Jeden z tegorocznych debiutantów – Hiroshi Aoyama nie jest zadowolony z niektórych przepisów, które obowiązują w klasie królewskiej. Chociaż Japończyk wie, że łatwo nie będzie, nie poddaje się.
Testy przed nadchodzącym sezonem zostały mocno ograniczone. Do swej dyspozycji zawodnicy kategorii MotoGP mieli zaledwie sześć dni prób (tylko na dwóch torach!), a debiutanci mogli wykorzystać dodatkowo trzy „sesje”. To i tak jednak zbyt mało dla „Rookies”, by jak najlepiej dopasować się do nowych dla siebie motocykli o pojemności 800cc.
„Hiro”, który będzie wiecznie panującym Mistrzem Świata kategorii 250cc, dołączył w tym roku do zespołu Interwetten Honda MotoGP. Jak przyznał on dla magazynu Motosprint, nie jest zadowolony ze swoich dotychczasowych poczynań. I trudno mu się dziwić, bowiem uzyskiwane przed niego rezultaty nie były najlepsze. Podczas każdych przedsezonowych testów – czy to w Malezji, czy w Katarze, właściwie zawsze plasował się on w końcówce stawki.
„Obecnie nie jestem zadowolony, ale to tylko moja wina. Jestem też zły dlatego, że wielu nie myśli o nas, debiutantach. Zasada, która ogranicza ilość testów do zaledwie sześciu dni, może być dobra dla weteranów. Dla debiutantów to tyle co nic,” mówił dość dosadnie Hiroshi, któremu trudno jest nie przyznać racji. Choć #7 wraz z innym „Rookies” – Marco Simoncellim zaliczył tuż przed Bożym Narodzeniem trzydniowe próby na malezyjskim obiekcie Sepang, nadal uważa on, że to „za mało”. Przecież większość tegorocznych debiutantów pochodzi z kategorii 250cc, a przystosowanie się do „osiemsetek” wcale nie jest łatwe.
„Biorąc pod uwagę te trzy dni testów, jakie mieliśmy w grudniu, łącznie zaliczyliśmy dziewięć „sesji”. Pozwoliły one jednak w niewielkim stopniu zrozumieć motocykl. Zaraz rozpoczyna się sezon, więc liczę, że z każdym weekendem będę się poprawiał. Sądzę jednak, że potrzeba będzie kilku wyścigu więcej,” dodał Aoyama. Głównym zadaniem, jakie #7 stawia przed sobą, jest to, by szybciej rozumieć problemy, jakie napotyka. Musi być w stanie szybko i konkretnie wyjaśniać je mechanikom, bowiem tylko w taki sposób można się poprawić w MotoGP.
Nie będzie to jednak łatwe, bowiem każdy może się pomylić. Jak przyznał 28’latek urodzony w Chibie, często nie jest w stanie rozróżnić, czy problemy pochodzą od ramy, zawieszenia czy elektroniki. Musi więc spędzić jeszcze nieco czasu w klasie królewskiej, by w pełni dopasować się do motocykla.