie wygrał. Dwa lata temu natomiast #69 nie wystartował w Brnie z powodu kontuzji nogi, której nabawił się przy okazji treningu na motocyklu crossowym. Jego najlepszym rezultatem wywalczonym w Czechach jest natomiast miejsce numer trzy zdobyte trzy lata temu. W tym rok sukces ten powtórzyć będzie jednak niezwykle ciężko.
„Miło jest wrócić do ścigania po kilku tygodniach przerwy, a Brno jest idealnym miejscem do restartu. Myślę, że wszyscy zawodnicy lubią ten tor bo jest szybki i płynny, a więc całkiem inny od tych, na których ostatnio się ścigaliśmy, jak Sachsenring czy Laguna Seca. Te obiekty są niezwykle ciasne, a wiele zakrętów przejeżdża się tam na drugim biegu. Rozpoczynamy drugą część sezonu, którą poprzedziliśmy kilkoma dobrymi wynikami, ale musimy zrobić kolejny krok naprzód. Nie jest to jednak łatwe, bowiem poziom tych mistrzostw jest niezwykle wysoki, ale zawsze trzeba starać się poprawić. Po wyścigu będziemy mieli jeden dzień testów, które, mam nadzieję, pomogą nam przed dalszą częścią sezonu,” przyznał obecnie szósty w klasyfikacji generalnej 29’latek z Owensboro.