Obaj zawodnicy teamu Fiat Yamaha dostarczyli nam podczas kilku ostatnich okrążeń wyścigu o Grand Prix Japonii ogromu emocji. Wyprzedzali się po kilka razy na jednym kółku walcząc o najniższy stopień podium. Oto co ten duet myśli o całej walce.
Valentino Rossi od początku weekendu w Motegi pozytywnie zaskakiwał. Wielu, jak i on sam, spodziewało się, że będzie miał on spore problemy podczas ostrych hamowań. Wszystko to oczywiście przez kontuzjowany prawy bark, który to uszkodził zaraz po Grand Prix Kataru. Notabene, właśnie na obiekcie Losail wygrał swój dotychczas jedyny wyścig w tym sezonie. Wracając jednak do zmagań w Kraju Kwitnącej Wiśni… W sesji kwalifikacyjnej Włoch wywalczył drugą pozycję startową, tracąc do pierwszego Andrei Dovizioso zaledwie 0.054sek!
Wydawało się, że tuż przed startem „The Doctor” poruszył się na polu startowym, co jednoznaczne jest z popełnieniem false-startu. Ostatecznie jednak Dyrekcja Wyścigowa nie nałożyła na niego żadnej kary. W pierwszy zakręt #46 wszedł na trzecim miejscu, przegrywając z „Dovim” i Casey’em Stonerem, a już po kilku kolejnych łukach przed wciąż aktualnym Mistrzem Świata znalazł się również Jorge Lorenzo. I chociaż Hiszpan początkowo nieco mu odjechał, już na szóstym okrążeniu 31’latek z Tavullii skutecznie zaatakował swojego team-partnera i nieco mu odjechał.
„Co za rewelacyjny wyścig! Oczywiście wolałbym walczyć o zwycięstwo, ale to i tak wspaniałe uczucie, to było rewelacyjne przedstawienie, a ja chciałbym pogratulować Jorge, bo był niezwykle silny i nie poddał się!” rozpoczął Rossi, który wraz z Lorenzo cztery razy wyprzedzali się na przedostatnim okrążeniu i dwukrotnie na ostatnim – w tym dwa razy zderzając się. „Straciłem nieco czasu na początku kiedy Jorge mnie wyprzedził, a zanim znalazłem się przed nim, Dovizioso i Stoner zdążyli nieco odjechać. Na końcu byłem już trochę zmęczony, a dodatkowo moje opony mocno się ślizgały. Były one nieco bardziej miękkie niż bym tego chciał, więc wiedziałem, że mogę być w tarapatach, ale bardzo chciałem być na podium! Jorge dogonił mnie i stoczyliśmy świetną walkę, zaliczyliśmy właściwy wyścig – myślę, że wszystkim, którzy oglądali te zmagania, podobała się ta bitwa,” zakończył Valentino, który spadł na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, ale do poprzedzającego go Andrei Dovizioso traci zaledwie trzy punkty.
W gorszym nastroju po wyścigu na obiekcie Twin Ring Motegi był zespołowy kolega #46 – Jorge Lorenzo. Podczas treningów i kwalifikacji Hiszpan jak zwykle był niezwykle szybki, kolejny raz prezentując bardzo mocne, równe tempo. W kwalifikacjach, po raz pierwszy w tym sezonie, „Por Fuera” wywalczył zaledwie czwarte miejsce, które było jego najgorszym! Był on z tego powodu mocno niezadowolony, jednak z optymizmem czekał na wyścig. Po starcie pozostał on na czwartej lokacie, jednak chwilę później wyprzedził trzeciego Rossiego awansując na prowizoryczne podium. Na szóstym okrążeniu jednak to znowu Włoch znalazł się przed #99 i odjechał mu na około pół sekundy.
„To była wielka walka pomiędzy Valentino i mną, dwóch wojowników z instynktem zabójcy. Muszę przyznać, że nie sądzę, by w pewnych momentach jechał on całkowicie uczciwie, obaj jechaliśmy na limicie. Niektóre z jego manewrów były nieco za ostre, uderzył we mnie i wypchnął szeroko, nie sądzę, by było to wówczas najlepszą rzeczą,” komentował 23’latek z Majorki, który ostatecznie wpadł na metę pół sekundy za „The Doctorem”, drugi raz z rzędu plasując się poza podium, przegrywając walkę o nie na ostatnim kółku! „Jesteśmy z tego samego zespołu, walczę o mistrzostwo wśród zawodników, jednak obaj rywalizujemy o tytuły dla naszej ekipy i producenta. Powinniśmy o tym pamiętać! Jestem oczywiście zawiedziony tym, że straciłem podium, szczególnie chciałem je wywalczyć właśnie tutaj, podczas domowej rundy dla Yamahy, ale takie są wyścigi.”
Kto wie jak potoczyłaby się cała rywalizacja, gdyby lider klasyfikacji generalnej założył, tak jak jego rywale z czołówki, twardą przednią oponę, a jego M1-ka miała nowy, mocniejszy silnik? Nowej jednostki napędowej używał Rossi, a sam Jorge postanowił użyć tej starszej, słabszej, a lepszą pozostawić na ewentualną walkę łokieć w łokieć z Danim Pedrosą o tytuł. „Dla bezpieczeństwa postanowiliśmy wystartować na starym silniku, jednak przez to nie miałem najlepszego wyczucia przodu, więc nie było perfekcyjnie. Tak czy inaczej zdobyliśmy sporo cennych punktów. Jesteśmy niezwykle blisko spełnienia naszego marzenia i naprawdę liczę na to, że uda nam się je spełnić już za tydzień na Sepang,” zakończył Lorenzo, któremu potrzeba zdobyć w Malezji o sześć punktów więcej do klasyfikacji generalnej od #26, by móc cieszyć się z mistrzowskiego tytułu.