Zespół Pramac Ducati miał nadzieję, że kary jednej pozycji w tył dla Miguela Oliveiry i Joana Mira zaowocują automatycznie tym, żę do trójki w GP Włoch wskoczy Johann Zarco. Tak się jednak nie stało mimo że do podobnej sytuacji doszło w Moto3 i tam interpretacja przepisów była inna.
Oliveira i Mir walcząc o trzecie miejsce wyjechali w samej końcówce „na zielone” – czyli poza obręb toru, automatycznie otrzymali karę jednej pozycji w klasyfikacji. Jednak finalnie zachowali swoje miejsca. Francesco Guidotti z Pramaca udał się do sędziów w celu wyjaśnienia.
W Moto3 doszło do takiej samej sytuacji. Pedro Acosta i Sergio Garcia zostali cofnięci z odpowiednio 7. na 8., oraz z 8. na 9. miejsce, na czym skorzystał John McPhee. Zarco jednak pozostał na swojej czwartej pozycji.
„Nie byłem u sędziów by składać protest, ale by dowiedzieć się jaka jest interpretacja przepisów. Sprawdzili, że Oliveira i Mir wyjechali za szeroko w zakręcie #5. W tym sektorze Zarco był 0,7s z tyłu. Nie było to na tyle blisko, by uwzględnić go w tej karze. Gdyby to było mniej niż pół sekundy w ostatnim sektorze, intepretacja mogła być inna. Mówimy o różnicy 5 czy 10 centymetrów.” – wyjaśnił Guidotti.
Źródło: the-race.com
No dziwnie to trochę wyglądało. Gdyby im obu jednocześnie karę dać to wtedy Zarco by awansował. A tak to najpierw Oliveira został przesunięty, a potem Mir.
Trochę się też przypomniało ubiegłoroczne GP Austrii w Moto3 gdy najpierw dwóch, a potem jeszcze jeden kierowca dostał karę i dzięki temu McPhee wskoczył z 6. na 3.
Przy wszystkim decyzjach personalnych Ducati (często niezrozumiałych i nietrafionych) danie szansy Zarco było tą dobrą. Jest w dobrej formie i ładnie udowadnia jak można nie poddawać się w tym sporcie.
Dokładnie, po przejściach w KTMie ładnie się dźwignął.