Pomimo tego, że Valentino Rossi ukończył dzisiejsze zmagania na podium, może się on czuć nieco zawiedziony, bowiem nie był w stanie walczyć o zwycięstwo ze swoim zespołowym kolegą – Jorge Lorenzo. Jak sam jednak Włoch przyznaje – do końca sezonu jeszcze długa droga.
„The Doctor” przez cały weekend był naprawdę szybki, a podczas wczorajszej sesji kwalifikacyjnej wywalczył Pole Position. Dla #46 była to pierwsza okazja w tym sezonie, by rozpocząć wyścig z pierwszego miejsca. Dodatkowo ten wynik z QP pozwolił mu ostanowić rekord największej ilości wywalczonych PP w karierze Motocyklowych Mistrzostw Świata, których dotychczas na swym koncie ma pięćdziesiąt dziewięć.
„Dobrze wystartowałem, jednak wiedziałem, że ciężko będzie mi utrzymać się z Lorenzo, a dodatkowo podczas samego wyścigu napotkałem pewne niespodziewane problemy. Miałem bowiem kłopoty podczas wychodzenia z zakrętów, jak również z przyczepnością tyłu,” rozpoczął Valentino, który w pierwszą szykanę wszedł na pozycji lidera, jednak nie był w stanie odjechać od rywali.
Rossi prowadził przez pierwszych jedenaście okrążeń, jednak pozycji lidera o mały włos nie stracił na ósmym kółku po tym, jak zaatakował go Lorenzo. Włoch był co prawda w stanie obronić się przed Hiszpanem, jednak na dwunastym kółku, w tym samym zakręcie – na dohamowaniu przed szykaną „Dunlopa” – musiał on uznać wyższość #99.
„Myślałem, że będę szybszy, jednak stało się inaczej. Próbowałem prowadzić tak długo jak to możliwe i nie dać się wyprzedzić Lorenzo, jednak okazało się to niemożliwe. Nie byłem w stanie utrzymać jego tempa, dlatego tym większe gratulacje dla niego za to wspaniałe zwycięstwo, bo był niezwykle silny!” kontynuował dalej 9’krotny Mistrz Świata, który w pierwszej rundzie tegorocznego sezonu – GP Kataru święcił triumf, a ostatnio w GP Hiszpanii dojechał do mety jako trzeci.
Nieco ponad miesiąc temu Valentino przewrócił się podczas treningu na motocyklu crossowym, przez co o mały włos nie wybił prawego barku. Intensywna rehabilitacja nie pomogła jednak mu w stu procentach dojść do formy przed weekendem w Jerez de la Frontera. We Francji miał być w pełni sił, jednak stało się inaczej i sam po wczorajszych kwalifikacjach na torze Le Mans przyznał, że w drugiej połowie wyścigu może mieć problemy z ręką.
„Nie mogę winić mojego ramienia, bowiem spodziewałem się, że będzie gorzej. Mimo wszystko jednak, na sześć czy siedem okrążeń przed metą było gorzej i wtedy wiedziałem, że to dla mnie koniec walki,” przyznał Włoch po czym wypowiedział się krótko na temat sytuacji, jaka panuje w klasyfikacji generalnej. „Wiedziałem, że ważne jest zakończenie wyścigu i wywalczenie tych dziewięciu punktów, a do pierwszego miejsca tracimy ich zaledwie dziewięć. Sezon jest długi, a ja nie mogę się już doczekać mojej domowej rundy w Mugello,” zakończył 31’latek z Tavullii.
Nieco na temat problemów swojego podopiecznego wypowiedział się także zespołowy menadżer „The Doctora”. „Motocykl Valentino mocno się ślizgał, a kiedy Lorenzo wyszedł na prowadzenie, nie był w stanie się za nim utrzymać. Wiedział jednak, że lepiej będzie, gdy dojedzie do mety jako drugi, niż gdyby naciskał za wszelką cenę i miałby nie ukończyć zmagań. Różnica w „generalce” pomiędzy nimi wynosi tylko dziewięć punktów, więc szykuje się ekscytujący sezon,” stwierdził Davide Brivio.