Przesiadka Scotta Reddinga z satelickiego Ducati na fabryczną Aprilię nie okazała się tak łatwa, jak Brytyjczyk miał nadzieję. Rosły zawodnik ma teraz w końcu do dyspozycji zdecydowanie mniejszą maszynę niż wcześniej. Na testach w Walencji starał się poznać RS-GP tak dobrze, jak to tylko możliwe, bez zwracania uwagi na osiągane czasy.
„Nie jest tak łatwo, jak oczekiwałem. Aleix (Espargaro) robi dobrą robotę, aby to wszystko działało. Jego czasy i wyniki sprawiają, że czuję się pewniejszy. Wymieniliśmy trochę uwag i okazały się pożyteczne. Zrobiłem dopiero „shakedown” motocykla i zacząłem proces rozumienia, jak działa. Jestem świadomy, że nigdy nie jest łatwo zmienić maszynę po weekendzie wyścigowym. Walencja nie należy do moich ulubionych torów. Nie jest to też najlepszy tor dla Aprilii. Nie patrzyłem na czasy, jakie osiągałem.”
„Charakterystyka silnika to dla mnie największa różnica – i w pewien sposób podwozie. Ale trwają prace w tych aspektach. Wykonałem dłuższe przejazdy, trwające po 10-12 okrążeń. Chciałbym pojeździć za niektórymi zawodnikami, ponieważ charakter Aprilii tak bardzo różni się od Ducati. Kiedy jechałem za Yamahą, mogłem wyciągać więcej z motocykla, jechać bardziej płynnie. W tym momencie chcę po prostu zrozumieć motocykl. Na każdym kolejnym wyjeździe mogę jeździć bardziej komfortowo.”
„Na początku Aprilia wydawała się dość sztywnym motocyklem, ale potem zrobiliśmy trochę zmian i jeździło mi się bardziej komfortowo. Ale to dopiero pierwsze dni, nie chciałem naciskać, ale i tak miałem mały wypadek na koniec dnia spowodowany niską temperaturą. Lubię atmosferę w garażu i zespole, słuchają mnie i informacje, jakie dostałem okazały się skuteczne. Oczywiście wiemy, że to dopiero początek i jest jeszcze wiele pracy.”
Źródło: bikesportnews.com
Motocykl odziedziczony po Lowesie nie obiecywał, że będzie łatwo. Ale niech Redding się nie martwi, w końcu udowodnił swoją wartość wyprzedzając Doviego na ostatnim okrążeniu w Australii :-P
Jestem wręcz pewna, że Redding i na tym motocyklu udowodni że jest tylko przeciętnie zdolnym zawodnikiem, który w klasie MGP powinien już zakończyć występy i nie blokować miejsca innym.
Mam nadzieję, że to będzie już jego ostatni sezon.
Zgadzam się z Kasią. Czas ustąpić miejsca komuś innemu ;)
Też się z Wami zgadzam
No to kogo byście dali za Reddinga? Nie powiem, że mnie też rozczarowały jego ostatnie sezony, bo w 2012-2014 był naprawdę dobrze zapowiadającym się zawodnikiem, forma zniżkowa, jak u Stefana Bradla, niestety, no ale kogo by innego tu dać? Brata Marqueza, który za rok będzie pewnie upchany zamiast Luthiego, albo (o zgrozo!) zamiast Pedrosy, co nie byłoby dobrym manewrem sportowym, lecz marketingowym? Bindera czy Oliveirę, których KTM raczej tak szybko nie wypuści, a oni pewnie też woleliby jeździć austriackimi maszynami? Może Bagnaia za rok?
Ogólnie wymienili Brytyjczyka na Brytyjczyka, nie wiem, może to jakieś zobowiązania wobec brytyjskich sponosorów? Może za rok wezmą Smitha? ;)
polerst – a chociażby Xaviego Vierge, Passiniego, Aegertera czy Quartararo – a dać im szansę niech się wykażą. Redding szansę dostał – jak ją wykorzystał każdy widział. Teraz pora na zmianę warty. Jak się ci nie sprawdzą to dawać następnych. W klasie MGP nie powinny być kiszone żadne ogóry :-))
Pasini i Aegerter? Chłopy starsze od Reddinga, którzy nigdy nie zbliżyli się chociaż do statystyk Brytyjczyka z Moto2? :D
Xavi Vierge zbliżał się w statystykach Moto2 do Bradleya Smitha, który również dosiadał Tech3, hmm, Bradley MotoGP jednak nie zdominował :D Quartararo czy Bagnaia to dopiero debiutanci, wierzę, że do MotoGP trafią, ale to w swoim czasie!
polerst – statystycznie to można się utopić w łyżce wody :-))
Ten kto się utopi, też powinien dostać szansę w MotoGP! :D
Jest jeszcze coś takiego jak motywacja do osiągnięcia super wyniku, do bycia zauważonym, oraz dlatego że jest się wśród najlepszych bo to już jest „motocyklowe niebo” i nie ma nic powyżej klasy MGP.
Więc może ci wymienieni przeze mnie mieliby więcej motywacji niż ma Redding by coś w tym niebie osiągnąć bo coś mi się wydaje że Redding już zbyt okrzepł w klasie MGP i chyba przestał już czuć to coś…..
Nie powiem, że nie masz racji, sam jestem rozczarowany Scottem, ale dla takich asów jak Bagnaia, Quartararo, Vierge jeszcze trochę za wcześnie, niech wygrają chociaż wyścig Moto2.
Z tych co wymieniłaś to tylko Vierge ma jakiś potencjał i może kiedyś awansuje do MotoGP. Reszta tylko z pokaźną walizką kasy ma szanse.
Trochę nie rozumiem tego jęczenia nad koniecznością zmiany niektórych zawodników w klasie motoGP. Przecież zawodników zatrudniają fachowcy, którzy siedzą w tym sporcie od lat i obracają olbrzymimi pieniędzmi w tym biznesie. Na pewno taki Redding nie jest zatrudniany przez któryś kolejny zespół przez zasiedzenie w klasie. Widocznie z tych czy innych względów jest on dla teamu wartościowy. Jeśli kwestia rozbija się tylko o kasę to możemy tego jako kibice nie pochwalać ale tak naprawdę nic nam do tego. Poza sportem jest to olbrzymi biznes i nie ma tam miejsca na sentymenty. Najlepszy przykład Xavier Simeon. Czy zatrudnienie jego jest zgodne z duchem sportu? Raczej nie. Czy szef zespoł miał dylematy moralne gdy podpisywał z nim kontrakt? Nie sądzę. Inna sprawa zupełnie na ile rzekomo natchnieni przez Boga debiutanci daliby sobie radę w rywalizacji z takim Reddingiem. Jeżeli w moto3 trafi się ktoś naprawdę wybitny to z pewnością prędzej czy później dostanie fabryczną maszynę w motoGP ale też wszystko w swoim czasie. Miller walczył z Rinsem kilka lat temu o mistrzostwo w moto3. Ich dalsza droga była zupełnie inna i pewnie aktualnie to raczej akcje Rinsa stoją lepiej może właśnie dzięki drodze jaką przeszedł.
ivar – my tu nie jęczymy tylko wyrażamy swoje zdania/opinie. Możesz się z nimi zgadzać lub nie. Twoja sprawa. A ponieważ jesteśmy kibicami którzy żyją tym sportem to możemy też oceniać osiągnięcia poszczególnych zawodników oraz wyrażać swoje osądy o tym co poczynają niektóre zespoły.
Uwierz mi, że nie jesteśmy bandą ćwoków którzy nie wiedzą że za każdym sportem stoją pieniądze ale właśnie jako wierni kibice mamy całkowite prawo a wręcz obowiązek oceniać to co się dzieje gdyż to wszystko jest tak na prawdę dla nas, kibiców. Bez nas ten sport by nie istniał, prawda ??
Cieszy mnie gdy dzielisz się z nami swoimi przemyśleniami ale nie traktuj nas protekcjonalnie bo ani ty ani my nie mamy monopolu na absolutną wiedzę o tym co się dzieje przed i za kulisami MGP a tu na motogp.pl jest miejsce gdzie możemy dyskutować i wrażać swoje poglądy. Tak, że ivar – luźna guma i do przodu :-))
@kasiakowalska – suggested mapping 8 ;). To chyba właśnie Tobie przydałoby się lekkie wyluzowanie, bo sama sobie zaprzeczasz. Nie zauważyłem, żebym gdzieś kogoś obraził. Napisałem właśnie tyle co jest zgodne z Twoją powyższą opinią, że jako kibice nie mamy wiedzy na temat tego co się dzieje wewnątrz tego całego cyrku. A z pewnością nasza wiedza jest mniejsza od wiedzy tych ludzi którzy siedzą tam w środku i biorą za to pieniądze. Dlatego wyrokowanie, że mylą się w swoich ocenach co do doboru zawodników jest jak to napisałaś uzurpowaniem sobie praw do monopolu na wiedzę absolutną. Dyskutować oczywiście trzeba i dziękuję, że mi również dajesz do tego prawo, chociaż tym komentarzem starasz się jednocześnie mi je odebrać.
Pozostaje jeszcze jeden aspekt – konkurencyjność sprzętu. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że takie zespoły jak Aspar, Marc VDS czy Avinitia nie oferują zawodnikom warunków do osiągania spektakularnych rezultatów. W mojej ocenie MotoGP podzielone na mocne fabryki (Honda, Yamaha, Ducati), mocne satelity (LCR, Tech3, Pramac), słabsze fabryki (Suzuki, Aprilia, KTM) i słabsze satelity (cała reszta). Tylko w przypadku dwóch pierwszych grup można myśleć o regularnych podiach (Suzuki balansuje na granicy), reszta to głównie tło wyścigów i każdy ich rezultat w TOP6 urasta do miana sensacji. Po co więc wymieniać zawodników w tych zespołach? Tylko dla samej zmiany, by pojawiło się nowe nazwisko, nowe malowanie kasku itd.? Jakoś nie wierzę, że przyjdzie ktoś z innej serii, usiądzie na takim Avintia Ducati i nagle będzie „kąsać” czołówkę. Zdają sobie z tego sprawę menadżerowie takich zespołów, innymi słowami wiedzą jakie jest ich miejsce w szeregu, więc dopóki jakiś zawodnik mniej więcej melduje się na przyzwoitym miejscu na mecie i przynosi kasę od sponsorów to raczej nie ma nikt ochoty na robienie zamieszania na własnym podwórku. Tak to sobie tłumaczę w każdym razie.