Obaj zaliczyli najlepsze finisze w tym sezonie, obaj jeżdżą na Hondzie i to w satelickich, jednoosobowych zespołach. Jednak czy w „normalnych” warunkach, podium wywalczone przez jednego z nich na pewno byłoby możliwe?
Randy de PuObaj zaliczyli najlepsze finisze w tym sezonie, obaj jeżdżą na Hondzie i to w satelickich, jednoosobowych zespołach. Jednak czy w „normalnych” warunkach, podium wywalczone przez jednego z nich na pewno byłoby możliwe?
Randy de Puniet wywalczył w niedzielę drugie podium w MotoGP, i pierwsze od 2007 roku, podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. Było to zarazem pierwsze „pudło” dla zespołu Francuza, od czasu kiedy w ekipie tej ścigał się jeszcze Casey Stoner i zdobył drugie miejsce w sezonie 2006. Co ciekawe, #14 po dziesięciu tegorocznych rundach ma na swym koncie więcej punktów, niż miał po całym cyklu zmagań w ubiegłym sezonie!
„To dla mnie i dla zespołu jest jak sen,” stwierdził Randy, który po starcie z dziesiątego pola, pierwsze kółko zakończył dwa oczka wyżej. Oczywiście de Puniet tak jak wszyscy zawodnicy, poza tymi z zespołu Ducati Marlboro, na coraz bardziej mokrym torze jechał na gumach przeznaczonym na suchą nawierzchnię. Od piątego do dziewiątego okrążenia 28’latek z Maisons-Laffitte rozpoczął atak i zyskał wówczas aż cztery pozycje. Następnie przez kilka kolejnych kółek walczył o trzecie miejsce z Danim Pedrosą, a pojedynek ten ostatecznie wygrał. „To był bardzo stresujący wyścig, a na starcie naprawdę się denerwowałem, bo warunki szybko się zmieniały. Zaliczyłem dobry start na oponach typu slick, a na pierwszych kółkach jechałem naprawdę agresywnie. Awansowałem na szóste miejsce, strata do chłopaków przede mną była spora, więc pomyślałem, aby utrzymać swoje tempo i nie ryzykować zbytnio.”
Wówczas jednak przewrócił się Toni Elias, chwilę po Hiszpanie jego rodak – Jorge Lorenzo. „Elias przewrócił się zaraz przede mną, a Dani Pedrosa nie czuł się chyba najlepiej na swojej maszynie. Kiedy zaczął tracić czas, zwietrzyłem szansę na wyprzedzenie go. Dojechałem do niego, a później trochę walczyliśmy. Mój motocykl był nieco szybszy, więc pokonałem go i nagle sobie uświadomiłem, że jestem trzeci,” dodał Francuz. Po wypadku ówczesnego lidera – Valentino Rossi’ego kierowca zespołu Honda LCR był już drugi, ale wówczas zaczął go gonić Colin Edwards. „Po wypadku Rossi’ego koncentrowałem się na bezbłędnej jeździe, bowiem było bardzo ślisko. Wtedy naciskać zaczął Edwards, dzięki czemu mogłem zmniejszyć stratę do Andrei Dovizioso. Na dojechanie do niego było już jednak zbyt późno i zbyt niebezpiecznie. Wówczas walczyłem o drugie miejsce aż do ostatniego zakrętu.” W pewnym momencie Francuz, jadąc jeszcze jako drugi, o mały włos nie „wysiadł” z motocykla, gdy zaliczył uślizg tylnego koła w szykanie imienia Carla Fogarty’ego.
Gdy wydawało się już, że #14 będzie drugi, wyprzedził go ów Amerykanin i musiał się on pogodzić z najniższym stopniem podium. „Texas Tornado” pokonał 26’latka w ostatnim zakręcie wyścigu! „Jestem bardzo szczęśliwy z tego wyniku i chcę wszystkim podziękować, a zwłaszcza Lucio [Cecchinelli’emu, szefowi zespołu — przyp. autora]. Przeżywamy teraz razem świetny moment,” dodał Randy, który obecnie w klasyfikacji generalnej zajmuje ósme miejsce z dorobkiem 71 punktów. Rok temu na koniec sezonu w mistrzostwach był piętnasty, a zgromadził w sumie 64 „oczka”.
Bardzo zadowolony ze swojego wyniku na torze Donington Park był także Gabor Talmacsi, który w stawce klasy MotoGP pojawił się dopiero w połowie czerwca.
Węgier najpierw zdecydował się wystartować na gumach typu „wet”, jednak szybko zmienił zdanie i okrążenie rozgrzewające rozpoczął z alei serwisowej. Bardzo dobrze, że #41 zmienił decyzję, bowiem wówczas z całą pewnością dojechałby jako ostatni. „Jestem zadowolony zarówno z przebiegu wyścigu jak i wyniku. Cieszy mnie też to, że wybraliśmy dobrą strategię,” stwierdził dwa dni temu 28’latek z Budapesztu. O błąd w niedzielę nie było trudno, o czym boleśnie przekonali się Hayden i Stoner — zaryzykowali i nie założyli slicków, jednak nie wyszło im to na dobre.
„Na początku nie byłem pewny co do opon, bowiem warunki zmieniały się z minuty na minutę. Zdecydowaliśmy się na gumy przeznaczone do suchej nawierzchni — i całe szczęście. Kluczową decyzją było jednak pozostanie na torze i nie zjeżdżanie do boksu, by zmienić motocykl, gdy warunki się pogarszały. Obliczyłem, że nie warto zamieniać maszyn i było to dobre posunięcie,” dodał „Talma”, którego za niecałe trzy tygodnie czeka swego rodzaju domowa runda, bowiem zawodnicy udają się na czeski obiekt Brno.