Podczas weekendu w Katalonii team Ducati Marlboro wywalczył w sumie dwadzieścia dwa punkty do klasyfikacji zespołów. Nie obyło się jednak bez niespodzianek…
Przez pierwszych dziewięć okrążeń niedzielnych zmagań, Casey Stoner Podczas weekendu w Katalonii team Ducati Marlboro wywalczył w sumie dwadzieścia dwa punkty do klasyfikacji zespołów. Nie obyło się jednak bez niespodzianek…
Przez pierwszych dziewięć okrążeń niedzielnych zmagań, Casey Stoner był w stanie utrzymywać tempo prowadzącego duetu ekipy Fiat Yamaha. Później jednak Australijczyk zaczął coraz to bardziej odstawać. Przez cały weekend #27 napotykał problemy. Choć w piątek był trzeci i stracił sporo do liderów, mówił, iż wie, co trzeba zmienić w jego maszynie, by zniwelować stratę. W sobotę podczas FP2 nie był w stanie wskoczyć do czołówki przez właściwie cały trening, a w kwalifikacjach pomimo wyniku dającego start z końca pierwszej linii — nie był zadowolony. Do TOP3 Mistrz Świata sezonu 2007 „wbił się” dopiero pod koniec sesji, a na późniejszej konferencji przyznawał, iż nie ma szans na triumf.
„W sobotę naprawdę walczyłem z motocyklem, jednak przed wyścigiem zespół dokonał pewnych zmian i naprawdę dobrze się na nim czułem,” mówił w niedzielę wyczerpany 23’latek z Kurri-Kurri, którego po kwalifikacjach dopadło przeziębienie. W noc przed wyścigiem Casey przez wiele godzin nie spał, a po przejechaniu kilku (dokładnie dziewięciu) okrążeń w rozgrzewce był wykończony. „Pomimo tego zdecydowałem, że będę się ścigał i przywiozę do domu tyle punktów, ile się da. Moja maszyna spisywała się świetnie i to dzięki temu byłem w stanie dojechać na podium. Po sesji warm-up zespół wykonał świetną pracę i sądzę, że gdybym nie był chory, mógłbym walczyć z Valentino [Rossim] i Jorge [Lorenzo], chociaż nie twierdzę, że bym ich pokonał.”
Na drugim okrążeniu Stoner ustanowił najlepszy czas wyścigu i wydawało się, że on również włączy się do walki o zwycięstwo. Jednak już kilka cyrkulacji potem okazało się, że tak nie będzie. Potem Australijczyk musiał skupić się na obronie trzeciej pozycji, bowiem pod koniec po piętach zaczął mu deptać Andrea Dovizioso. Ostatecznie zawodnik Ducati Marlboro wygrał z Włochem o zaledwie 0.052sek! „Naprawdę bałem się, że nie ukończę wyścigu. Przed nim robiliśmy co mogliśmy, ale w połowie dystansu byłem kompletnie wyczerpany. Zacząłem mieć silne skurcze i ledwo jechałem. Opadałem na przód motocykla przy każdym mocniejszym hamowaniu, nie mogłem utrzymać koncentracji. Przez chwilę chciałem się wycofać, ale postanowiłem zdobyć jakiekolwiek punkty.” Pod koniec wyścigu niebezpiecznie zbliżył się do niego „Dovi”, jednak #27 udało się obronić przed atakami zawodnika Repsol Honda Team. „Aby utrzymać za sobą Andreę, zacząłem później hamować i przez dwa ostatnie kółka dałem z siebie jeszcze więcej,” dodał zwycięzca dwóch tegorocznych wyścigów, który wraz z Jorge i Valentino okupuje pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 106 punktów.
Pomimo tych problemów, 23’latek postanowił, że weźmie udział we wczorajszych testach. Przejechał w nich jednak najmniej, bowiem zaledwie 38 okrążeń, ale pomimo tego był piąty. „Kiedy się obudziłem, miałem ogromne skurcze w nogach i plecach, a więc zaliczyłem fizjoterapię z Freddym [Dente, fizjoterapeutą zespołu — przyp. autora] i dopiero wówczas wyjechałem na tor. Nie czułem się dobrze i w jednym przejeździe nie mogłem zrobić więcej, niż kilka kółek. Pomimo tego przetestowaliśmy to, co planowaliśmy, czyli ustawienia motocykla, przedni widelec z włókna węglowego i nowy wahacz,” mówił wczoraj Casey, którego czas okazał się gorszy o 0.533sek od najszybszego wczoraj Dovizioso. Stoner wciąż cierpi na brak dostatecznej przyczepności tyłu, jednak jak sam przyznaje — znaleźli drogę, która powinna pomóc im w rozwiązaniu problemu. „Teraz muszę odpocząć, by być w stuprocentowej formie podczas rundy w Assen,” dodał na koniec v-ce lider w „generalce” o BMW M Award.
Po szóstym miejscu wywalczonym w sesji FP1, w wyścigu Nicky Hayden liczył na nieco więcej. Podczas Grand Prix Katalonii jeździł właściwie na całkowicie odmienionym Desmosedici GP9, które po weekendzie w Mugello przez trzy dni testował Vittoriano Guareschi. W maszynie zmieniono właściwie wszystko, a Amerykanin przyznawał, że jedyną niezmienioną rzeczą są chyba tylko manetki. Poprawiono między innymi elektronikę, geometrię, jak również wysokość siedzenia.
„Liczyłem na nieco więcej, jednak realistycznie sądząc, to najwięcej, co mogliśmy osiągnąć,” mówił „Kentucky Kid” po niedzielnych zmaganiach, który do zmagań ruszył dopiero z trzynastego pola. „Startowałem z końcówki stawki, jednak w wyścigu poczyniłem postęp i wyprzedziłem kilku zawodników. Byłem blisko Kallio i jechałem najlepiej jak umiałem, by go wyprzedzić, jednak wówczas popełniłem kilka błędów i znalazł się on przede mną.” Najlepszy czas jednego okrążenia w zmaganiach #69 zdobył na czwartej cyrkulacji, ale był on ponad sekundę gorszy od tego, jaki wywalczył jego zespołowy kolega.
Choć dziesiąte miejsce nie wydaje się jakimś rewelacyjnym, to widać wyraźnie, że Nicky zaliczył pewien postęp. „Byłem blisko czołówki przez cały weekend, a i tak wciąż ciężko pracowaliśmy i nauczyliśmy się kilku przydatnych rzeczy,” dodał Mistrz Świata sezonu 2006. Zadowolony z wyniku 27’latka był także Livio Suppo. „Na początku Nicky był zaniepokojony, jednak w końcu zaczynamy zbierać owoce ciężkiej pracy. Był to dla nas o wiele bardziej pozytywny weekend niż w Mugello, bowiem w pierwszej sesji był on szósty, a wyścig zakończył na dziesiątym miejscu,” mówił dyrektor projektu Ducati w MotoGP, który powiedział też kilka słów na temat wyników Stonera: „Casey pojechał wybitnie — pomimo, że nie był w pełni sił, znów dał z siebie wszystko. Zrobił najszybsze kółko wyścigu i przez pewien czas jechał na równi z Jorge i Valentino, którzy jednak przez cały weekend byli o krok przed wszystkimi. To trzecie miejsce znaczy dla nas więcej, niż to wywalczone w Jerez,” dodał Włoch.
Choć Hayden podczas wczorajszych testów chciał jeszcze bardziej się poprawić, to pomimo przejechania aż 98 okrążeń, nie był w stanie pobić bariery 1’44. „Nie takiego dnia oczekiwałem po tylu postępach, jakich dokonaliśmy podczas weekendu. W porannym, sobotnim treningu, kiedy warunki były podobne do tych, które mieliśmy dziś [poniedziałek], przejechałem kółko w czasie 1’43.6, a tymczasem teraz nie mogłem zejść poniżej 1’44. Od początku nie czułem się też na motocyklu tak dobrze, jak podczas weekendu,” mówił piętnasty w klasyfikacji generalnej „Kentucky Kid”.
„Nie wiem, dlaczego tak było, jednak pracowaliśmy bardzo ciężko by zebrać jak najwięcej danych przed Holandią,” zakończył Nicky, którego wczorajszy wynik był dwie sekundy gorszy od lidera i aż półtorej od najszybszego zawodnika Ducati – Miki Kallio.
Warto też przypomnieć, że w piątek rano zarówno Hayden jak i Stoner zostali uhonorowani w „Alei Mistrzów” za ich wcześniej wywalczone tytuły. Ich tablice znajdują się teraz koło tych z nazwiskami Michaela Schumachera, Lewisa Hamiltona czy Dani’ego Pedrosy. Zdjęcie z tej „uroczystości” poniżej.