Różnica pomiędzy czołową dwójką klasyfikacji generalnej klasy MotoGP wynosi po połowie tegorocznych wyścigów zaledwie piętnaście punktów. Oto co ci dwaj zawodnicy mają do powiedzenia przed nadchodzącymi zmaganiami w Stanach Zjednoczonych…
Przed dziesiątym Grand Prix tego sezonu, które odbędzie się na torze Laguna Seca, liderem klasyfikacji generalnej jest Casey Stoner. Dotychczas Australijczyk zgromadził na swoim koncie sto sześćdziesiąt osiem punktów i o zaledwie piętnaście wyprzedza drugiego Jorge Lorenzo. Hiszpan, podobnie jak jego główny rywal o koronę tego najlepszego, do mety nie dojechał w tym roku raz – w przypadku #27 była to runda w Jerez de la Frontera, a #1 przewrócił się na Silverstone. Mistrz Świata sezonu 2007 w pozostałych rundach, w których dojeżdżał do mety, stał jednak na podium, podczas gdy „Por Fuera” raz był czwarty (Francja) i raz szósty (Holandia).
W trakcie ostatnich dwóch wyścigów jednak to obrońca tytułu mistrzowskiego był lepszym z tego duetu. Najpierw na torze Mugello, gdy liderem kilka okrążeń przed metą był jeszcze Stoner, Lorenzo wyprzedził go i wygrał, podczas gdy Casey ostatecznie był trzeci. W trakcie ostatnich zmagań – na Sachsenringu – manewrem z ostatniego zakrętu wyścigu Hiszpan pokonał swojego głównego rywala w walce o drugie miejsce, odrabiając do niego kolejne punkty. Jak sam nam mówił Jorge w Niemczech, teraz właściwie musi on ryzykować, by odrabiać kolejne „oczka” do Australijczyka… i póki co, to mu się udaje.
Obaj ci panowie lubią tor, na którym odbędą się w ten weekend zmagania kategorii MotoGP. Obaj też wygrywali na Laguna Seca w klasie królewskiej, co może tylko uatrakcyjnić niedzielne ściganie. Zawodnik teamu Repsol Honda triumfował na kalifornijskim obiekcie w 2007 roku, dokładając do tego dwa drugie miejsca z sezonów 2008 i 2010. Reprezentant barw ekipy Yamaha Factory Racing stał tu na najwyższym stopniu podium przed rokiem, a w 2009 był trzeci po potężnej wywrotce w kwalifikacjach.
„Z niecierpliwością czekam na rundę na Laguna Seca,” rozpoczął lider klasyfikacji generalnej, dla którego ten sezon jest pierwszym i ostatnim na Hondzie RC 212V. „Zawsze dobrze mi tu szło i cieszyłem się tu jazdą. Ogólnie jest to jednak ciasny tor, z wieloma fajnymi zakrętami, ale też i z nierównościami. Musisz być więc bardzo delikatny podczas jazdy. Teraz będziemy chcieli poprawić nasze wyniki z trzech ostatnich rund – podia są oczywiście dobre, ale jesteśmy tu by wygrywać. Będę chciał więc wrócić na najwyższy stopień podium w niedzielę na Laguna Seca. Ostatnie tygodnie były męczące, mamy kolejną rundę zaraz po poprzedniej, ale przyjazd do Stanów Zjednoczonych zawsze sprawia mi radość. Monterey to świetne miejsce, fani zawsze są zawsze mili, a atmosfera jest niesamowita,” zakończył 25’latek z Kurri-Kurri.
Optymistycznie przed nadchodzącymi zmaganiami nastawiony jest także i Jorge Lorenzo, który dzięki powrotowi do niektórych elementów swojej M1-ki z poprzedniego sezonu, jest teraz znacznie szybszy. „Jesteśmy teraz bardzo mocni, a po świetnych wynikach zanotowanych na Mugello i Sachsenringu chcemy odrobić kolejne punkty do Casey’a w ten weekend. Z torem Laguna Seca mam związane miłe wspomnienia; rok temu tu wygrałem a w 2009 roku stałem na Pole Position pomimo potężnej wywrotki w kwalifikacjach, a w wyścigu byłem trzeci,” przypominał tymczasem 24’latek z Majorki. „Laguna jest niesamowita, zarówno jeśli chodzi o atmosferę jak i słynny „Korkociąg”. Myślę, że to najlepszy zakręt w kalendarzu i naprawdę każdy chce go zobaczyć na własne oczy. Nie mogę się doczekać kiedy wrócę na tym torze na moją M1-kę i rozpocznę jazdę z myślą walki o tytule,” zakończył dwukrotny Mistrz Świata klasy 250cc.
A jak Wy uważacie? Który z tych dwóch zawodników ma szansę na lepszy wynik uzyskany w Grand Prix USA? Z jednej strony Casey Stoner regularnie plasuje się na podium i zawsze dobrze mu szło w Kalifornii. Jorge Lorenzo tymczasem ostatnio wyraźnie złapał wiatr w żagle i poza nieukończonym wyścigiem na Laguna Seca w 2008 roku, także radził sobie tutaj bardzo dobrze. Odpowiedzi na nurtujące nas pytania poznamy jednak dopiero za kilka dni – w niedzielę około północy.