Ben Spies po wyścigu na Sachsenring nie ukrywa, że największy wpływ na jego ostateczny wynik miał wypadek w kwalifikacjach. Amerykanin jest przekonany, że gdyby stało się inaczej, mógłby walczyć o miejsce w czołowej piątce.
Pomimo późniejszych problemów, #11 całkiem obiecująco rozpoczął zmagania na Sachsenring. W pierwszym treningu wolnym uzyskał on świetny, czwarty rezultat. Ben był potem bardzo zadowolony wyniku oraz zachowania swojej M1-ki. Musiał on uczyć się nowego dla siebie toru oraz pracować nad set-upem motocykla, jednak sztuka ta poszła mu w piątek całkiem przyzwoicie.
W sobotę sytuacja znacznie skomplikowała się. W FP2 Spies uzyskał siódmy rezultat. W kwalifikacjach doszedł do tego pech, kiedy to upadł on w połowie sesji, w wyniku oleju rozlanego z motocykla Jorge Lorenzo. Mimo, że zawodnikowi udało się powrócić do rywalizacji na drugiej maszynie, nie była ona odpowiednio skonfigurowana. Jedyne na co było stać Bena w tej sytuacji to trzynasta pozycja.
Takie pole startowe nie odzwierciedlało jego prawdziwych osiągów, co oznaczało trudną pogoń za czołówką w wyścigu. Start do pierwszej części wyścigu był kiepski w wykonaniu Spiesa, bowiem spadł on na piętnastą, ostatnią punktowaną pozycję. Do momentu wywieszenia czerwonej flagi zdołał odzyskać jedynie jedną lokatę, kiedy wyprzedził Alvaro Bautistę.
Restart był także pechowy dla 26'latka. Na pierwszym zakręcie zaraz przed nim przewrócił się Mika Kallio, przez co stracił on kontakt z zawodnikami jadącymi z przodu. Mimo tego zawodnik plasował się wtedy na dziesiątej lokacie. Sytuacja pozostała bez zmian przez następnych siedem okrążeń. Na dwóch kolejnych Spies wyprzedził Hectora Barberę, zaś następnie Marco Melandriego.
Był on wtedy około pięć sekund za Nickym Haydenem. Dzięki dobrej dyspozycji #11 do końca wyścigu zmniejszył stratę do niego do niecałych 2 sekund. Ostatecznie #11 ukończył wyścig na Sachsenring na ósmej lokacie. W swojej wypowiedzi jasno dał on do zrozumienia, że pozycja zajęta na mecie nie odzwierciedlała prawdziwych jego osiągów.
Ben Spies:
"Ósme miejsce nie oddaje do końca tego, co stało się dzisiaj [w niedzielę – przyp.] na torze. Dość jasno widać, że mogłem ukończyć wyścig na wyższej lokacie. Miałem pecha w kwalifikacjach i nie była to wina nikogo, jednak pozycja z której startowałem trochę mnie skrzywdziła. Nie łatwo było mi wyprzedzić Melandriego, ponieważ jego motocykl bardzo dobrze przyspieszał ale gdy tego dokonałem mogłem jechać swoim tempem."
"Byłem bardzo zadowolony z uzyskanych rezultatów. Dovizioso, Simoncelli i Nicky byli pięć sekund przede mną, ale mnie udało mi się zmniejszyć tą stratę do niewiele ponad jednej sekundy. Byłem piątym najszybszym zawodnikiem na torze i taką też pozycję mógłbym zająć na mecie, gdyby nie ten pech w kwalifikacjach."
"Wyjeżdżam stąd jednak z wynikiem w czołowej ósemce i nie tracę tak wiele do czwartego miejsca w klasyfikacji generalnej. Niecierpliwie czekam teraz na mój domowy wyścig na Laguna Seca. Kocham ten tor, będę miał tam dużo wsparcia i szczerze wierzę, że będę w stanie zameldować się na mecie w TOP5."