Nie jest źle!

Pozytywne wyniki Marco Melandri’ego i jego zespołu Hayate Racing na torze Jerez de la Frontera sprawiają, że można przypuszczać, iż przynajmniej w początkowej fazie sezonu, Włoch nie będzie „zamiatał tyłów”.

Gdy wszyscy spoPozytywne wyniki Marco Melandri’ego i jego zespołu Hayate Racing na torze Jerez de la Frontera sprawiają, że można przypuszczać, iż przynajmniej w początkowej fazie sezonu, Włoch nie będzie „zamiatał tyłów”.

Gdy wszyscy spodziewali się, że #33 nie pojawi się na starcie sezonu po wycofaniu się Kawasaki, w obecność przynajmniej jednej maszyny ZX-RR wierzył Carmelo Ezpeleta. Szef Dorny robił wszystko (czytaj: groził sądem i ogromnym odszkodowaniem), by producenta z Akashi zachować w MotoGP. I tak oto w zamian za zwolnienie „Zielonych” z kontraktu na rok 2010 i 2011 (który głosił, iż muszą oni startować w klasie królewskiej do sezonu 2011 włącznie), musieli oni ścigać się jeszcze w tym roku. Kawasaki, nie chcąc się podpisywać pod przewidywanymi słabymi wynikami, występować będzie pod nazwą Hayate, co w wolnym tłumaczeniu z japońskiego oznacza huragan.

Jedynym zawodnikiem nowopowstałej ekipy został 26’latek z Ravenny. I choć maszyna ZX-RR była testowana przez Oliviera Jacque’a w Australii, to po próbach w Katarze niewielu się spodziewało, że motocyklem tym będzie można w ogóle walczyć o punkty. Melandri zapowiadał wówczas, iż jeśli w Losail będzie trzy sekundy wolniejszy od najszybszego kierowcy, nie będzie się ścigać. Marco stracił wtedy do Stonera 3.107sek i uplasował się na ostatniej pozycji. Zadecydował jednak, iż podpisze roczny kontrakt z Hayate.

Gdy niewielu się spodziewało, że podczas odbywających się w ostatni weekend marca testach w Hiszpanii Włochowi pójdzie lepiej niż na Półwyspie Arabskim, ten zadziwił wszystkich. „To były dla mnie dobre testy, szczególnie po tej walce, jaką stoczyliśmy w Katarze,” mówił po próbach w Jerez #33. Strata v-ce mistrza świata klasy MotoGP w roku 2005 do najszybszego zawodnika w Andaluzji wciąż oscylowała w granicach 1.5sek. Co ciekawe, zarówno podczas sesji FP1 jak i kwalifikacyjnej meldował się on na dwunastej lokacie, z kolei w porannym, niedzielnym treningu wywalczył ósmy wynik.

„Ciężko pracowaliśmy pomiędzy testami w Katarze i Hiszpanii, a tu skupiliśmy się głównie na poprawie ustawień. Nie jesteśmy daleko za środkową grupą, więc jest nieźle.” Melandri jako jeden z zaledwie dziesięciu kierowców skorzystał z okazji wypróbowania ZX-RR podczas ostatniej sesji testowej, która odbywała się na mokrym torze. Dla 26’latka każde przejechane okrążenie jest ważne, co zresztą pokazuje jego zimowy bilans — podczas przedsezonowych prób „Macio” przejechał łącznie 433 kółka różnych obiektów, co daje w sumie ponad 2100km. „Straciłem dużo czasu tej zimy a motocykl jest całkiem nowy, więc ważne było jeżdżenie tutaj również na mokrej nawierzchni.”

„Przyjechaliśmy tu z nowymi częściami i udowodniliśmy, że przyniosły one efekty. Naprawiliśmy pewne problemy, które mieliśmy z tyłem maszyny,” stwierdził z kolei szef zespołu mechaników a zarazem menadżer zespołu #33 – Andrea Dosoli. „Od teraz fabryka dostarczać nam będzie części zamienne i serwisować silniki. Jeżeli będziemy mieli problemy — pomogą nam. Mamy do nich zaufanie,” zakończył Włoch. Miejmy nadzieję, że projekt, który w styczniu prześmiewczo nazywano „Dornasaki”, przynajmniej w pierwszej fazie sezonu pozwoli walczyć Marco chociaż w środku stawki. Jak wiemy, „Zieloni” już wcześniej zapowiedzieli, że do Jerez przywiozą ostatnie nowe części dla ekipy Hayate — od tego czasu rozwój maszyny nie będzie prowadzony.

Źródło: motogp.com