Dla Jorge Lorenzo dzisiejszy dzień po raz kolejny okazał się idealnym. Hiszpan po starcie z drugiego pola, do mety dojechał jako pierwszy – drugi raz z rzędu triumfując na torze Le Mans.
Tym razem, w przeciwieństwie do dwóch ostatnich Grand Prix, „Por Fuera” ruszył spod świateł naprawdę nieźle, dzięki czemu w pierwszą szykanę wszedł jako drugi. To zupełnie inna sytuacja od tych, jakie miały miejsce w Katarze i Hiszpanii, kiedy to #99 nie był w stanie utrzymać swojego miejsca wywalczonego w sesji kwalifikacyjnej. Chociaż jeszcze na prostej start meta pokonał do Dani Pedrosa, to na hamowaniu przed szykaną „Dunlopa” to 23’latek był lepszy.
„Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy, bowiem po raz pierwszy w karierze wygrałem drugi wyścig pod rząd w MotoGP. Dzięki temu czuję się bardzo pewny psychicznie,” rozpoczął Lorenzo, który na ósmym okrążeniu wyszedł co prawda przed swojego zespołowego kolegę – Valentino Rossiego w drugim zakręcie toru, jednak w następnym „łuku” szykany „Dunlopa” Włoch kontratakował, przez co Hiszpan znowu spadł na drugie miejsce.
Podczas testów po rundzie na torze Jerez de la Frontera #99 wraz ze swoją ekipą mocno pracował nad poprawą startów i tempa w początkowej fazie wyścigu. Jak dziś udowodnił 23’latek z Majorki, wykonana robota nie poszła na marne. „Nareszcie udało mi się dobrze ruszyć, co bardzo mnie cieszy, a dzięki temu łatwiej było wyprzedzić Pedrosę. Pokonanie Valentino nie było jednak takie proste, bowiem hamował on naprawdę dobrze. Musiałem być bardzo cierpliwy, a w zeszłym roku nie udawało mi się to!”
Tym razem jednak Lorenzo był w stanie zachować zimną krew i spokojnie czekał na odpowiedni moment do zaatakowania „The Doctora”. Udało mu się to na dwunastym okrążeniu, kiedy to na dohamowaniu do pierwszej szykany toru – tej imienia „Dunlopa” – okazał się lepszy od Rossiego. Po tym manewrze przewaga „Por Fuery” nad drugim zawodnikiem zespołu Fiat Yamaha zaczęła się tylko zwiększać.
„Kiedy go wyprzedziłem, nie sądziłem, że będę w stanie mu uciec. Mój motocykl i opony Bridgestone spisywały się jednak rewelacyjnie, dzięki czemu bez trudu utrzymywałem dobre tempo,” komentował dalej Jorge, który przez cały weekend nie wygrał ani jednej sesji na francuskim torze! Przez wszystkie treningi prezentował jednak znakomite tempo i od początku typowany był w roli jednego z faworytów do wywalczenia zwycięstwa.
„Le Mans naprawdę mi służy jako tor, bowiem od czasu, kiedy jeżdżę na Yamasze, idzie mi tu całkiem dobrze. Dotychczas wywalczyłem tu drugie i dwa pierwsze miejsca, więc szczerzę mogę przyznać, że lubię ściganie we Francji!” stwierdził Hiszpan, który na mecie miał przewagę blisko sześciu sekund nad drugim #46. Już po przejechaniu linii mety nie mogło zabraknąć show przygotowanego przez Lorenzo, kiedy na turystycznym krzesełku usiadł przed jednym z telebimów i „oglądał” zmagania klasy MotoGP… zajadając przy okazji popcorn!
Na sam koniec 23’latek wypowiedział się też na temat sytuacji, jaka panuje w klasyfikacji generalnej. „Bycie liderem mistrzostw to coś fantastycznego, ale pamiętajmy, że za nami dopiero trzy wyścigi. Teraz jedziemy na Mugello, na tor, który kocham, ale też na ten, gdzie moi rywale są naprawdę bardzo mocni. Dziękuję mojej ekipie i całej Yamasze za ich ciężką pracę, bowiem to był wspaniały weekend,” zakończył Lorenzo, który w „generalce” ma dziewięć punktów przewagi nad drugim Rossim.
„Jorge był szybki przez cały weekend, ale naszym standardowym celem był finisz na podium, więc to niezły bonus. Kiedy tu przyjechaliśmy myślałem, że z powodu jego prowadzenia w mistrzostwach, presja może być zbyt duża, jednak nie sprawiało mu to żadnego problemu. On po prostu trzymał głowę nisko i wygrał, co jest dla niego świetną nagrodą,” przyznał z kolei team-menadżer #99 – Wilco Zeelenberg.