Jako, że za nami już połowa sezonu 2017, przyszedł czas podsumowań. Tych dziewięć wyścigów przyniosło mnóstwo emocji. Kilka razy zostaliśmy zaskoczeni doskonałymi wynikami motocyklistów, po których nie spodziewaliśmy się wzniesienia na tak wysoki poziom. Z kolei inni mimo oczekiwań, na taki poziom się nie zdobyli. Jak zatem oceniamy poszczególnych zawodników po tym, co zobaczyliśmy do tej pory? Sprawdźcie sami! Zawodnicy uporządkowani są względem pozycji w klasyfikacji generalnej.
1. miejsce: Marc Márquez
Hiszpan zdobył rok temu tytuł już na długo przed końcem sezonu i wydawało się, że to co najgorsze, jest już za Hondą. Nic bardziej mylnego – początek sezonu to ponownie problemy z osiągami RC213V i Marc Marquez musiał nadrabiać braki sprzętowe przesadnie ryzykancką jazdą. Zaczęło się nawet nieźle, bo od czwartej pozycji w GP Kataru. Nie było tam jednak mowy o podjęciu jakiejkolwiek walki z superszybkimi Ducati czy świetnie prowadzącymi się Yamahami. Potem jednak wróciły stare demony.
Marquez przewrócił się w GP Argentyny, mimo prowadzenia, przez co położył się w trudnej sytuacji w klasyfikacji punktowej. Potem odniósł planowe zwycięstwo w Stanach Zjednoczonych. Upadek na Le Mans ponownie zepchnął go w tył klasyfikacji, ale od tego momentu oglądamy już jakby odmienionego Hiszpana. W Katalonii i Holandii stawał na podium, a w GP Niemiec po raz kolejny udowodnił, że Sachsenring to „jego” tor. Dzięki tym kilku dobrym wyścigom wskoczył na pozycję lidera, mimo że to nie on wygrał ich najwięcej.
Ocena: 8/10
2. miejsce: Maverick Viñales
Jeśli trzeba by wybrać jednego bohatera sezonu, będzie to niewątpliwie Maverick Vinales. Młody Hiszpan podjął wyzwanie i przeskoczył z dobrze zaprojektowanego i szybkiego Suzuki na nieznany sobie teren, do ekipy Yamahy, gdzie ryzykował, że zostanie przyćmiony przez Valentino Rossiego. Nic z tych rzeczy. Vinales od początku dzięki solidnej pracy na testach prezentował fenomenalne tempo. Dwie wygrane w Katarze i Argentynie potwierdzają tylko doskonałe przygotowanie się do sezonu.
Do „dziesiątki” zabrakło jednak błysku w wyścigach, w których Yamaha ustępowała nieco rywalom. Vinales także nie ustrzegł się błędów i w Assen TT zaliczył dziwny upadek w szykanie, przez co spadł w klasyfikacji generalnej. W drugiej połowie sezonu czeka go jednak arcytrudne zadanie rywalizowania o tytuł z zawodnikami, którzy już od wielu lat zbierali doświadczenie w takich sytuacjach. Może być ciężko, bowiem wygląda na to, że Vinales preferuje inny motocykl niż Valentino Rossi. Zobaczymy zatem, jakie preferencje będzie miała sama Yamaha…
Ocena: 9/10
3. miejsce: Andrea Dovizioso
Dovi długo czekał na swoje pięć minut i przyszły one w najbardziej nieoczekiwanym momencie – kiedy Ducati zakontraktowało Jorge Lorenzo, mającego włoskiemu producentowi dać upragniony tytuł. Z #04 tym samym zdjęta została presja i w takiej sytuacji zaczął sobie radzić bardzo dobrze. Nie popełniał błędów, nie miał też pecha, z jakiego słynął w ubiegłych sezonach. Jedynie w GP Argentyny został zdjęty z toru przez Aleixa Espargaro.
Jeden z najwspanialszych momentów dotychczasowego sezonu to jego wygrana na torze Mugello. Włoski tor, włoski motocykl, włoski zawodnik – fani MotoGP wreszcie dostrzegli w osobie Dovizioso kandydata do tytułu a on sam potwierdził to już po tygodniu, wygrywając w GP Katalonii. Potem było nieco słabiej, ale druga połowa roku może być mocna: Ducati będzie mieć bowiem przed sobą kilka obiektów, gdzie zazwyczaj jest szybkie.
Ocena: 8/10
4. miejsce: Valentino Rossi
Był liderem, wygrał wyścig, czterokrotnie stawał na podium, w klasyfikacji traci tylko dziesięć punktów – od 38-letniego Rossiego trudno było oczekiwać więcej. Włoch dokonał tego wszystkiego, mając przez cały praktycznie rok problemy z motocyklem i oponami. Dopiero zmiana podwozia dała upragnione efekty. Zobaczymy, czy potwierdzą się one w dalszej części sezonu.
Rossi nie ustrzegł się błędów, a największym był oczywiście ten z GP Francji. The Doctor tak zapalczywie gonił prowadzącego Vinalesa, że popełnił fatalną pomyłkę i przewrócił się na ostatnim okrążeniu. Brawa za ambicję, ale dla batalii o tytuł punkty te mogą być bardzo trudne do zastąpienia. Na szczęście dla Włocha, rywale też nie byli nieomylni, stąd wciąż są nadzieje na dziesiąty tytuł w mistrzostwach świata.
Ocena: 8/10
5. miejsce: Dani Pedrosa
Dani Pedrosa nieco rozczarowuje, mimo że tak jak i Rossi wygrał jeden wyścig, a cztery razy stał na podium. O ile jednak w przypadku #46 można liczyć na to, że będzie do końca roku walczył o tytuł, to w przypadku Daniego potrzebny byłby błysk, który u Hiszpana pojawia się w ostatnich latach niestety tylko sporadycznie.
Gdyby Pedrosa punktował regularnie i nie popełniał błędów, byłoby to możliwe. On jednak dobre wyścigi przeplata nieudanymi. Dwóch nie ukończył, w Holandii zdobył tylko trzy punkty. Chciałoby się więcej, bo w końcu liderem jest jego partner zespołowy z Repsol Hondy, Marc Marquez, dysponujący takim samym motocyklem… Najbliższe wyścigi dadzą odpowiedź, czy Dani Pedrosa może jeszcze wznieść się na najwyższy poziom i zdobyć tak długo oczekiwane mistrzostwo. Sytuacja w klasyfikacji jest całkiem niezła.
Ocena: 6/10
6. miejsce: Johann Zarco
Rewelacyjny debiut dwukrotnego mistrza świata Moto2. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, gdy Zarco kilka okrążeń prowadził w swoim pierwszym wyścigu MotoGP w Katarze. Nawet jeśli nie trwało to długo, to ujawnił ogromny potencjał, drzemiący w tym skromnym i twardo stąpającym po ziemi Francuzie. Bezkompromisowe pojedynki z Valentino Rossim tylko przysporzyły mu sympatyków.
Na pierwsze podium czekać trzeba było do piątego wyścigu. Na pole position – do ósmej. Nie powinniśmy być zaskoczeni, jeśli w tym roku zobaczymy czarną Yamahę zespołu Tech 3 po wyścigu na polu, przeznaczonym dla zwycięzcy. Solidna „ósemka” dla francuskiego „satelity”.
Ocena: 8/10
7. miejsce: Jonas Folger
O Jonasie Folgerze po sezonie 2016 i przed 2017 najczęściej słyszeliśmy, że nie zasłużył na miejsce w MotoGP, że w jego pozycji powinien znaleźć się bardziej utytułowany zawodnik. Faktycznie, Niemiec wygrał tylko pięć wyścigów w niższych kategoriach, ani razu nie walcząc o tytuł. Ustępował wynikami swojemu partnerowi z Tech 3 Yamahy, jednak regularnie punktował i to właśnie ta regularność okazała się jego głównym atutem.
Podczas gdy rywale popełniali błędy, Folger zdobywał solidne ilości punktów i dopiero w Holandii powinęła mu się noga. Gdy jednak przyszła jego domowa runda, wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Na Sachsenringu bowiem jako jedyny dotrzymywał kroku Markowi Marquezowi. #93 był zszokowany, nie mogąc zgubić Niemca. W klasyfikacji Folger jest szósty, z niewielką stratą punktową do Zarco.
Ocena: 7/10
8. miejsce: Danilo Petrucci
Petrucci dysponuje w tym roku najnowszym sprzętem Ducati – GP17, ale jak sam przyznał, nie jest tak, że zawsze dostaje aktualne części. Pełni jednocześnie czasem funkcję testera, przez co trudniej mu skupić się na „swoim” sezonie. Mimo to udało się pojechać dwa znakomite wyścigi, zakończone miejscami na podium: GP Włoch oraz Assen TT.
Wystarczyło to, by ekipa Pramac Ducati zakontraktowała go na kolejny rok. Takie pojedyncze przebłyski, mimo kilku błędów i upadków, są wystarczające dla satelickiego zespołu, który i tak nie miałby szans walki o mistrzostwo. Oby tylko teraz, gdy ma już pewną przyszłość, Petrucci nie spuścił z tonu i wciąż utrzymywał tempo, psując krew czołówce.
Ocena: 6/10
9. miejsce: Jorge Lorenzo
Lorenzo przechodził do Ducati, wzbudzając ogromne zainteresowanie kibiców i mediów. Wszyscy śledzili jego czasy na posezonowych testach, wszyscy czekali na testy zimowe, które miały potwierdzić udaną przesiadkę. Tak się jednak nie stało: #99 zadebiutował słabo i trzeba to jasno powiedzieć: pierwsza połowa roku jest dużym rozczarowaniem.
Lorenzo miał tak naprawdę tylko dwa przebłyski w tych dziewięciu wyścigach: najpierw, gdy niespodziewanie w GP Hiszpanii zajął trzecie miejsce, a potem błyskawicznie zyskiwał pozycje w GP Katalonii, by uplasować się na czwartym miejscu. Najczęściej obserwowaliśmy jeden z dwóch obrazków: albo Lorenzo plasował się gdzieś daleko z stawce i starał się przebijać do przodu, albo odwrotnie: po dobrych kwalifikacjach i starcie pojawiał się na czele, by po kilku okrążeniach tracić tempo i spadać w tył stawki. Oby druga połowa roku była lepsza, bo świat MotoGP potrzebuje go walczącego o tytuł.
Ocena: 4/10
10. miejsce: Cal Crutchlow
Przeciętna pierwsza połowa roku w wykonaniu Brytyjczyka. Z jednej strony, jest czołowym zawodnikiem satelickim Hondy i ma do dyspozycji fabryczne wsparcie HRC, z drugiej – to zaledwie dziesiąta pozycja w klasyfikacji. Crutchlow stał na podium tylko raz i na razie nie zanosi się, by powtórzył zeszłoroczne sukcesy, czyli dwa zwycięstwa. Ale kto wie – poprzedni rok także rozpoczął się źle, a potem było lepiej.
Crutchlow pozostaje z ekipą LCR Hondy i dostanie od przyszłego roku fabryczny kontrakt z HRC, zobaczymy jak wpłynie to na jego osiągi jeszcze w tym roku. Brytyjczyk nie będzie musiał niczego udowadniać, ale przydałoby się ograniczyć ilość upadków. Faktem jest, że niektóre wynikały po prostu z tego, że konieczne było nadmierne podkręcanie tempa, by zniwelować niedoskonałości Hondy.
Ocena: 5/10
Na zdecydowany plus – Tech3 Yamaha, Petrucci i Dovizioso.
Wyróżnienie dla Pedrosy za absolutny rekord 16 sezonów z rzędu z co najmniej jednym wygranym wyścigiem.
Absolutny rekord 12 sezonów na mistrzowskim motocyklu, bez zdobycia mistrzostwa ;p Ja lubię Pedrosę, ale po pewnym czasie z innej perspektywy się na to patrzy :)
Oba rekordy słuszne odnotowania ;)
Dla mnie
Marc 9/10
Vinales 8/10
Dovi 9/10
Valentino 8/10
Dani 8/10
Po Vinalesie można było spodziewać się więcej po tym początku sezonu i testach. Po tej glebie z Austin trochę się zmienił.
Ja się zgodzę z ocenami, może z wyjątkiem Doviego – jemu dałbym 9 :)
A ciekawe za co Daniel dostal 8 ? ! ? ! ? !
Za to ze jest i punktuje? Kiedy on od 12 lat tak robi !!! I w sumie to racja zgadzam sie to tez wymaga umiejetnosci :)
Pozornie, nie na temat…
https://www.youtube.com/watch?v=eGrNJl29DwI#t=252.416