Po zakończeniu sezonu 2009, wśród dziennikarzy i fanów MotoGP pojawiły się spekulacje na temat tego, iż możliwy jest powrót silników o pojemności jednego litra, po tym jak motocykle z silnikami 800cc nie spełniły pokładanych w nich nadziei.
Po zakończeniu sezonu 2009, wśród dziennikarzy i fanów MotoGP pojawiły się spekulacje na temat tego, iż możliwy jest powrót silników o pojemności jednego litra, po tym jak motocykle z silnikami 800cc nie spełniły pokładanych w nich nadziei.
Dani Pedrosa w przeprowadzonym wywiadzie zapytany o dawne motocykle o pojemności 990 centymetrów sześciennych odpowiedział:
„Tamte motocykle były całkiem inne od tych, na których teraz ścigamy się, zapewniały one dużo więcej frajdy z jazdy. Teraz jest wiele elektroniki, która chroni nas przed kontrolą niektórych parametrów podczas jazdy. Jeśli rzeczywiście wrócilibyśmy do 990cc, byłyby one mile przywitane z powrotem.”
Pytanie to nie zostało mu zadane przypadkowo, bowiem głośno mówi się już o pomyśle powrotu do pojemności, która w latach 2002-2006 zastąpiła dawne pięćsetki. Decyzja ta okazała się być kosztownym błędem w prawie każdym aspekcie, zaś sam Valentino Rossi określa ją jako ”największy błąd w MotoGP w ciągu ostatnich 15 lat.”
Era „litrówek” rozpoczęła się w dymie palonej gumy i uślizgach w zakrętach, a umiejętności zawodników stały się bardziej istotne. Następnej pojemności zaś, od samego początku towarzyszyła ogromna pomoc ze strony elektroniki, co przez najlepszych zawodników zostało znienawidzone. Trudno jednak winić za to samą pojemność, ponieważ kluczowym jest tutaj raczej postęp jaki wykonał się w tej dziedzinie w ciągu ostatnich lat. W tej kwestii mogłaby zadziałać FIM, wprowadzając zakaz używania kontroli trakcji, biorąc przykład z F1.
Ujemnych aspektów dla 800cc jest jednak więcej. Silniki te mają mniejszy moment obrotowy, przez co każdy przejazd niezgodnie z idealnym torem jazdy jest ciężko karany, co zapoczątkowało serię wyścigów, w których wszyscy zawodnicy jak w procesji podążali jeden za drugim.
W dodatku niewiele czasu zajęło, aby motocykliści na osiemsetkach byli w stanie pobić rekordy torów uzyskane na maszynach z silnikami pojemniejszymi o 190 centymetrów sześciennych. Od samego początku tłumaczono to tym, iż nowe motocykle mimo iż są trochę wolniejsze na prostych, to lżejszy silnik pozwala na szybsze pokonywanie zakrętów. Rozwój w krótkim czasie doprowadził do tego, iż same prędkości maksymalne też przekroczyły te z ery 990cc – a to było głównym motywem zmniejszenia pojemności.
Praca nad jednostkami napędowymi pożera taką masę pieniędzy i zasobów ludzkich, iż od czasu zmiany, żaden zawodnik z zespołu satelickiego nie wygrał wyścigu. Częstym aspektem, który sprawia iż dany producent ma przewagę jest właśnie lepszy silnik. Kryzys finansowy może jednak zadziałać choć w jednym aspekcie na korzyść i przyczynić się do powrotu jednolitrowych silników — pięcioletnia zasada pojemności 800cc kończy się wraz z upływem 2011 roku i trzeba postanowić co dalej.
Na padoku mamy zaś tylko 17 zawodników, MotoGP potrzebuje więc tańszego sprzętu, na który pozwolić będzie mogło sobie więcej zespołów. Zaawansowanie silnika 800cc sprawiało nie raz problem wielkim gigantom jak Honda, czy Yamaha, trudno więc wyobrazić sobie, iż drużyna satelicka sama zajmowałaby się swoimi jednostkami. Z tego powodu swoje osiemsetki otrzymują oni od macierzystych firm, jednak jak wiemy nie jest to najlepsze rozwiązanie.
Pomysłem jest użycie silników o pojemności 1000cc, ale podobnych do jednostek produkcyjnych. Filippo Preziosi w wywiadzie udzielonym dla Motomatters.com powiedział, iż koncepcja ta zakłada ograniczenie maksymalnego stopienia sprężania do tego, który jest używany w silnikach produkcyjnych, co pozwoliłoby nowym drużynom na wystartowanie wprowadzając jedynie kilka nowych elementów do takiego silnika.
Oczywiście zmodyfikowana jednostka nie byłaby najlepsza w stawce, jednak sama możliwość jej użycia (przy niewiele gorszych parametrach) mogłaby przyciągnąć nowe zespoły. Najwięksi producenci dalej używaliby swoich, specjalnie produkowanych silników. Czołówka klasyfikacji zespołów i producentów najprawdopodobniej nie zmieniłaby się, jednak moglibyśmy zobaczyć większą ilość zawodników na torze oraz może więcej walki.