Kwalifikacje do wyścigu o Red Bull Indianapolis Grand Prix, podobnie jak w satelickim zespole Yamahy, tak i w fabrycznej ekipie ułożyły się zgoła odmiennie dla obu zawodników. Tym razem lider klasyfikacji generalnej musiał obejść się jedynie smakiem Pole Position… drugi raz z rzędu.
Na szóste w tym sezonie pierwsze pole startowe Jorge Lorenzo będzie musiał poczekać jeszcze co najmniej tydzień, gdyż w trakcie kwalifikacji na Indianapolis Motor Speedway lepszym od niego okazał się jedynie Ben Spies. Warto przypomnieć, że Amerykanin, jeden z miejscowych faworytów, będzie za rok zespołowym kolegą Hiszpana w fabrycznym teamie Yamahy. Ostatecznie #99 do „BigBena” stracił jednak zaledwie nieco ponad dwie dziesiąte sekundy.
„To była naprawdę trudna sesja, gdyż było niezwykle gorąco, tor był śliski i wyboisty… szczerze mówiąc nawet nie wiedziałem do końca czego się spodziewać! Na szczęście udało nam się przejechać szybkie kółko i uplasować na drugim miejscu, z czego jestem oczywiście zadowolony. Czas, jaki uzyskał na jednym okrążeniu Ben jest jednak niesamowity i bardzo mu gratuluję. Dobry start może być kluczowy, bowiem jest wielu szybkich zawodników i myślę, że dla każdego będzie to trudny wyścig,” komentował 23’latek z Majorki, który obecnie nad drugim w klasyfikacji generalnej Danim Pedrosą ma przewagę aż siedemdziesięciu siedmiu punktów.
Biorąc jednak pod uwagę wyścigowy rytm poszczególnych zawodników, kierowca teamu Fiat Yamaha wydaje się być murowanym kandydatem do walki o zwycięstwo w wieczornych zmaganiach. „Nasze ustawienia są naprawdę dobre, a dodatkowo jesteśmy zadowoleni z naszego wyboru co do opon. Postaram się pojechać jak najlepiej i wtedy zobaczymy, co będziemy w stanie osiągnąć na Indy,” dodał na koniec „Por Fuera”, który od początku tegorocznego cyklu zmagań za każdym razem kwalifikuje się w pierwszym rzędzie, a jego najgorszą pozycją startową była… trzecia zdobyta w Katarze!
Soboty do udanych dni nie zaliczy z kolei Valentino Rossi, który dwukrotnie wylądował na deskach! Najpierw podczas drugiej sesji treningowej, gdy do jej końca pozostało dwadzieścia minut, zaliczył on uślizg przodu w dziesiątym zakręcie i wylądował na deskach. Na szczęście nic mu się nie stało i powrócił do rywalizacji, jednak nie poprawił swojego czasu i zakończył FP2 na dziewiątym miejscu. W kwalifikacjach, po problemach na początku weekendu, #46 radził już sobie naprawdę nieźle, jednak na kilka minut przed zakończeniem owego treningu znowu zaliczył on uślizg przodu, tym razem w szóstym zakręcie po tym, jak najechał na nierówność.
„Pracowaliśmy naprawdę ciężko by odzyskać wyczucie motocykla, które ostatnio straciliśmy i wykonaliśmy nawet nieco postępów. Niestety przewróciłem się w najgorszym momencie sesji, gdy byłem na miękkich oponach i przejechałem kilka szybszych okrążeń. Zabrakło jednak czasu, by powrócić na tor i jeszcze powalczyć. Mogło być jednak znacznie gorzej, bowiem spodziewałem się, że zakończę sesję o wiele dalej aniżeli na siódmym miejscu, więc pod tym względem możemy być zadowoleni. Ten tor jest naprawdę wyboisty i sądzę, że w niektórych miejscach potrzebne są jakieś ulepszenia,” komentował „The Doctor”, dla którego ta pozycja startowa jest najgorszą od czasu dziesiątej lokaty wywalczonej w kwalifikacjach do Grand Prix Walencji 2008!
Najważniejszą, ostatnią część QP Włoch musiał więc obejrzeć w swoim garażu, a to, że dwaj z głównych „aktorów” MotoGP – Dani Pedrosa oraz Casey Stoner również są poza pierwszym rzędem może sprawić, że wyścig będzie naprawdę nieprzewidywalnym. „W sumie to nie pamiętam, kiedy dwa razy w ciągu jednego dnia wylądowałem na deskach, ale na pewno było to wiele lat temu, prawdopodobnie zaraz na początku mojej kariery w 1996 roku. Na szczęście nic mi się nie stało, nic mnie nie boli i to jest najważniejsze. Myślę, że wyścig będzie niezwykle ciekawy, ponieważ ja, Stoner oraz Pedrosa jesteśmy poza pierwszą linią, co nieczęsto się zdarza. Może być zabawnie!” zakończył 9’krotny Mistrz Świata, triumfator Grand Prix Indianapolis w sezonie 2008. Team-menadżer 31’latka z Tavullii – Davide Brivio przyznał z kolei, że tempo jego podopiecznego „nie jest złe”.