Valentino Rossi jest pierwszym zawodnikiem, który wygrał rundę o Grand Prix Indianapolis, jednak miało to miejsce dwa lata temu. W tym sezonie jedzie na drugie zmagania w USA z niedoleczonymi kontuzjami, jednak liczy on na walkę o podium.
Włoch nadal ścigać się musi z nie w pełni wyleczonym złamaniem prawej nogi oraz z urazem barku, którego to notabene nabawił się jeszcze w kwietniu. Po tym jak w USA na Laguna Seca w zaledwie pięćdziesiąt dni od wypadku na Mugello wywalczył on trzecie miejsce, w Brnie miał znów rywalizować o podium. Pomimo upadku w kwalifikacjach, #46 był pozytywnie nastawiony do wyścigu i po cichu liczył nawet na walkę o triumf. Z powodu problemów z wyczuciem przodu swojej M1-ki, których nie miał przez cały weekend w Czechach, finiszował on jednak zaledwie na piątym miejscu.
Rok temu podczas Grand Prix Indianapolis, walcząc o zwycięstwo, przewrócił się on i nie dojechał do mety. Początkowo wydawało się, że zablokował się w jego Yamasze przedni hamulec, jednak sam „The Doctor” szybko wyjaśnił, że był to i wyłącznie jego błąd. O tych zmaganiach chce on jednak zapomnieć, a w ten weekend powalczy o powtórzenie wyniku co najmniej z obiektu Laguna Seca, gdzie w drugim wyścigu po powrocie do ścigania był trzeci.
Dwa lata temu jednak to 31’latek z Tavullii triumfował w zmaganiach na słynnej „Cegielni”, kiedy to w trakcie wyścigu rozpętał się huragan Ike! Z tego też powodu zmagania zostały przerwane, a później już ich nie wznowiono. „Indianapolis to szczególne miejsce, niesamowity tor, a ściganie w Stanach zawsze jest naprawdę przyjemne. Mam stąd wspaniałe wspomnienia z 2008 roku, kiedy to wygrałem podczas huraganu. Chciałbym powtórzyć to osiągnięcie, ale nie w takich warunkach,” rozpoczął Rossi.
„W tym roku jedziemy do Indianapolis w zupełnie innej sytuacji, na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej, a dodatkowo nie jestem w stuprocentowej formie,” komentował dalej Valentino, który w tabeli do poprzedzającego go Andrei Dovizioso traci czternaście punktów, a nad szóstym Nickym Haydenem ma przewagę zaledwie dwóch „oczek”. „Czuję się jednak mocniejszy z każdym dniem. Wynik wywieziony z Brna był naprawdę rozczarowujący, jednak testy, które miały miejsce dzień później pozwoliły nam zrozumieć, co poszło nie tak. Mamy więc nadzieję, że w Indy możemy wrócić w dobrej formie,” dodał na sam koniec 9’krotny Mistrz Świata.
Podekscytowany przed nadchodzącą rundą był również zespołowy menadżer Włocha z ekipy Fiat Yamaha. „Ściganie się w tym niesamowitym miejscu zawsze jest czymś wyjątkowym, a my będziemy pracować najciężej jak możemy, by pomóc Valentino znaleźć się w miejscu, które pozwoli mu walczyć o zwycięstwa tak szybko, jak to tylko możliwe,” stwierdził z kolei Davide Brivio. „Jedziemy na Indy, gdzie rok temu mieliśmy zły wyścig, a dodatkowo po słabych zmaganiach w Brnie, więc naprawdę potrzebujemy dobrego wyniku w ten weekend! Testy po rundzie w Czechach były jednak naprawdę owocne, toteż mamy nadzieję, że tym razem będziemy w dobrej dyspozycji,” zakończył Włoch.