Wyścig o Red Bull U.S. Grand Prix ułożył się naprawdę dobrze dla całego zespołu Repsol Honda. Wszyscy trzej zawodnicy tej ekipy dojechali do mety w czołowej piątce, dwaj uplasowali się na podium, a jeden na jego najwyższym stopniu.
Zacznijmy więc może od Casey’a Stonera, który spisał się najlepiej spośród tego tria. Chociaż od początku weekendu na torze Laguna Seca Australijczyk miał problemy ze znalezieniem idealnych ustawień swojego motocykla, to i tak udało u się zakwalifikować na drugim miejscu, tracąc mniej niż jedną dziesiątą sekundy do Pole Position. Start jednak nie wyszedł mu najlepiej, bowiem spadł na trzecią lokatę, o mały włos nie przegrywając też na pierwszym okrążeniu z Andreą Dovizioso. Na osiemnastym kółku jednak #27 wysunął się na lokatę numer dwa, by odjechać stawce po pokonaniu ówczesnego lidera Jorge Lorenzo na sześć okrążeń przed metą. Tym samym więc 25’latek z Kurri-Kurri triumfował po raz piąty w tym sezonie, a więc wygrał w połowie rozegranych dotychczas wyścigów!
„Przez cały weekend miałem pewne problemy, więc nie byliśmy pewni, że będziemy w stanie utrzymać się z Jorge i Danim podczas wyścigu. Podczas warm-upu znaleźliśmy jednak coś, co pozwoliło nam nieco poprawić tempo. Przed wyścigiem byłem zrelaksowany, pewny siebie i generalnie spokojny, na początku jechałem nieco wolniej by rozgrzać pomału opony. Dodatkowo z pełnym zbiornikiem paliwa maszyna nie spisywała się świetnie. Byłem więc cierpliwy, jechałem swoim tempem i pilnowałem straty do liderów tak, by Dani i Jorge nie odjechali mi zbyt daleko. Czułem, że jestem szybszy, ale postanowiłem poczekać i zobaczyć co się stanie,” komentował Stoner, który po Nickym Haydenie jest zaledwie drugim zawodnikiem, który wygrał przynajmniej dwa razy na obiekcie Laguna Seca od czasu jego powrotu do kalendarza w 2005 roku.
W klasyfikacji generalnej tym samym Casey powiększył swoją przewagę nad Lorenzo do dwudziestu punktów i może spokojnie udać się na letnią przerwę. Dotychczas Australijczyk pięć razy wygrywał, raz był drugi i trzykrotnie trzeci. „Widziałem, że Dani zaczyna jechać wolniej i tracić dystans do Jorge, więc musiałem go wyprzedzić. Kiedy dogoniłem Jorge przez chwilę jechałem za nim, chciałem zobaczyć, czy nie popełni jakiegoś błędu i wywrzeć na nim presję. Wtedy wyczułem moment na atak, wyprzedziłem go i pomału zacząłem mu odjeżdżać. Ostatecznie wygrałem i to naprawdę fantastyczne, że po trudnym weekendzie udało nam się osiągnąć świetne zwycięstwo! Bardzo dziękuję za wszystko całej mojej ekipie,” dodał na koniec Mistrz Świata sezonu 2007.
Chociaż przed wyścigiem na torze położonym w Kalifornii Dani Pedrosa stawiany był w roli czarnego konia, tak się jednak nie stało. W swojej trzeciej rundzie od czasu powrotu do ścigania po złamaniu prawego obojczyka Hiszpan spisywał się jednak bardzo dobrze. Treningi wolne i kwalifikacje kończył w ścisłej czołówce i wielu upatrywało w nim kandydata do wywalczenia zwycięstwa. Po starcie z trzeciego pola #26 przesunął się na drugie miejsce, jadąc tuż za Jorge Lorenzo. Z czasem jednak zaczął on tracić dystans do swojego rodaka i na osiemnastym kółku musiał pogodzić się ze spadkiem na lokatę numer trzy, za plecy Casey’a Stonera. Na miejscu tym, tracąc nieco ponad dziewięć sekund do zwycięzcy, ubiegłoroczny v-ce Mistrz Świata dojechał już do mety.
„Bardzo cieszy mnie kolejne podium wywalczone po powrocie do ścigania po kontuzji,” rozpoczął 25’latek z Sabadell, który nieco ponad tydzień temu wygrał wyścig na niemieckim torze Sachsenring. „Przed przyjazdem na Laguna Seca nie byłem w stanie przewidzieć tego wyniku, bo dobrze wiedziałem, że ten tor jest naprawdę wymagający. Wiedziałem, że będzie mi niezwykle ciężko, więc tym bardziej cieszy mnie to, że utrzymywałem tempo Casey’a i Jorge w trakcie dwóch ostatnich rund. Tym razem jednak w połowie wyścigu byłem bardzo zmęczony, prawie wykończony, a moja lewa ręka nie miała dość siły. Na tym torze nie masz ani chwili na odpoczynek, więc musiałem odpuścić.”
W klasyfikacji generalnej, dzięki wywalczonym szesnastu punktom, dwukrotny Mistrz Świata klasy 250cc przesunął się z piątej na czwartą lokatę. Jego przewaga nad znajdującym się za nim Valentino Rossim wynosi jednak zaledwie jeden punkt. Jak dotychczas, Hiszpan dwukrotnie wygrywał, raz był drugi, dwa razy trzeci – to tyle jeśli chodzi o podia. „W ten weekend ciężko nam było idealnie ustawić motocykl, praktycznie cały czas miałem problemy z przyczepnością tyłu. Zespół jednak dawał z siebie maksimum. Teraz nadszedł czas na nieco odpoczynku, kilka dni przerwy będzie bardzo przydatnych by zregenerować moje mięśnie i powrócić do treningów, bym był w pełni sprawny na rundę w Brnie,” zakończył #26.
Przez cały weekend na obiekcie położonym nieopodal Monterey w czołówce plasował się także i Andrea Dovizioso. Włoch jednak regularnie, w każdej sesji, tracił po pół sekundy do lidera. W sobotę jednak mówił, że zaledwie drobne poprawki w warm-upie pozwolą mu walczyć o podium. Rozgrzewkę co prawda #4 zakończył na lokacie numer trzy, ćwierć sekundy za Stonerem, ale w wyścigu musiał do ostatnich metrów walczyć o pozycję numer cztery. Po starcie awansował na nią z szóstego pola, by dwa kółka przed metą spaść o jedno „oczko” w dół, za plecy Bena Spiesa. Ostatecznie jadący przed własnymi kibicami Amerykanin nie dał się wyprzedzić i „Dovi” musiał zadowolić się wywalczeniem jedenastu punktów.
„Spodziewaliśmy się trudnego wyścigu, bo ten tor jest krótki, z ostrymi hamowaniami i bardzo wymagający. Miałem jednak bardzo dobry start i przesunąłem się na czwarte miejsce. Na pierwszych kółkach dawałem z siebie maksimum, by utrzymać się z Casey’em, Danim i Lorenzo, ale wiele traciłem w niektórych zakrętach – zwłaszcza w trzecim i jedenastym, a by odrobić stratę musiałem bardziej naciskać w innych sekcjach. Zużyłem wówczas mnóstwo energii i nie jechałem stałym tempem przez cały dystans. Jestem zawiedziony, bo mieliśmy szanse walki o naprawdę dobry wynik – faktycznie na najszybszym kółku straciłem tylko dwie dziesiąte do lidera – ale nie jechałem równo,” tłumaczył natomiast 25’latek z Forli.
W klasyfikacji generalnej Włoch jednak nadal zajmuje trzecie miejsce, ale jego strata do poprzedzających go zawodników wzrosła. Dotychczas Andrea zgromadził na swoim koncie sto czterdzieści trzy punkty, od drugiego Lorenzo oddziela go trzydzieści „oczek”, a od liderującego Stonera – pięćdziesiąt. „Przegrałem walkę ze Spiesem, a sytuacja, kiedy przegrałem taką bitwę zdarza się po raz pierwszy w tym roku. Dobrą rzeczą jest to, że byliśmy w stanie jechać szybko, a teraz musimy pozostać skupieni i kontynuować pracę. Jesteśmy trzeci w mistrzostwach i chcemy walczyć. Teraz mamy trzy tygodnie na naładowanie baterii i na to, byśmy w Brnie powrócili jeszcze bardziej zdeterminowani. Moje gratulacje kieruję jednak w stronę Casey’a i Daniego,” powiedział na koniec Dovizioso.