Home / MotoGP / Przerwana dominacja Suzuki

Przerwana dominacja Suzuki

Czwarta runda wyścigów serii Superbike i Supersport mająca miejsce w ten weekend, na jednym z najsławniejszych torów świata — włoskiej Monza, potwierdziła kolejny raz że wyścigi są nie tylko bardzo emocjonujące ale i niezwykle nieprzewidywalne.
Słoneczna pogoda, tłum fanów mechanicznych rumaków i stawka zawodników klasy Superbike rozstawiona na starcie, a przed nimi szybki tor i trochę ponad 104 km do przejechania (dokładnie 104.274) podzielone na 18 okrążeń — tak rozpoczęło się popołudnie na Autodromo Nazionale Circuit. W pierwszym rzędzie na zgaszenie czerwonych świateł czekali w skupieniu Yukio Kagayama (pole position), Troy Corser, Regis Laconi i Karl Muggeridge. W drugim rzędzie odpowiednio Chris Vermeulen, Andrew Pitt, Chris Walker i James Toseland.
Uwaga prawie wszystkich, którzy interesują się tym sportem, skupiona była na Australijczyku Troy’u Corserze, który od początku sezonu jedzie doskonale i wydaje się być nie do pokonania w tym roku. Również tym razem dzięki prawie atomowemu startowi zawodnik teamu Alstare Suzuki Corona Extra objął prowadzenie wyścigu już od pierwszych sekund i dał wszystkim do zrozumienia że wygrać z nim i tym razem nie będzie łatwo. Zaraz za nim jechali kolejno Kagayama, Laconi, Pitt, Vermeulen, Haga, Toseland, Walker i Chili.
Na drugim okrążeniu Australijczyk z Winston Ten Kate Honda — Chris Vermeulen, który przed wyścigiem uważany był za jednego z pretendentów do podium, musiał pożegnać się z jazdą po włoskim torze, a tak niekorzystny dla siebie obrót sytuacji zawdzięczał defektowi motocykla.
Natomiast obrońca tytuły mistrza świata, James Toseland, na tym samym okrążeniu wyprzedził Japończyka jeżdżącego na Yamasze z nr 41 — Hage , a cztery okrążenia później stoczył walkę z Andrew Pittem i zajął jego 4 pozycję. Od tego momentu James Toseland, który do lidera wyścigu — Corsera miał stratę 3.391 sek. zaczął z niezwykłą determinacją i skutecznością gonić prowadzącą trójkę.
A na czele wyścigu Corser, Kagayama i Laconi jechali w dość zwartej grupie. Japończyk z 71 nr systematycznie atakował swojego partnera z zespołu Suzuki, ale na 7 okrążeniu uległ zawodnikowi Ducati Xerox, który dwukrotnie zwyciężył na włoskim torze w zeszłym roku — Laconiemu. Regis w efektowny sposób wyprzedził po wewnętrznej Kagayame i przez chwilę mógł cieszyć się z 2 miejsca. Jednak niedługo potem wyjechał z toru ułatwiając tym samym powrót na dawne miejsce Japończykowi z Alstare Suzuki.
Na 12 okrążeniu Laconi ponownie wygrywa z Kagayamą ale już parę minut potem Yukio powraócił na 2 miejsce a Francuz z nr 55 musiał ostro walczyć o utrzymanie miejsca na podium z Toselandem, który na 16 okrążeniu dojechał do czołówki i można powiedzieć, że od tego momentu nie trzech a czterech zawodników prowadziło wyścig.
Walka między nimi była niezwykle zażarta, ponieważ żaden z nich nie miał zamiaru zrezygnować z podium i cennych punktów. W końcu Regis Laconi podjął jeszcze jedną próbę wyprzedzenia Kagayamy, ale ten zamknął mu zakręt a całe to zmieszanie doskonale wykorzystał jadący z nr 1 — Toseland i zajął trzecia pozycję.
Na ostatnim okrążeniu prowadzący wyścig Corser został wyprzedzony przez Kagayame, ale nie na długo, ponieważ praktycznie natychmiast Australijczyk skontrował i już do mety pierwszego miejsca nie oddał. Ostra walka jednak trwała dalej głównie między Kagayamą i atakującym go bez przerwy Toselandem. Jednak Anglik nie był w stanie szali zwycięstwa w tej walce przechylić na swoją stronę i w ten sposób na podium po pierwszym wyścigu stanęli Troy Corser na miejscu 1, Youki Kagayama na miejscu 2 i James Toseland na miejscu 3.
„To był dobry wyścig. Suzuki sprawowała się naprawdę dobrze mimo że opony były w nienajlepszym stanie jeszcze przed końcem wyścigu. Było to spowodowane najprawdopodobniej tym, że za ostro jechałem na początku. Popełniłem niewielki błąd i Yukio mnie wyprzedził, ale również i on zrobił błąd co pozwoliło mi wrócić na prowadząca pozycje „ — tak mówił po zakończeniu pierwszego wyścigu Troy Corser.
W rozegranym 3 godziny później drugim wyścigu klasy Superbikie emocji było niewiele mniej. Już na pierwszym okrążeniu prowadzenie objął Regis Laconi, który postanowił udowodnić że potrafi wygrywać we Włoszech. Gonili go Troy Corser, Kagayama, Pitt, Muggeridge, Walker, Vermeulen i Toseland. Już na następnym okrążeniu Chris Vermeulen przesunął się na 4 pozycję wyprzedzając między innymi swojego partnera z zespołu. Karl Muggeridge nie miał jednak zamiaru oddać miejsca bez walki i już chwilę potem zepchnął swojego rodaka na 5 pozycję. Sytuacja taka utrzymywała się przez kilka kolejnych minut aż do 7 okrążenia kiedy to ponownie za Laconim, Corserem i Kagayamą pojawił się Vermeulen. Tymczasem za Muggeridgem pojawił się James Toseland który pokonał Walkera i Pitta i podobnie jak w poprzednim wyścigu powoli zdobywał kolejne miejsca. Kolejny raz zgromadzonym na torze widzom adrenalina podskoczyła kiedy Kagayama wskoczył na 2 miejsce ponownie dzisiejszego dnia wyprzedzając swojego kolegę z Alstare Corona — Corsera. Australijczyk jednak nie miał zamiaru się poddać ale po udanej próbie odzyskania 2 pozycji ponownie musiał się z nią pożegnać na rzecz Kagayamy. Parę minut później sytuacja ponownie uległa zmianie i na czele wyścigu można było zobaczyć Laconiego a za nim Vermeulena , Corsera I Muggeridga. Toseland mający na 11 okrążeniu 5,885 sek. straty do lidera nie miał już szans na to by ponownie stanąć na podium w Monza.
Jednak samo zwycięstwo w wyścigu nie było jeszcze przesądzone i choć Corser i Muggeridge mogli o nim raczej już tylko pomarzyć to między zawodnikami z nr 55 i 77 ostra walka o zwycięstwo trwała do ostatnich metrów. W końcu Laconi ulegl jadącemu na Hondzie Australijczykowi i Chris Vermeulen mógł świętować swoje zwycięstwo na Autodromo Nazionale Circuit.
„To bardzo przyjemne uczucie” — powiedział po wyścigu zwycięzca. „ Pracowaliśmy na to bardzo długo i bardzo ciężko. Dwa drugie miejsca w Walencji były krokiem naprzód, ale tutaj na Monza zrobiliśmy o wiele większy. Jak już wyprzedziłem Troya to skupiłem się na dogonieniu Regisa który spędził dość dużo czasu na prowadzeniu wyścigu. Dopadłem go we właściwym momencie na ostatnim okrążeniu. Wygrana w tym wyścigu jest w pewnym sensie pociechą za niedokończenie poprzedniego. Ten weekend przyniósł wiele pozytywnych rzeczy. Pchnęliśmy wszystko do przodu i mam nadzieję, że uda nam się to kontynuować” — tak podsumował wyścig we Włoszech Chris Vermeulen.

Dzisiejsze wyniki WSBK:
Warm Up
Wyścig 1.
Wyścig 2.

Wiele emocji przyniósł widzom również wyścig kategorii Supersoprt. Z pierwszego rzędu fatalnie wystartował do niego Michel Fabrizio.
Bardzo szybko prowadzenie objął świetnie jeżdżący tego roku Fujiwara a zaraz za nim Charpentier, Nannelli, Curtain i Corradi. Pare minut później dosiadający Ducati Nannelli wygrał pojedynek z Francuzem teamu Winston Ten Kate Honda. Ale Charpentier nie miał zamiaru zadowalać się trzecim miejscem i już na 5 okrążeniu objął prowadzenie wyścigu. Za nim nieustannie tasowali się Nannelli i Fujiwara. Temu drugiemu udało się nawet wskoczyć na pierwsze miejsce na 9 okrążeniu ale już w następnym uległ koledze z teamu, a chwilę potem przegrał walkę z Nannellim. Jak to jednak w wyścigach bywa — walka ostra i zacięta przynosi nieustanne zmiany i Japończyk Fujiwara na 13 okrążeniu powrócił na prowadzenie by tylko na chwilę je oddac Charpentierowi a następnie ponownie odebrać. Nannelli dojechał jako trzeci i w ten sposób cała trójka od początku do końca rozegrała walkę o miejsca na podium miedzy sobą.
Paweł Szkopek który zdecydował się na jazdę we Włoszech ukończył wyścig ostatecznie na miejscu 20.
„Jestem bardzo szczęśliwy że zwyciężyłem tutaj na Monza. Cały zespół pracował bardzo ciężko i zasłużył na to tak samo jak ja. Chciałbym pogratulować zarówno Charpentierowi i Nannelliemu świetnego wyścigu. Nie było łatwo dzisiaj z nimi wygrać ale moja Honda była po prostu perfekcyjna – silnik był mocny a opony fantastyczne. Parę razy jechaliśmy z Charpentierem bardzo blisko i nawet dotknęliśmy się kilka razy, ale to są wyścigi Supersoprt i tak czasami bywa.” — tak podsumował swój występ zwycięzca Fujiwara. Sebastian Charpentier natomiast dodał „Myślę że zrobiliśmy dzisiaj bardzo dobry show wszystkim widzom tu na torze i tym przed telewizorami. Dla mnie była to świetna zabawa”. Chyba nikt kto miał okazję śledzić dzisiejsze wyścigi nie może nie zgodzić się z Francuzem.

Dzisiejsze wyniki WSS:
Warm Up
Wyścig

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
138 zapytań w 1,144 sek