Emocji podczas wyścigu klasy MotoGP o Monster Energy Grand Prix Francji nie zabrakło. Chociaż w niektórych momentach robiło się nudno, na sam koniec znowu nie można było narzekać na brak wrażeń. Ostateczne wyniki mogą jednak niektórych zdziwić.
Najlepszym startem, co ciekawe, popisał się Valentino Rossi, który to ruszał przecież z Pole Position. Dzięki dobremu ruszeniu spod świateł to właśnie Włoch prowadził stawkę w pierwszej szykanie, a tuż za nim jechał Jorge Lorenzo. Tym razem Hiszpan znacznie lepiej wyszedł ze startu i nie spadł kilka lokat w dół. Niedaleko „Por Fuery” jechał Dani Pedrosa, a czołową piątkę po starcie uzupełniał duet zespołu Ducati Marlboro.
Na drugim okrążeniu, poza wyjściem Stonera przed piątego Haydena nic się nie zmieniło. Czołowa trójka dalej jechała w tym samym szyku, nadal blisko siebie. Na kolejnym kółko stało się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. W czwartym zakręcie toru Le Mans – „La Chapelle” – na deskach wylądował właśnie Casey! Australijczyk zaliczył uślizg tyłu i wyleciał w żwir! To drugi w tym roku wyścig, w którym #27 przewrócił się!
W ciągu kilku następnych kółek Lorenzo wyraźnie szykował się do wyprzedzenia Rossiego, a minimalnie tracić do tej dwójki zaczynał Dani Pedrosa. Na szóstym okrążeniu spory błąd popełnił ósmy wówczas Colin Edwards, którego niemalże natychmiast wyprzedzili Marco Simoncelli oraz kolejny Włoch – Loris Capirossi.
Siódme kółko obfitowało w wiele emocji, ale tych negatywnych, niestety. W pierwszej szykanie z toru wyleciał Ben Spies, który przecież wczoraj rano w tym samym miejscu również się przewrócił. Przez ten upadek zaliczony w FP2 Amerykanin skręcił kostkę, jednak pomimo tego postanowił się ścigać. Wydaje się jednak, że z „BigBenem” wszystko w porządku i nie pogłębił on swego urazu. Chwilę przed „Jankesem” na deskach wylądował również Capirossi, który pomimo odpalenia motocykla i powrotu na tor, postanowił wycofać się z dalszej rywalizacji.
Na ósmej cyrkulacji w szykanę „Dunlopa” to „Por Fuera” wszedł przed Valentino, jednak w już w kolejnym „rogu” Włoch kontratakował i po raz kolejny znalazł się na prowadzeniu. Cztery okrążenia później to jednak Lorenzo przechytrzył „The Doctora”, wyprzedzając go w drugim zakręcie toru. Początkowo wydawało się, że Rossi szybko kontratakuje, jednak nie był w stanie utrzymać on tempa Hiszpana.
Na tym samym kółku, na którym Jorge pokonał Valentino, w dalszej części stawki również nie zabrakło emocji. Hiroshi Aoyama w zakręcie „Garage Vert” wyprzedził Hectora Barberę, przez co Hiszpan musiał wyjechać na asfaltowe pobocze. Ci dwaj panowie dopiero debiutują w klasie MotoGP, jednak w dzisiejszym wyścigu dostarczyli nam sporo emocji. Dzięki temu manewrowi Japończyk awansował na miejsce numer dziesięć, a przed #40 wyszedł jeszcze jego rodak – Aleix Espargaro.
W połowie dystansu w czołowej trójce nic się nie zmieniło, Dovizioso nadal minimalnie zmniejszał stratę do trzeciego Pedrosy, a czołową piątkę dopełniał z kolei Nicky Hayden. Na bardzo dobrej, szóstej pozycji praktycznie od startu jechał tymczasem Marco Melandri, co mogło być sporym zaskoczeniem. Jedyne co się tak naprawdę zmieniło w TOP3 to fakt, iż Lorenzo zaczął wyraźnie uciekać drugiemu Rossiemu.
Na osiemnastym kółku błąd w „Garage Vert” popełnił siódmy wówczas Randy de Puniet, jednak dzięki wcześniej uzyskanej nad resztą stawki, pozostał na swoim miejscu. Do sporych przetasowań ciągle dochodziło w dalszej części stawki, gdzie o dziesiąte miejsce walczyło aż czterech zawodników, a byli to Barbera, Aoyama, Espargaro oraz Simoncelli. Początkowo całkiem nieźle radził sobie Edwards, ale z czasem Amerykanin musiał pogodzić się ze stratą kolejnych lokat.
Kilka okrążeń przed metą Dovizioso jechał zaraz za Pedrosą, jednak pomimo faktu, że to Włoch był szybszy od Hiszpana, nie był w stanie pokonać swojego zespołowego kolegę. Wszystko jednak było dokładnie ukartowane przed „Doviego”, który chciał wyprzedzić Daniego dopiero na ostatnim okrążeniu, by zrewanżować się za miniony sezon. Wówczas, właśnie we Francji, to #26 „wydarł” Andrei podium na ostatnim kółku, więc tym razem #4 chciał zrobić to samo.
Ostatnia cyrkulacja była jednak wręcz rewelacyjną, bowiem właśnie duet Repsol Hondy walczył o najniższy stopień podium, podczas gdy zbliżał się do niego Amerykanin Nicky Hayden. Ostatecznie Dovizioso pokonał Daniego w szykanie „Dunlopa”, a w jednym z ostatnich zakrętów, po kolejnym błędzie popełnionym przez Hiszpana, pokonał go również „Kentucky Kid”.
Na metę, z przewagą pięciu sekund nad Rossim, jako pierwszy wpadł Lorenzo, drugi raz z rzędu wygrywając na torze Le Mans, a zarazem odnosząc drugi triumf w tym roku (również wywalczony pod rząd). Na podium stanął także, dzięki manewrowi na ostatnim kółku, Andrea Dovizioso. #99 powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej nad „The Doctorem” do dziewięciu punktów, a na lokatę numer trzy awansował „Dovi”, który od Jorge ma dwadzieścia osiem „oczek” mniej.
Czwarty, trzeci raz z rzędu, finiszował Nicky Hayden, dzięki czemu w tabeli generalnej jest piąty z dorobkiem 39pkt. Niedaleko za Amerykaninem flagę z czarno-białą szachownicą ujrzał Dani Pedrosa. Hiszpan w „generalce” tylko o jedno „oczko” wyprzedza właśnie „Kentucky Kida”. O ostatniej partii wyścigu z pewnością #26 będzie chciał jednak jak najszybciej zapomnieć.
Bardzo dobre szóste miejsce przypadło Marco Melandriemu, który w ten weekend przesiadł się na zawieszenie marki Showa. Widać więc, że japońskie części zdały egzamin, gdyż dla Włocha jest to najlepszy finisz w tym roku. Ponad siedem sekund za #33 na metę wpadł faworyt francuskiej publiczności – Randy de Puniet. Dla zawodnika ekipy Honda LCR jest to najlepsza lokata, jaką udało mu się wywalczyć we Francji od czasu przejścia do klasy królewskiej.
Dzięki kilku świetnym manewrom wyprzedzania na sam koniec wyścigu, osiem punktów wywalczył Hector Barbera, który, notabene, okazał się dziś najlepszym z debiutantów! Trzy dziesiąte sekundy za nim linię startu-mety minął jego rodak, również jeden z pierwszoroczniaków – Aleix Espargaro. Czołową dziesiątkę dopełnił tymczasem następny „Rookies” – Marco Simoncelli. Włoch może czuć się nieco zawiedziony po tym wyścigu, gdyż na dwóch ostatnich okrążeniach przysłowiowo „wyrolowali” go właśnie dwaj sateliccy zawodnicy Ducati.
Po ogromnym błędzie popełnionym w samej końcówce, dopiero jedenasty był Hiroshi Aoyama. Japończyk jednak cudem uratował się przed spadnięciem z motocykla, więc należą mu się pochwały za te pięć punktów. Trzy sekundy do „Hiro” stracił natomiast Colin Edwards, który spisał się znacznie poniżej oczekiwań. Niezadowolony jest też szef zespołu „Texas Tornado” – Herve Poncharal, gdyż dla jego ekipy była to domowa runda. Zaledwie cztery punkty wywiezione z Francji przez team Monster Yamaha Tech3 to o wiele za mało. Dodatkowo rywalizacji nie ukończył, tak jak wspominaliśmy na początku, debiutujący w tym roku w MotoGP, a zarazem zespołowy kolega #5 – Ben Spies.
Trzynasty na mecie pojawił się Mika Kallio, który po wczorajszym upadku w FP2, do końca weekendu jeździł z wybitym barkiem! Pomimo tego, że do lidera stracił on aż pięćdziesiąt pięć punktów, należą mu się gratulacje za to, że w ogóle wziął udział w wyścigu. Dodatkowo, dzięki wywrotkom rywali, Fin wywalczył do klasyfikacji generalnej trzy punkty.
Do mety nie dojechali także, poza Spiesem, także Capirossi i Stoner, o czym już wcześniej wspominaliśmy. Zarówno w kwalifikacjach jak i wyścigu udziału nie wziął natomiast Alvaro Bautista, który nieco ponad tydzień temu przeszedł operację kontuzjowanego obojczyka. Dodatkowo wczoraj w FP2 Hiszpan wylądował na deskach, a lekarze zadecydowali, że lepiej dla niego będzie, gdy dojdzie do pełni formy przed następnym wyścigiem.
Kolejna runda Grand Prix odbędzie się już za dwa tygodnie na włoskim obiekcie Mugello. Chociaż trasa ta jest bastionem Rossiego, rok temu musiał uznać tam wyższość Stonera oraz swego zespołowego kolegi Lorenzo. Jak będzie tym razem? Przekonamy się już wkrótce…
Wyniki wyścigu: kliknij
Wyniki sesji warm-up: kliknij
Wyniki sesji kwalifikacyjnej: kliknij
Wyniki drugiej sesji treningowej: kliknij
Wyniki pierwszej sesji treningowej: kliknij