Podczas testów w Walencji Valentino Rossi znalazł się w podobnej sytuacji co Ben Spies, bowiem także i team-partner Włocha nie mógł wypróbowywać nowego motocykla z powodu kontuzji.
Nicky Hayden, chociaż wcześniej potwierdzono jego udział w testach, nie wziął w nich udziału. Po upadku w niedzielnym wyścigu już w pierwszym zakręcie wydawało się początkowo, że #69 nie nabawił się żadnej kontuzji. Jeszcze we wtorek wyszło jednak na jaw, że ma on złamane dwie kości prawego nadgarstka. Ból uniemożliwiał Amerykaninowi ściganie, a za kilka dni najprawdopodobniej przejdzie on drobny zabieg chirurgiczny.
Valentino Rossi był natomiast zadowolony z tych prób, chociaż przed inżynierami Ducati wciąż dużo pracy. Wszak w Walencji Włoch jeździł na Desmosedici GP0, które było tylko maszyną testową. Model GP12 zawodnicy do swojej dyspozycji dostaną dopiero podczas testów w Malezji, które odbędą się na przełomie stycznia i lutego. Łącznie w trakcie tych dwóch dni #46 pokonał sto trzydzieści trzy okrążenia, kończąc jednak jazdy dwukrotnie na pozycji numer sześć, tracąc po półtorej sekundy do liderującego Daniego Pedrosy. To sporo, jednak ma on nadzieję, że w Malezji będzie lepiej.
Oczywiście tematem numer jeden w trakcie tych testów było to, iż nowy motocykl Ducati ma aluminiową, a nie karbonową, ramę. Co prawda nie ma ona wielkiego wpływu na wyniki, to dzięki niej silnik nie jest już elementem nośnym motocykla. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że teraz wprowadzanie wszelkich modyfikacji będzie o wiele łatwiejsze, a samą jednostkę napędową będzie można przesuwać (a więc i zmieniać geometrię) w ramie bez konieczności zmiany jego punktów mocowania. To właśnie to sprawiło, że w poprzednim sezonie 32’latek z Tavullii musiał kilkukrotnie włączać do alokacji nowy silnik, chociaż poprzedni nie miał przejechanej zbyt dużej ilości okrążeń.
„Tą maszyną jeździ się fajniej niż 800-tką, jednak jesteśmy dopiero na początku długiej drogi rozwojowej. Można powiedzieć, że w niektórych obszarach zanotowaliśmy postępy, ale w niektórych „tysiąc” jest podobny do poprzedniego motocykla, czego się spodziewaliśmy,” potwierdził pierwszego dnia Włoch, dając jasno do zrozumienia, że niektóre spore problemy pozostały. „Jestem za wolny w środku zakrętu, a także musimy poprawić przyczepność tyłu na wyjściach z łuków, ponieważ na razie nie mamy jej zbyt dużo.”
Wydaje się też, że Ducati przygotowało na 2012 rok mocniejszy silnik. To, co w poprzednich latach było atutem producenta z Bolonii, w poprzednim cyklu zmagań na prostej Desmosedici nie brylowało w stawce. „Wydaje się, że silnik już na tym etapie jest całkiem dobry. Jest mocny, chociaż tak naprawdę w trakcie tych prób nie znalazłem się obok innego zawodnika, by to sprawdzić,” przyznał 9’krotny Mistrz Świata, który w środę przejechał jedno okrążenie w czasie 1’33.332 i względem wtorkowej sesji poprawił się o pół sekundy. „Zdecydowanie też z tymi motocyklami jest więcej zabawy, bo można się trochę więcej poślizgać.”
Po drugim dniu testów Rossi potwierdził, że rama jest jeszcze we wczesnej fazie prac i wymaga jeszcze poprawek. „Rama nie jest zła, ale trzeba nad nią jeszcze popracować. Musimy poprawić się na hamowaniach, bowiem muszę to robić mocniej i później. Trzeba także ulepszyć przyczepność podczas wychodzenia z zakrętów. Filippo ma wiele pomysłów, a teraz mamy nieco czasu, by wcielić je w życie przed kolejnymi testami w przyszłym roku,” dodał na koniec Valentino. Aby zyskać jak najwięcej opinii o nowych elementach w Desmosedici, identyczne maszyny do tych Włocha otrzymali także i sateliccy zawodnicy Ducati – Karel Abraham oraz Hector Barbera. Tymczasem na maszynie Haydena jeździł pod jego nieobecność kierowca testowy producenta z Bolonii – Franco Battaini.