Jeżeli chodzi o wyniki wywalczone w Malezji przez zawodników satelickiej ekipy Yamaha, to prawdziwa przepaść dzieliła Bena Spiesa i Colina Edwardsa. To sprawia, że nastroje w tej ekipie są zdecydowanie odmienne.
Ben Spies mimo drobnych problemów na początku wyścigu, zdołał uzyskać bardzo dobry końcowy wynik. Amerykanin w wyścigu na torze Sepang ostatecznie zajął czwarte miejsce. Jak się okazuje, wynik mógłby być nieco lepszy, ale niestety zabrakło odrobiny szczęścia. Spies mimo lekkiego niedosytu z powodu braku podium jest zadowolony z przejechanego wyścigu. Poniżej amerykański motocyklista wyjaśnia przyczyny drobnych kłopotów z początku wyścigu.
Ben Spies: „Mój nieco słabszy początek jest uzasadniony. Lewa część tylnej opony była zimna i trochę dłużej zajęło jej rozgrzanie. Gdy jednak stało się to tak szybko jak się tego spodziewałem, to byłem w stanie jechać tak jak należy. Niestety w pewnym momencie utknąłem za Nickym. W momencie kiedy sobie z nim poradziłem, mogłem jechać już bardzo szybko. Dostałem się do czwartego miejsca i jestem bardzo zadowolony ze swojego tempa. Niestety fakt, że nie znalazłem się na podium jest dla mnie nieco frustrujący, ponieważ patrząc na czasy pierwszej trójki, czuję, że mogłem się tam znaleźć. Wiem, że Lorenzo nie jechał tak jakby od tego zależało jego życie, więc tym bardziej mogłem być z przodu. Mimo wszystko był to dla mnie bardzo dobry wyścig i teraz czekam na Wyspy Filipa. Na koniec chciałbym pogratulować Jorge i Yamasze. Jorge był fantastyczny przez cały sezon i zdecydowanie zasłużył na tytuł. On nie popełniał błędów, więc tym bardziej nie mogę doczekać się współpracy z nim w 2011 roku.”
W przeciwieństwie do swojego rodaka i jednocześnie team partnera, Colin Edwards miał ogromnego pecha. Teksańczyk zaliczył upadek, a gdy powrócił do rywalizacji, znajdował się na ostatnim miejscu. Na pewno nie tego oczekiwał Amerykanin po całkiem niezłym weekendzie. Ostatecznie zawodnik satelickiej ekipy Yamaha, postanowił się wycofać i nie ukończył wyścigu rozgrywanego na torze w Sepang w Malezji.
Colin Edwards: „To w ogóle nie był łatwy wyścig. Na samym początku czułem się całkiem nieźle, ale po chwili zrozumiałem, że jednak miałem jakiś mały problem z przednim hamulcem. W pewnym momencie prawie wjechałem w tył Benowi. W ogóle bardzo ciężko było we wszystkich punktach ostrego hamowania, a przecież jest wiele osób na tym torze i to było bardzo niebezpieczne. Dodatkowo zacząłem mieć pewne problemy z przednią oponą. Po kilku okrążeniach zacząłem mieć problemy z utrzymaniem odpowiedniej linii przejazdu. Mimo to starałem się przycisnąć, ponieważ trwała wokół mnie dobra walka, no i wtedy znalazłem się na deskach. Nie wiem czy to przez układ hamulcowy, czy przez oponę, a może jedno i drugie, fakt jest taki, że się przewróciłem. Nie chciałem rezygnować, więc wróciłem do alei serwisowej, a następnie ponownie wyjechałem na tor, aby spróbować zdobyć jakieś punkty. Później jednak zdecydowałem się wycofać, aby w żaden sposób nie przeszkadzać Valentino, Andrei i Jorge, z resztą byłem już wykończony. Teraz chciałbym pogratulować Jorge i Yamasze. Świetnie się ze sobą łączą. Był najszybszym zawodnikiem przez cały rok i pokazał, że w przyszłym sezonie również będzie bardzo mocny.”