Zawodnicy teamu Fiat Yamaha po części mogą być zadowoleni z odwołania rundy o Grand Prix Japonii, która miała się odbyć w miniony weekend. Z drugiej jednak strony nieco ubolewają nad tym, że na Motegi pojawią się dopiero w październiku…
Chmura popiołu, jaka zaczęła wydobywać się z wulkanu Eyjafjallajökull nieco ponad tydzień temu, zupełnie sparaliżowała ruch lotniczy w całej Europie. Organizatorzy Motocyklowych Mistrzostw Świata nie mieli więc wyjścia i musieli przenieść japońskie zmagania na październik.
Ta decyzja jednak wcale nie zaniepokoiła Valentino Rossiego, który niedługo po weekendzie w Katarze uszkodził mięśnie prawego barku. Włoch, podczas treningu na motocyklu crossowym we włoskiej miejscowości Pesaro, zaliczył upadek. Na szczęścia dla #46 nie doprowadził on do żadnej poważniejszej kontuzji, jednak nie wiadomo, czy owy uraz barku nie będzie mu nieco przeszkadzał w nadchodzący weekend.
„Oczywiście nieco mi przykro, że rundę w Japonii, tą domową dla Yamahy, przeniesiono na październik. Dla mnie jednak to spore szczęście, że miałem do dyspozycji dodatkowy tydzień czasu,” mówił „The Doctor”, który od początku swojej kariery nie opuścił ani jednego wyścigu, a dotychczas wziął udział w 228-miu! „Nie poturbowałem się jakoś specjalnie mocno, jednak bark trochę mnie boli, więc dobrze było mieć więcej czasu na odpoczynek. Nie wiem, jak bardzo przeszkodzi mi to w ten weekend, ale mam nadzieję, że niezbyt mocno.”
Rossi ostro walczył o zwycięstwo na katarskim torze położonym nieopodal Doha. Po upadku, liderującego wówczas, Casey’a Stonera wydawało się, że Włoch bez problemu wywalczy 25 punktów do tabeli generalnej. Triumf nie przyszedł mu jednak tak łatwo, a dodatkowo jego M1-ka „popisać” się mogła najniższą prędkością maksymalną spośród wszystkich motocykli!
„Zwycięstwo odniesione w Katarze było fantastyczne, jednak w niektórych obszarach traciliśmy do naszych rywali, więc przed nami jeszcze sporo pracy,” kontynuował 31’latek z Tavullii. Na szczęście tor Jerez de la Frontera nie posiada kilometrowej prostej startowej, więc Włoch będzie mógł walczyć o poprawienie swego imponującego rekordu na tym obiekcie. Warto też zaznaczyć, że w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów team-menadżer #46 – Davide Brivio przyznał, iż już wkrótce jego podopieczny otrzyma nowy silnik, który pozwoli mu osiągać większe prędkości maksymalne.
Valentino na andaluzyjskim torze triumfował w przeszłości aż siedmiokrotnie (we wszystkich klasach), w tym także i w ubiegłym roku. Dwanaście miesięcy temu 9’krotny Mistrz Świata pokonał między innymi Daniego Pedrosę, sięgając przy okazji po swoje pierwsze zwycięstwo w minionym sezonie. „Uwielbiam ścigać się w Jerez – atmosfera jest niesamowita, a dodatkowo w Hiszpanii mam wielu świetnych fanów. Rok temu wygrałem ten wyścig i mam nadzieję, że w tym sezonie też powalczę o triumf,” dodał na koniec „The Doctor”.
{GOOGLE}
Wspomniana już wcześniej przerwa dobrze zrobiła także i drugiemu zawodnikowi teamu Fiat Yamaha. Mowa oczywiście o Jorge Lorenzo, który w końcu wyleczył kontuzję prawej dłoni, jakiej nabawił się jeszcze w lutym. Hiszpan, tak jak niedawno Rossi, trenował wówczas na motocyklu crossowym. Upadek, jaki zanotował, okazał się jednak groźniejszy w skutkach, niż miało to miejsce w przypadku Włocha.
Teraz jednak po tym urazie nie ma już praktycznie śladu, więc przed własnymi kibicami „Por Fuera” będzie już w pełni sił. Dzięki temu z pewnością powalczy o powtórzenie zeszłorocznego wyniku z kwalifikacji, kiedy to wywalczył Pole Position (tak jak i w 2008). Liczy jednak na progres jeśli chodzi o niedzielną walkę, gdyż występu z minionego sezonu nie zalicza do udanych.
„Szkoda, że odwołano wyścig w Japonii, bowiem kocham ten kraj i tamtejsze wyścigi, a dodatkowo rok temu tam wygrałem, więc z niecierpliwością czekałem na tą rundę. W każdym razie, nic nie jesteśmy w stanie zrobić, dlatego też wrócimy tam w październiku,” stwierdził Lorenzo, który przez dwa ostatnie sezony wygrywał wyścigi na torze Motegi.
Jorge podczas zmagań na torze Losail International Circuit spisał się wręcz rewelacyjnie. Po stracie z trzeciego pola spadł o kilka miejsc w dół, by kilka okrążeń przed metą rozpocząć pogoń za czołówką. Najpierw pokonał on Nicky’ego Haydena, a niedługo później Andreę Dovizioso, awansując przy okazji na drugie miejsce. Co ciekawe, od sezonu 2004, a więc od czasu kiedy po raz pierwszy odbył się weekend na obiekcie położonym nieopodal Doha, #99 zawsze staje na katarskim podium!
„Teraz jedziemy jednak do Jerez, na fantastyczny tor, gdzie jadąc słyszysz kibiców! W zakrętach o nazwach Nieto i Peluquil możesz poczuć obecność tych ludzi, a czegoś takiego nie spotka się w żadnych innym miejscu podczas wyścigów Mistrzostw Świata,” mówił dalej 22’latek z Majorki, który dwa dni po niedzielnych zmaganiach świętować będzie 23-cie urodziny.
Rok temu Jorge wywalczył w Andaluzji Pole Position i wielu wskazywało go na głównego faworyta do niedzielnego triumfu. Z powodu wyższej temperatury powietrza niż w sobotę, jechał on na czwartym miejscu. Kilka okrążeń przed końcem rywalizacji, goniąc trzeciego Casey’a Stonera, przewrócił się i nie dotarł do mety. „W minionym sezonie zaliczyłem wywrotkę, kiedy próbowałem dogonić Stonera i wskoczyć na podium. Pomimo tego cały tamtejszy weekend był dobry, byłem szybki i wywalczyłem pierwsze pole startowe. Jestem pewien, że w tym roku będę w stanie zakończyć zmagania i to blisko czołówki,” stwierdził Hiszpan.
Przed Gran Premio bwin de España fabryczny team Yamahy jest wręcz w idealnej sytuacji. Zawodnicy tej ekipy zajmują dwa pierwsze miejsca w tabeli generalnej, Fiat Yamaha jest górą wśród zespołów, a sam japoński producent jest pierwszy w „generalce” konstruktorów. Czy taka sytuacja utrzyma się po hiszpańskiej rundzie? Odpowiedź już w niedzielę!