Sezon 2010 nie jest najlepszym dla Lorisa Capirossiego, który ciągle zmaga się z problemami ze swoim motocyklem albo z kontuzjami. W wielu wyścigach nie dojeżdżał on do mety, a niektóre serwisy internetowe dodają, że to jeszcze nie koniec pecha Włocha w tym roku…
W klasyfikacji generalnej #65 zajmuje siedemnaste miejsce, ostatnie spośród etatowych zawodników. W sumie nie punktował on w dziewięciu z szesnastu wyścigów, z czego w dwóch z nich nie wystartował z powodu kontuzji. Widać więc wyraźnie, że o swoim dwudziestym pierwszym sezonie w Motocyklowych Mistrzostwach Świata zawodnik teamu Rizla Suzuki będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Wydaje się jednak, że to jeszcze nie koniec…
Podczas drugiego treningu wolnego na obiekcie Sepang „Capirex” zaliczył potężnego high-side’a już na swoim pierwszym okrążeniu. Wówczas to złamał on prawą stopę i kostkę, a w samym wyścigu nie dojechał do mety z powodu problemu technicznego ze swoim GSV-R. To jednak nie koniec jego przygód, ponieważ podczas kwalifikacji już przed zmaganiami o Grand Prix Australii 37’latek z Bolonii znów wylądował na deskach! Tym razem do wcześniejszych kontuzji dołożył jeszcze naderwany mięsień w lewym udzie, a Clinica Mobile orzekła, że nie jest on zdolny do tego, by wystartować w niedzielnym wyścigu.
Teraz mieszkający w Monaco Włoch przeszedł dokładne badania i wiadomo już, na czym tak naprawdę on „stoi”. Rezonans magnetyczny, jaki wykonano Lorisowi wykazał kolejne złamania w pięcie oraz mikro złamanie czwartej kości śródstopia. Capirossi robi jednak wszystko co w jego mocy, by wyratować w nadchodzącej rundzie o Grand Prix Portugalii, która odbędzie się już za tydzień.
Wydaje się jednak, że z takimi obrażeniami jakie ma „Capirex”, jego start na obiekcie Estoril jest niezwykle wątpliwym. Zanim jednak ostatecznie zostanie on dopuszczony bądź nie do portugalskich zmagań, zbadają go lekarze z Clinica Mobile. Warto przy okazji dodać, iż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że już od przyszłego sezonu #65 powróci do Ducati, gdzie reprezentować miałby ekipę Pramac Racing. Jego determinacja do tego, by wywalczyć chociaż kilka punktów dla Suzuki w jego dwóch ostatnich wyścigach w błękitnych barwach jest więc jeszcze większa.