Bez chwili na odpoczynek, dwaj zawodnicy teamu Repsol Honda po zmaganiach na katalońskim obiekcie Montmelo udali się prosto na brytyjski Silverstone. Raz jeszcze na torze nie zobaczymy Daniego Pedrosy.
Jak wiadomo, Dani Pedrosa nabawił się kontuzji w chwili wywrotki na torze Le Mans. Po kolizji z Marco Simoncellim #26 znalazł się w żwirze, łamiąc przy okazji prawy obojczyk. Jak wiadomo, po rundzie na obiekcie Jerez de la Frontera przeszedł on operację usunięcia tytanowej płytki z lewego obojczyka, która uciskała na tętnicę i blokowała przepływ krwi. Tym razem więc w prawy obojczyk zawodnikowi teamu Repsol Honda wstawiono mniejszą płytkę, by nie uciskała arterii. Faktem jest jednak, że mniejsza płytka oznacza dłuższe dochodzenie do pełni formy.
Po opuszczeniu zmagań w Katalonii wielu miało nadzieję, że Pedrosę zobaczymy na jego RC 212V już w Wielkiej Brytanii, gdzie rok temu wywalczył zaledwie ósmą lokatę. Tak się jednak nie stanie, bo HRC oficjalnie potwierdziło, że jej podopiecznego nie zobaczymy także i na torze Silverstone. Początkowo nawet pojawiały się plotki, iż obecnie czwartego w klasyfikacji generalnej zawodnika zastąpi, na co dzień jeżdżący w ekipie San Carlo Honda Gresini – Hiroshi Aoyama. Także i te informacje okazały się być jednak nieprawdziwymi.
Wróćmy jednak do tych, którzy startują. Wygrał trzy z pięciu tegorocznych wyścigów, w tym dwie ostatnie rundy – na Le Mans i Montmelo. Nie dziwi więc, że przed Grand Prix Wielkiej Brytanii Casey Stoner stawiany jest w roli murowanego faworyta do walki o zwycięstwo. Rok temu jednak na Silverstone nie poszło mu najlepiej. Przez fatalny start i spadek na ostatnie miejsce, ostatecznie jednak #27 pozbierał się i wpadł na metę jako piąty. Gdyby nie to, prawdopodobnie byłby on co najmniej na podium i właśnie o finisz w czołowej trójce chce on walczyć w ten weekend.
„Po kilku dobrych ostatnich wyścigach udajemy się na Silverstone. Rok temu nie poszło mi tam zbyt dobrze, a wszystko przez beznadziejny start, który pozbawił mnie dobrego wyścigu. Myślę, że w tym sezonie z Hondą i w obecnej formie, gdzie wszystko idzie gładko, możemy liczyć na mocny finisz. Musimy być jednak skupieni i patrzeć co się dzieje dookoła, bo nasz główny rywal Jorge Lorenzo jest tu niezwykle mocny. Bardzo lubię ten tor, więc zobaczymy, jak nam pójdzie,” mówił drugi w tabeli Australijczyk, który do lidera #1 traci zaledwie siedem punktów. „To rozczarowujące, że w ten weekend także nie będzie Daniego Pedrosy, ale to jego decyzja, a ja życzę mu wszystkiego najlepszego.”
Ostatnio coraz lepiej radzi sobie Andrea Dovizioso, który na torze Le Mans zajął drugie miejsce, a na obiekcie położonym pod Barceloną był czwarty. Rok temu jednak podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii #4 wywalczył bardzo dobrą, drugą pozycję i w ten weekend powalczy on o powtórzenie tego wyniku. Biorąc pod uwagę jego ostatnią dyspozycję oraz konkurencyjność Hondy RC 212V, wcale nie jest to niemożliwe. Dodatkowo, pod nieobecność Pedrosy, „Dovi” jest już trzeci w klasyfikacji generalnej z dorobkiem sześćdziesięciu trzech punktów. Do poprzedzającego go Stonera traci on jednak aż dwadzieścia osiem „oczek”.
„Lubię Silverstone, to dla nas dobry tor. Teraz poprawiono niektóre sekcje, w których wcześniej było dość wyboiście, więc może być jeszcze lepiej. Jego charakterystyka jest świetna, a my jedziemy tam walczyć o podium. Jeśli chodzi o wyścigowe tempo, to w Katalonii, względem Francji, zrobiliśmy krok naprzód. Na Le Mans byłem drugi, a na Montmelo czwarty. Wszystko jednak przez trudne warunki, przez które nie byłem w stanie w pełni wykorzystać potencjału motocykla. Byłem jednak szybki i finiszowałem pięć sekund po Casey’u. Z niecierpliwością czekam na brytyjską rundę; dwa lata temu na Donington Park wygrałem po raz pierwszy w MotoGP, a rok temu podczas pierwszej wizyty na Silverstone byłem drugi. Ważne będzie szybkie znalezienie odpowiednich ustawień,” potwierdził natomiast 25’latek z Forli, który również ubolewa nad nieobecnością Daniego.
Jako, że Red Bull jest osobistym sponsorem zarówno Stonera jak i Dovizioso, to panowie ci korzystając z okazji udali się do siedziby zespołu Red Bull Racing ścigającego się w Formule 1. W Milton Keynes Australijczyk i Włoch poznali tajniki budowania bolidów F1, a także mieli okazję „pościgania się” w symulatorze, z którego w trakcie sezonu korzystają Sebastian Vettel i Mark Webber. Obaj zdecydowali się jeździć po torze Montmelo, ale czasy podobno były tak słabe, że nie chcieli ich ujawniać.
„Cały dzień był niesamowity, a teraz gdy będę oglądał wyścigi F1 będę wiedział więcej, jak to wszystko wygląda za kulisami,” komentował v-ce lider klasyfikacji generalnej Casey. Pod wrażeniem tego wszystkiego był także i Andrea, który mówił: „Nawet nie wyobrażacie sobie, jak wiele osób pracuje nad tym, by wygrać wyścig. Jeżdżąc na motocyklach wiedziałem, że można wprowadzać wiele zmian, ale w przypadku bolidu F1 możliwości są praktycznie nieograniczone.” Obaj też zgodnie przyznali, że nie spodziewali się, iż kierowcy F1 jeżdżą na takim limicie.
A oto zdjęcia z wizyty dwóch zawodników teamu Repsol Honda w siedzibie zespołu Red Bull Racing…