Zespół Petronas Yamahy rozczarował dziś część fanów MotoGP. Jeszcze wczoraj szef tej ekipy – Razlan Razali – zapowiadał ogłoszenie ważnej wiadomości i niektórzy z automatu wzięli tę zapowiedź za potwierdzenie kontraktu z Valentino Rossim. Tymczasem, malezyjska ekipa poinformowała, że na kolejne dwa lata w zespole pozostaje Franco Morbidelli. Na razie jest to jedyny potwierdzony zawodnik zespołu na lata 2021-2022.
Przypomnijmy, że Włoch jest mistrzem świata Moto2 z 2017 roku. W 2018 roku od razu przeniósł się do MotoGP, gdzie uzyskał miano Debiutanta Roku, jeżdżąc w satelickim zespole Hondy. Potem dołączył do Petronas Yamahy. Ukończył sezon na 10. pozycji w klasyfikacji generalnej i choć jego wyniki nieco bledną przy osiągnięciach Fabio Quartararo, to nie można nie docenić kilkukrotnego ocierania się o podium. Morbidelli czterokrotnie zajmował 5. pozycję na mecie.
Nic więc dziwnego, że chcąca dalej wspierać młode talenty ekipa Petronasa przedłuża umowę z utalentowanym Włochem, zwłaszcza, że jego partnerem zespołowym od przyszłego roku ma być Valentino Rossi. Umowa między #46 a zespołem Petronas (gdzie miałby pełne wsparcie fabryczne) ma zostać ogłoszona już wkrótce, lecz raczej nie przed startem sezonu.
Szanuje takie podejście jakie pokazuje Petronas względem Morbidellego.
Już w zeszłym roku Razali mówił że przedłużenie kontraktu z Franco to priorytet i trzeba przyznać, że konsekwentnie trzymał się tych słów przez te wszystkie tygodnie z plotkami o Lorenzo (nawet już podpisanym przecież;););).
Trochę też symboliczny dla mnie jest fakt, że Petronas dużo więcej czasu poświęcał na rozmowy o Morbidellim, niż o Rossim.
Teraz kontrakt z Rossim podpisują niemal z przymusu, stawiając mu jednocześnie twarde warunki w kwestii liczby personelu jaki może przyprowadzić i nie robią z tego wielkiej szopki.
Znak czasów:)