Home / MotoGP / Nie zadzieraj z doktorem czyli pogrom w Jerez

Nie zadzieraj z doktorem czyli pogrom w Jerez

Valentino Rossi odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie 2009 na torze Jerez de la Frontera. Początek wyścigu nie zapowiadał jednak tego sukcesu…

Po wspaniałych piątkowych treningach, nieciekawych sobotnich kwalifikacjach i końcoValentino Rossi odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie 2009 na torze Jerez de la Frontera. Początek wyścigu nie zapowiadał jednak tego sukcesu…

Po wspaniałych piątkowych treningach, nieciekawych sobotnich kwalifikacjach i końcowych komentarzach Rossiego o jego szansach w dzisiejszym wyścigu wielu fanów 46 mogło pozostawać w nieco skonsternowanych nastrojach.

Po starcie liczącego 27 okrążeń wyścigu Rossi utrzymał swoje czwarte miejsce, natomiast od razu na czoło wyścigu przedostał się Dani Pedrosa mając za sobą Casey’a Stonera oraz Jorge Lorenzo.

Już na drugim okrążeniu Włoch wyprzedził swojego kolegę z zespołu uzyskując trzecią lokatę. W okolicach szóstego okrążenia 46 rozpoczął atak na czerwone Ducati. Przez chwilę trwała dobra walka między obydwoma zawodnikami i na siódmym okrążeniu Valentino wyprzedził rywala, przy czym Casey zdawał się jechać opanowanie zaś Włoch prowadził maszynę dość nerwowo. Valentino wyprzedzając Australijczyka dał sobie duże szanse na podium lecz dogonienie Hiszpana z numerem 3 wydawało się na początku nieosiągalne. Pedrosa jechał bardzo stabilnie powiększając odległość między drugim zawodnikiem.

Tymczasem Lorenzo odpadł znacznie jadącej trójce mając za sobą dobrze zapowiadającego się Dovizioso. Team partner Daniego Pedrosy popełnił jednak nieoczekiwanie błąd i wyjechał poza tor spadając gdzieś w okolice końca stawki.

Na piątej pozycji od tej pory jechał Francuz Randy de Puniet, który widocznie bardzo wpasował się w opony Bridgestone oraz ulepszoną Hondę RC212V. Grupa jeźdźców, gdzie panowała nerwowa walka o szóste miejsce składała się z Lorisa Capirossiego, Marco Melandriego oraz Colina Edwardsa. Suzuki Włocha wydawało się najmocniejsze w tej stawce i faktycznie numer 65 jechał równo w porównaniu z zarzucającym konwulsyjnie maszyną Melandrim. Często było widać działanie kontroli trakcji w ZX-RR.

Na dziewiątej cyrkulacji dystans między Rossim a Stonerem powiększył się, jednak widać było, tak jak podczas kwalifikacji, że Valentino będąc szybki w trzech pierwszych sektorach jest wyraźnie wolniejszy w czwartym i to nie pozwalało na bardziej zdecydowany ruch z jego strony. Być może było to spowodowane jakąś trudnością z przednią oponą Yamahy M1. Tak czy inaczej prawie cała przewaga jaką Rossi wypracowywał sobie na okrążeniach niwelowała się przez owy ostatni sektor.

Na dziesiątym „kółku” błąd nie ominął także weterana Capirossiego, który spadł na ósmą lokatę za Melandriego i Colina Edwardsa. Przez kilka okrążeń ta dwójka prowadziła ciekawą i wyrównaną walkę i tu także zawodnik Yamahy Tech3 zdawał się kontrolować sytuację jednak solidna i bezbłędna jazda czarnego Huraganu 33 nie pozwalała na zbyt wiele Amerykaninowi. Podczas tych zmagań przewaga Pedrosy nad Rossim początkowo się zwiększała a dystans Stonera do jadącego za nim Lorenzo malał.

Casey wyraźnie zwalniał a Jorge systematycznie zbliżając się do niego być może wyczuł swoją szansę na podium choć odległość między tymi zawodnikami, obiektywnie, nie dawała żadnych szans na powodzenie takiego planu.

Podczas trzynastego okrążenia z wyścigiem pożegnał się Mika Kallio zjeżdżając do boksu. Prawdopodobną przyczyną zjazdu były problemy techniczne. W tym czasie pechowiec Dovizioso jechał na dwunastej pozycji.

Dokładnie w połowie wyścigu nastąpiła sytuacja, którą można nazwać pobudką dla Valentino Rossiego. Włoch złapał drugi wiatr w żagle i systematycznie zaczął zbliżać się do zawodnika Repsola. Warto tu zaznaczyć że obydwaj zawodnicy użyli tych samych mieszanek opon (z przodu twarda opona, z tyłu 'medium’).

Mniej więcej od tego momentu zaczęły się pierwsze oznaki zużycia opon u większości zawodników lecz o ile Casey Stoner cały czas zwalniał, o tyle Valentino zdołał na jednym okrążeniu odrobić ponad pół sekundy straty do Pedrosy!

Piętnaste okrążenie to przebłysk jazdy w wykonaniu Edwardsa, któremu udało się wyprzedzić niezmordowanego Melandriego a Andrea Dovizioso awansował na jedenaste miejsce.

Dużo więcej działo się jednak w „czubie” stawki – Rossi był już praktycznie tuż przy Danim. Od tego momentu wiadomo było, że „Doktor” szykuje się do wykonania „klasyka” i nie zwlekając zbyt długo zdecyduje się na ostateczne cięcie. Nie było to zadanie proste, ponieważ Pedrosa nie odstępował i opóźniał hamowanie jak to tylko możliwe katując przy tym opony lecz pozostając przy dotychczasowej pierwszej pozycji.

W tym czasie na szesnastym okrążeniu Melandri ponownie (!) wrócił na szóstą lokatę wyprzedzając Amerykanina.

Na dziesięć okrążeń przed końcem wyścigu Valentino cały czas jechał „na ogonie” Pedrosy mając przegląd na całą sytuację. Wtedy nastąpił długo oczekiwany atak. Pedrosa nie oddawał zwycięstwa tak łatwo i jak mógł, bronił swojej dotychczasowej pozycji. Upór Valentino był jednak nie do przejścia. Rossi wyprzedził Hiszpana i od razu się od niego oddalił chcąc wypracować sobie przewagę.

Na kolejnych okrążeniach Dystans między Stonerem a Lorenzo, teraz już realnie, pozwalał temu drugiemu na walkę o trzecie miejsce a jak wiadomo zawadiacki Jorge nie brał pod uwagę żadnego bezpiecznego scenariusza.

Chwilowo Dani Pedosa zredukował stratę do Rossiego, jednak popełnił błąd i szeroko pokonał jeden z zakrętów na początku okrążenia grzebiąc tym samym szanse na odrobienie pierwszego miejsca. Lorenzo niejako wzorem swojego kolegi z zespołu systematycznie wykonywał swój plan i po chwili zrównał się ze Stonerem, którego Ducati niebezpiecznie często łapało uślizg przedniej opony. Widać było, że Australijczyk prędzej czy później musiałby uznać wyższość Hiszpana i o ile czerwone Ducati nagle zaczęło polepszać czasy przejazdów w poszczególnych sektorach, to i tak Yamaha z numerem 99 skracała uparcie dystans.

W stawce poza pierwszą dziesiątką uplasowali się na dziesiątym miejscu Toni Elias i za nim kolejno Chris Vermeulen oraz Yuki Takahashi. Piąty de Puniet jechał ze stratą ponad 20 sekund do czołówki.

W ostatnich okrążeniach Casey Stoner i Jorge Lorenzo prowadzili wyrównaną walkę lecz na cztery kółka przed metą Lorenzo przedobrzył w zakręcie i łapiąc uślizg przedniej opony przewrócił się wylatując w żwir. Hiszpan próbował jeszcze powrócić do wyścigu jednak uszkodzenia były na tyle poważne, że uniemożliwiły mu dalszą jazdę. Trzeba zaznaczyć, że Lorenzo walcząc z maszyną zajechał dosyć nieelegancko drogę kilku zawodnikom zanim zdecydował się skapitulować i zjechać na pobocze.

Na dwa okrążenia przed końcem wynik wyścigu był już niemal ustawiony przy czym Melandri przebił się po wypadnięciu Lorenzo na piątą pozycję a Capirossi wyprzedził jeszcze Edwardsa. Andrei Dovizioso udało się zdobyć ósmą lokatę. Do końca wyścigu najwięcej emocji przyniosła ponownie nerwowa walka w okolicach piątego/szóstego miejsca.

Tuż po przejechaniu mety Rossi wobec nieoczekiwanego zwycięstwa (setne podium coraz bliżej) spontanicznie zaserwował wszystkim „retrospekcję na miarę dekady” odwiedzając WC toy-toy zanim zjechał bo boksu (jeżdżąc w klasie 250ccm zrobił ten sam „numer”). Jak widać praca z mechanikami do ostatniej chwili opłaciła się i zdołano znaleźć takie ustawienia dla Yamahy M1 aby ta zapracowała na zasłużone zwycięstwo w duecie z Włochem. Również w garażu Repsol Honda panowała radość a sam Dani dał temu wyraz przybijając „piątkę” z Valentino.

Kolejnym wygranym tego wyścigu na pewno został Casey Stoner, który odniósł tutaj swoje pierwsze podium. Zaraz po zjechaniu do swoich boksów Randy de Puniet oraz Marco Melandri spotkali się z żywiołowym przyjęciem przez swoje ekipy. Po kiepskich kilku sezonach ekipa LCR Honda wyraźnie idzie ku lepszemu: zdobyli dobrego sponsora, lepszy motocykl, konkurencyjne opony oraz zawodnika, który prezentuje teraz o wiele dojrzalszą jazdę. W przypadku ekipy Hayate MotoGP Racing można tylko rozpływać się w podziwie. Co wyścig to lepsza lokata! Wyniki ekipy Hayate potwierdzają jeszcze jedną, niepisaną regułę: bez zbędnych wydatków, w milczeniu można wykonywać swoją robotę jak najlepiej się potrafi a sukcesy same zapukają do drzwi.

Raczej niewielu już pamięta wpadkę Melandriego z Ducati a takowa na razie zdaje się opanowała już obecnych jeźdźców tej marki….z nazwiskiem innym niż Casey Stoner. 11-te, 15-te i 16-te miejsce kolejno Sete Gibernau, Nickyego Haydena i Niccolo Canepy nie wróżą nic dobrego jednak jest to dosyć istotna informacja przede wszystkim dla inżynierów fabryki z Bolonii: ich maszyna nie jest uniwersalna.

Jako udanego wyścigu w Jerez nie zaliczą na pewno zawodnicy San Carlo Honda oraz James Toseland prezentując poziom poniżej oczekiwań. Z obecnymi wynikami może to być jego ostatni sezon w zespole Monster Tech3 lub w ogóle w klasie MotoGP. Dosyć blado wypadli również zawodnicy Suzuki i choć Capirossi walczył jak lew, to potwierdziły się jego obawy co do wyścigowego tempa na obecnym GSV-R i obecnych oponach. Miejmy nadzieję, że w Suzuki uporają się z tym problemem i błękitne maszyny w końcu zaczną dojeżdżać na podium.

Oto wypowiedzi zwycięskiej trójki po wyścigu:

Valentino Rossi: „Wyścig był całkiem fajny. Zabawny, ale jednak trudny. Na początku byłem za Danim i Caseyem ale zdołałem ich dogonić. Był jednak taki moment w wyścigu, kiedy pomyślałem że lepiej skupić się na swoim drugim miejscu. Zamiast tego okazało się, że mogę pozwolić sobie na więcej i sięgnąłem po to.”

Dani Pedrosa: „Wiadomo, chciałem wygrać ale jechałem 'swoje’. Byłem ciekaw co będzie na końcu wyścigu i generalnie nie spodziewałem się takiego wyniku z naszymi obecnymi możliwościami. Szczerze mówiąc, jestem tym wynikiem mocno zaskoczony i tym że znalazłem się na podium.”

Casey Stoner: „To jest moje pierwsze podium w Jerez, nieźle! Tym bardziej, że zawsze popełniałem tu jakieś błędy. Postanowiliśmy zaryzykować i zastosowaliśmy inne ustawienia motocykla i mimo iż podczas dzisiejszego wyścigu praktycznie na każdym okrążeniu zaliczałem uślizg przedniej opony to uważam, że te zmiany się opłaciły. Ogólnie jest to bardzo dobry dzień dla zespołu choć maszyna nie pracowała na 100% tak jak bym sobie tego życzył”

Oto tabela wyników po wyścigu w Jerez:

1. Valentino Rossi ITA Fiat Yamaha Team 45min 18.557 sek
2. Dani Pedrosa SPA Repsol Honda Team 45min 21.257 sek
3. Casey Stoner AUS Ducati Marlboro Team 45min 29.064 sek
4. Randy de Puniet FRA LCR Honda MotoGP 45min 50.450 sek
5. Marco Melandri ITA Hayate Racing Team 45min 51.685 sek
6. Loris Capirossi ITA Rizla Suzuki MotoGP 45min 52.685 sek
7. Colin Edwards USA Monster Yamaha Tech 3 45min 52.978 sek
8. Andrea Dovizioso ITA Repsol Honda Team 45min 53.182 sek
9. Toni Elias SPA San Carlo Honda Gresini 46min 1.246 sek
10. Chris Vermeulen AUS Rizla Suzuki MotoGP 46min 3.740 sek
11. Sete Gibernau SPA Grupo Francisco Hernando 46min 6.749 sek
12. Yuki Takahashi JPN Scot Racing Team MotoGP 46min 10.432 sek
13. James Toseland GBR Monster Yamaha Tech 3 46min 12.240 sek
14. Alex de Angelis RSM San Carlo Honda Gresini 46min 12.498 sek
15. Nicky Hayden USA Ducati Marlboro Team 46min 19.794 sek
16. Niccolo Canepa ITA Pramac Racing 46min 29.453 sek

DNF:
Mika Kallio FIN Pramac Racing -15 okr.
Jorge Lorenzo SPA Fiat Yamaha Team -4 okr.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
131 zapytań w 1,136 sek