Obaj zawodnicy ekipy Rizla Suzuki mają na nadchodzącą rundę o Grand Prix Hiszpanii inne cele. Jeden z nich ścigać się będzie w końcu przed własną publicznością…
Alvaro Bautista nie jest zadowolony po swoim debiutanckim wyścigu w klasie królewskiej, który odbył się niecałe trzy tygodnie temu w Katarze. #19 jechał na dwunastym miejscu, walcząc o jedenastą lokatę z innym tegorocznym pierwszoroczniakiem – Marco Simoncellim.
„Nadal nie jestem zadowolony z wyniku osiągniętego na Losail, bo nie był to najlepszy sposób rozpoczęcia rywalizacji w MotoGP. Takie są jednak wyścigi, a ja muszę się uczyć na popełnionych błędach,” mówił 25’latek z Tavela de la Reina, który upadł w ostatnim zakręcie walki o punkty na obiekcie położonym nieopodal Doha.
Dwanaście miesięcy temu, jeżdżąc na motocyklu o pojemności 250cc, „SuperBauti” ukończył wyścig w Jerez de la Frontera na podium. Oczywistym jest, że teraz wyniku takiego raczej nie osiągnie, ale liczy on na przyzwoity rezultat przed własną publicznością. „Lubię ten tor, byłem tu na „pudle” rok temu, więc to dobry znak. To będzie dla mnie ważny weekend, bowiem po raz pierwszy będę się ścigał w Hiszpanii na motocyklu Suzuki. Mam więc nadzieję, że osiągnę dobry wynik dla moich kibiców.”
Loris Capirossi chciałby z kolei w najbliższym czasie dopisać do swojego CV setne podium wywalczone w karierze zawodnika Grand Prix. Dotychczas Włoch w czołowej trójce finiszował dziewięćdziesiąt dziewięć razy, a ostatni raz na „pudle” stał w sezonie 2008 podczas zmagań na czeskim torze Brno.
„Szkoda, że nie ścigaliśmy się w Japonii, bo to jeden z moich ulubionych torów, a ja wprost nie mogłem doczekać się tamtejszego wyścigu,” mówił „Capirex” nawiązując do tego, iż z powodu erupcji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull organizatorzy Motocyklowych Mistrzostw Świata zmuszeni byli przesunąć rywalizację na torze Motegi na pierwszy weekend października.
Wynik, jaki osiągnął ostatnio w Katarze #65 nie jest rewelacyjnym, bowiem on sam liczył na nieco więcej aniżeli dziewiąte miejsce. Przez zimę jednak Suzuki poczyniło spore postępy, więc z optymizmem patrzy on w przyszłość. „Zarówno podczas przedsezonowych testów, jak i pierwszej tegorocznej rundy, dość mocno się poprawiliśmy. Chociaż rezultat uzyskany na Losail nie był takim, jakiego oczekiwaliśmy, jesteśmy w całkiem niezłej sytuacji, dlatego też miło byłoby ścigać się w Japonii.”
W dwóch poprzednich sezonach na andaluzyjskiej trasie Capirossi do mety dojeżdżał kolejno jako piąty oraz, rok temu, jako szósty. „Nie mogę się już doczekać rywalizacji na Jerez, gdzie ostatnio szło nam całkiem nieźle. Mam więc nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Podczas tego wolnego weekendu mocno ćwiczyłem, by pozostać w formie i nie obijałem się leżąc na plaży, więc sądzę, że jestem gotowy,” dodał na koniec Loris.